Tytuł zapewne od razu zostanie rozpoznany: jest to część ostatniej linijki wiersza Kiplinga „Jeśli”. Niestety, jedyny syn Kiplinga, John, nigdy nie został mężczyzną; zginął w 1918 roku w wieku osiemnastu lat, jako ofiara przesadnego patriotyzmu ojca. Nasze szanse na osiągnięcie konsensusu w sprawie pochodzenia słowa człowiek też nie są szczególnie wysokie.
Jak mnóstwo innych badaczy, mam swoją teorię dotyczącą pochodzenia człowieka i upubliczniłem ją kilka lat temu, ale niczego nie podejrzewająca opinia publiczna przeszła obok niej obojętnie (a może złośliwy świat tylko udawał obojętność). Ta okoliczność i zwyczaj Internetu do recyklingu z pompą i autorytetem odrzuconych wyjaśnień nie skłoniłyby mnie do stoczenia (ponownie) starej bitwy, ale tak się złożyło, że przeglądając mój post o etymologii żony, zauważyłem pytanie o łacińskie vir „man”, na które nigdy nie odpowiedziałem, oraz sugestię, że słowo żona może mieć coś wspólnego z ideą zakrywania kobiety podczas seksu, zamiast ukrywania twarzy panny młodej pod welonem podczas ceremonii ślubnej. To przypuszczenie wydaje mi się mało prawdopodobne nie tylko dlatego, że nie ma oparcia w słowach oznaczających żonę w językach świata (nie mogę znaleźć analogii do kobiety nazywanej tak z proponowanego powodu), ale także z powodów lingwistycznych; nie uwzględnia ono płci nijakiej starożytnego słowa. Powinienem również powtórzyć to, co już wielokrotnie mówiłem w przeszłości. Komentarze są zawsze mile widziane. Jednakże, kiedy są one proponowane długo po ukazaniu się postu, ale pojawiają się na stronie tego postu, mogę ich nigdy nie zobaczyć, ponieważ, oczywiście, nie można oczekiwać, że przygotowując się do moich comiesięcznych „zbiorów” przejrzę ponad pięćset esejów na wszelki wypadek, że gdzieś pojawiło się coś nowego. Sianokiszonka jest ogromna, a igła prawie niewidoczna. Więc proszę, jakiekolwiek by nie były wasze sugestie, używajcie rubryki „Komentarze” po najnowszych postach.
Przed przejściem do meritum (i m.in. przedyskutowaniem zapytania o łacińskie vir), powinienem bardzo krótko powtórzyć to, co kiedyś napisałem o żonie. Żona w pewnym okresie oznaczała „kobietę”, a nie „żeńskiego małżonka”, jak to nadal ma miejsce w przypadku położnej, rybaczki, starych bajek o żonach i tym podobnych. Podawano liczne etymologie tego słowa, ale żadna z nich nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego rzeczownik oznaczający „kobietę” był rodzaju nijakiego, jak to nadal czyni niemiecki Weib „kobieta”: das Weib. Bez pokonania tej gramatycznej trudności nigdzie nie dojdziemy, więc zasugerowałem, że nasze słowo oznaczało kiedyś grupę ludzi należących do rodziny kobiety i zawierało rdzeń zaimka my oraz przyrostek (indoeuropejskie -bh, jak w imieniu skandynawskiej bogini rodu Sif). Później, rozumowałem, słowo to zaczęło być stosowane do indywidualnej kobiety, ale zachowało płeć starożytnego rzeczownika zbiorowego.
Szczegóły można znaleźć w starym poście i w moim długim artykule z 2011 roku. Tutaj są one istotne tylko w takim stopniu, w jakim moja rekonstrukcja historii człowieka nosi pewne podobieństwo do tego, co myślę, że było pochodzenie żony. Dla porównania, mogę odnieść się do badań nad słowem bóg (zobacz serię całkiem niedawnych postów temu poświęconych). W języku germańskim istniała tylko liczba mnoga (nijaka liczba mnoga!) bogów. W pewnym okresie bogowie byli postrzegani jako wielość; koncepcja boga w liczbie pojedynczej pochodzi ze znacznie późniejszego okresu. Skandynawowie rozróżniali dwie boskie rodziny: Æsir i Vanir. Nie mieli problemów z nazywaniem Thora Asem, a Freya Vanem (islandzka pisownia została uproszczona) i nie potrzebowali określenia dla „boga w ogóle”.”
