Aby zrozumieć idee kształtujące administrację Trumpa, politolog Cas Mudde powiedział mi kiedyś, musisz zrozumieć populizm, autorytaryzm i natywizm, ponieważ Donald Trump „strzela na wszystkich trzech cylindrach”. Wcześniej zgłębiałem definicje populizmu i autorytaryzmu. Ale czym jest natywizm? Czym różni się on od „nacjonalizmu” lub „patriotyzmu” – słów, których rzekomi natywiści sami zazwyczaj używają do opisania swojej ideologii? Czy Trump, człowiek, który właśnie wydał rozkaz ataku lotniczego na obcego przywódcę za atakowanie ludzi w obcym kraju, jest naprawdę natywistą? I dlaczego natywizm budzi tak negatywne skojarzenia, skoro wydaje się poruszać ważne kwestie dotyczące praw tubylców i nie tubylców?

Czym jest natywizm?

Jest powód, dla którego słowo „natywizm” pojawia się regularnie w amerykańskich mediach, a nie gdzie indziej: Według Mudde’a, profesora na Uniwersytecie Georgii, natywizm jest niemal wyłącznie amerykańską koncepcją, o której rzadko dyskutuje się w Europie Zachodniej. Termin ten wywodzi się z ruchów politycznych połowy XIX wieku w Stanach Zjednoczonych – najbardziej znana jest partia „Wiedzieć Nic” – która przedstawiała katolicką imigrację z krajów takich jak Niemcy i Irlandia jako poważne zagrożenie dla urodzonych w protestanckich krajach Amerykanów. (Nieważne, że protestanccy „tubylcy” sami byli migrantami w stosunku do innej rodzimej populacji). Natywizm powstał w naturalnym miejscu: naród zbudowany przez fale migracji i reakcje na nie, gdzie znaczenie słowa „tubylec” zawsze ewoluuje.

Europejczycy mają tendencję do mówienia o „ultranacjonalizmie”, „ksenofobii” czy „rasizmie”, a nie o natywizmie, powiedział Mudde, który jest Holendrem. Jednak jego zdaniem język ten nie oddaje w pełni fenomenu zjawiska, które „nie jest tylko uprzedzeniem do obcych”, ale także „poglądem na to, jak powinno być zorganizowane państwo.”

Natywizm, powiedział mi Mudde, jest „ksenofobicznym nacjonalizmem”. Jest to „ideologia, która chce zgodności państwa i narodu – jednostki politycznej i kulturowej. Chce jednego państwa dla każdego narodu i jednego narodu dla każdego państwa. Postrzega wszystkich nie-rodzimych (…) jako zagrożenie. Ale nie-rodzimy to nie tylko ludzie. To mogą być również idee”. Natywizm jest najbardziej pociągający w okresach, kiedy ludzie czują, że harmonia między państwem a narodem zanika.

Eric Kaufmann, politolog z University of London’s Birkbeck College, nazywa natywizm „surowym” terminem i woli coś bardziej precyzyjnego: „nacjonalizm większościowo-etniczny”, który odnosi się do ludzi, którzy uważają się za rodowitych mieszkańców lub osadników danego kraju i chcą chronić swoją „demograficzną przewagę na tym terytorium.”

Więcej Historii

Niektóre rodzaje nacjonalizmu dotyczą ideologii (Ameryka jako lider wolnego świata) lub statusu (Ameryka jako najpotężniejszy kraj na świecie). Ale nacjonalizm etniczny jest „mniej zainteresowany dotarciem na Księżyc i byciem numerem jeden” – powiedział Kaufmann. Jest to „nacjonalizm oparty na granicach.”

Natywiści zazwyczaj poświęcają więcej czasu na definiowanie „ich” (nie-obywateli) niż „nas” (tubylców), dodał Mudde, ponieważ im bardziej szczegółowe „nas”, tym bardziej podnosi to drażliwe kwestie tożsamości narodowej i wyklucza segmenty populacji, które w przeciwnym razie mogłyby poprzeć natywistycznego polityka. Tubylcy są często przedstawiani jako niewypowiedziana odwrotność Innego: „Inny jest barbarzyńcą, co czyni cię nowoczesnym. Inny jest leniwy, co czyni cię pracowitym. Na długo przed tym, jak Trump przyjął hasło „America First”, Elisabeth Ivarsflaten uczyła swoich studentów na Uniwersytecie w Bergen w Norwegii, by myśleli o politykach natywistycznych jako o „my-country-first party”. Wszyscy przywódcy polityczni powinni (teoretycznie) stawiać na pierwszym miejscu interesy swojego kraju. Ale natywizm wykracza poza tę logikę. „Idea, którą te partie z grubsza realizują, polega na tym, że zbyt duży nacisk kładzie się na wynarodowienie i przyjmowanie ludzi, którzy chcą przyjechać do kraju, ale nie są z niego pierwotnie” – powiedział Ivarsflaten. Niezależnie od tego, czy natywizm wiąże się ze sprzeciwem wobec Unii Europejskiej, ponieważ Niemcy muszą ratować Greków, czy też sprzeciwem wobec wielokulturowości, ponieważ oznacza ona akceptację form islamskiego ubioru, chodzi o to, że „istnieje rodzima populacja lub rodzima kultura, która powinna mieć pierwszeństwo przed innymi rodzajami kultur.”