Słowa takie jak mężczyzna i kobieta świadczą o wysokim poziomie abstrakcji. Chłopiec i dziewczynka, mężczyzna i kobieta są różni. Kiedy dziecko przychodzi na świat, jego płeć musi być określona, dlatego potrzebna jest etykieta. J. Hammond Trumbull, amerykański lingwista antropologiczny minionej epoki, zauważył, że człowiek jako jednostka homo jest nieprzetłumaczalny na żaden język rdzennych Amerykanów, ponieważ „zawsze rozróżnia się tubylca i cudzoziemca, wodza i doradcę, mężczyznę i kobietę” i tak dalej. Z nowoczesnego punktu widzenia, świat naszych przodków był zbyt sklasyfikowany i unikał abstrakcji. Dlatego czytając dawną literaturę, ze zdziwieniem lub rozbawieniem zauważamy, że wszystko i wszyscy mają swoje nazwy. Miecz, kociołek, skała – nic nie pozostawało bezimienne. Praktycznie nie można było powiedzieć: „Wysoki rolnik niosący siekierę szedł z synem przez jezioro”, bo oczekiwano czegoś w rodzaju: „Wysoki mężczyzna o imieniu William niósł siekierę Hewer i widziano go idącego z synem Jackiem obok jeziora Fishpond”. Wprawdzie man odnosił się kiedyś do homo (co wynika nawet z angielskiego słowa woman, pierwotnie będącego związkiem: wif + man), ale musiało to być późniejsze rozwinięcie. Poszukując etymologii człowieka, powinniśmy mieć jasny obraz tego, co próbujemy znaleźć.
Nie tylko germański człowiek sprawia duże trudności. Żadna hipoteza dotycząca pochodzenia greckiego ánthropos, znanego nam z antropologii „nauki o człowieku”, i rosyjskiego chelovek (akcent na ostatnią sylabę) nie może być uznana za w pełni zadowalającą. Łacińskie vir wypadło lepiej. Vir jest najprawdopodobniej spokrewniony z vis „siła, moc; duża ilość”, ale to wszystko, co możemy powiedzieć z całą pewnością. Nawiasem mówiąc, vir miał germański kognat, a jego ślady są wciąż dostrzegalne w świecie rzeczowników, starożytny związek wer + eald „czas człowieka”. W nie do końca wyjaśnionych okolicznościach odniesienie czasowe ustąpiło miejsca przestrzennemu, czyli „miejsce, w którym żyją ludzie”. Bardziej egzotycznym związkiem jest wilkołak „człowiek-wilk”, popularna postać z dawnych opowieści, ktoś, kto przybiera wilczą postać i zachowuje się jak wilk. Osoby zainteresowane tym tematem powinny sięgnąć do prac na temat likantropii (greckie lycos oznacza „wilk”, a ánthropos zostało wspomniane powyżej). Jedynie homo wydaje się być przezroczysty. Historycy języka są zgodni co do tego, że homo jest pokrewne łacińskiemu humus „ziemia”. Jeśli ten wniosek jest poprawny, słowo to odzwierciedla pojęcie, że ludzie powstali z ziemi.
Engl. man ma pokrewne formy we wszystkich językach germańskich i licznych nie-germańskich językach indoeuropejskich. Najciekawszą z nich jest imię Mannus, wspomniane przez Tacyta, według którego Mannus był bogiem czczonym przez „Teutonów”. Niestety, nie dotarł do nas żaden mit o tym bóstwie, ale Tacyt jest wiarygodnym źródłem. Możliwe też, że takie plemienne nazwy germańskie jak Alemanni i Marcomanni zachowały ślady kultu Mannusa (znaleziono też bardziej namacalne ślady tego kultu), ale być może manni to zlatynizowana liczba mnoga słowa oznaczającego „człowieka”. W każdym razie Mannus nie może być pominięty w poszukiwaniach pochodzenia słowa człowiek. Przynależność gramatyczna tego słowa przedstawia poważne trudności. Trzeba tu tylko wziąć pod uwagę okoliczność, że w językach starogermańskich każdy rzeczownik należał do jakiejś deklinacji. Niekiedy formy wahały się między dwiema deklinacjami, ale zapisane formy człowieka wykazują ślady czterech, a nawet pięciu deklinacji. Najwyraźniej mówcy czuli się najbardziej niepewni, jak używać tego rzeczownika.
Najbardziej znanym germańskim słowem oznaczającym „człowieka” było guma, które brzmi jak łacińskie homo, i rzeczywiście te dwa słowa musiały być spokrewnione. Czy istnieje związek między homo ~ guma i człowiekiem? Stara etymologia połączyła je i stworzyła protoformę ghmonon, dobrą, ale raczej nieprawdopodobną hybrydę. Sto pięćdziesiąt lat temu uczeni często ulegali temu, co można by nazwać pokusą indoeuropejską. I tak, dziewczyna, prawdopodobnie dość późne zapożyczenie z języka niskoniemieckiego, w którym nie miała godnego szacunku rodowodu, została kiedyś wywiedziona z ghwerghw, krzyżówki niemieckiego rzeczownika i greckiego parthénos „kobieta”. Człowiek wzdraga się na myśl, że prymitywny ghmonon nazwał swoją córeczkę ghwerghw. Ale co my wiemy?
Dalszy ciąg.
Kredyty zdjęć: (1) Starosłowiański pogański posąg kamienny. (c) tiler84 via iStock. (2) John Lockwood Kipling i Rudyard Kipling około 1890 roku. Zbiory Specjalne Biblioteki Uniwersytetu Sussex. Public domain via Wikimedia Commons. (3) The Bride autorstwa Gertrude Kasebier, 1902. Domena publiczna za pośrednictwem WikiArt.