Ivarsflaten umieszcza natywizm w szerszej kategorii prawicowego populizmu, ideologii opartej na reprezentowaniu cnotliwego „ludu” przeciwko skorumpowanej „elicie”. Odkryła, że wszystkie populistyczno-prawicowe partie, które dobrze wypadły w zachodnioeuropejskich wyborach na początku XXI wieku, miały jedną wspólną cechę: odwoływały się do skarg ludzi na imigrację. Inne żale – dotyczące Unii Europejskiej, polityki gospodarczej i stanu gospodarki, czy też elitaryzmu politycznego i korupcji – nie przyczyniły się do sukcesu tych partii tak konsekwentnie i z taką siłą, jak kwestie imigracyjne. „W miarę jak preferencje dotyczące polityki imigracyjnej stają się coraz bardziej restrykcyjne, prawdopodobieństwo głosowania na populistyczną prawicę drastycznie wzrasta” – napisała wówczas.

Czy Donald Trump jest natywistą?

Mudde twierdzi, że natywizm był jedną z pierwszych cech „głównej ideologii” Trumpa jako kandydata na prezydenta, choć przyznaje, że Trump nie jest konsekwentnym ideologiem. (Mudde uważa, że Trump przyjął populizm niedawno, pod wpływem głównego stratega Białego Domu Steve’a Bannona.)

A Trump szybko przekonał się, że natywizm jest popularny; Mudde zauważa, że kampanijne przemówienia Trumpa były początkowo dość nudne – z długimi dygresjami na temat jego transakcji na rynku nieruchomości – ale tłumy wybuchały aplauzem, gdy mówił o budowie muru granicznego z Meksykiem lub zakazie wstępu do kraju radykalnym islamskim terrorystom.

Kilku najwyższych urzędników w administracji Trumpa, w tym Bannon i prokurator generalny Jeff Sessions, można opisać jako natywistów, dodał Mudde, a wiele wczesnych polityk administracji, w tym zakaz podróżowania i utworzenie biura zajmującego się przestępstwami popełnianymi przez nieudokumentowanych imigrantów, również może być natywistami.

Pytany, czy Trump kwalifikuje się jako natywista, Kaufmann skupił się raczej na zwolennikach Trumpa niż na samym człowieku. Przytoczył wyniki badań, według których Amerykanie, którzy obawiali się imigrantów zagrażających amerykańskim wartościom i erozji białej większości w Stanach Zjednoczonych, częściej entuzjastycznie popierali Trumpa podczas kampanii. Kaufmann interpretuje nacjonalizm Trumpa „Make America Great Again” nie tyle jako dążenie do ponownego umocnienia amerykańskiej potęgi na świecie, ile jako „przywrócenie pewnego rodzaju kulturowego partykularyzmu i tożsamości”. Główni zwolennicy Trumpa, zdaniem Kaufmanna, to „ludzie, którzy czują, że stali się zdezorientowani kulturowo”, a nie ci, którzy są zaniepokojeni utratą amerykańskiego prestiżu za oceanem.

Jednakże Trump jest liderem Partii Republikańskiej, a nie jakiejś małej, europejskiej partii natywistycznej, podkreśla Ivarsflaten. „On naprawdę nie może wymyślić na nowo całej ideologii republikańskiej przez natywistyczną soczewkę”. Zasugerowała również, że Trump jest nie tyle ideologiem, co pustym płótnem, na które inni rzutują ideologie. Na przykład decyzja prezydenta o zbombardowaniu syryjskiego wojska za użycie broni chemicznej przeciwko cywilom, wydaje się reprezentować zwycięstwo tradycyjnych republikańskich internacjonalistów nad bannonitowskim skrzydłem administracji Trumpa, choć triumf ten może okazać się chwilowy. Trudno też zestawić Trumpa jako natywistę America-First z Trumpem jako podróżującym po świecie biznesmenem.

„Nie mam pojęcia, jaka jest ideologiczna soczewka Donalda Trumpa” – powiedział Ivarsflaten. „Ty mi powiedz.”

Co z tego, że Trump jest natywistą?

Jednym z powodów, dla których prezydentura Donalda Trumpa jest tak doniosła, jest to, że jeśli rzeczywiście jest on natywistą, byłby jednym z pierwszych tego typu ludzi, którzy doszli do władzy na Zachodzie od 1980 roku. W pracy z 2012 roku na temat natywizmu w Europie i Ameryce Północnej Mudde zauważył, że w rzadkich przypadkach, gdy partie natywistyczne wchodziły w skład rządu – w krajach europejskich, takich jak Austria, Włochy i Szwajcaria – odgrywały one znaczącą rolę we wprowadzaniu restrykcyjnej polityki imigracyjnej. Ale w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie było inaczej.

„W Stanach Zjednoczonych”, pisał wtedy Mudde, „natywistyczni aktorzy mieli w najlepszym razie pośredni wpływ na politykę, ponieważ natywistyczne głosy w Partii Republikańskiej, na przykład, nie trafiły na prominentne stanowiska w rządzie.” Jak zauważył Mudde, najbliżej posiadania realnej partii natywistycznej Ameryka była z Partią Reform Pata Buchanana w wyborach prezydenckich w 2000 roku. (Slogan Buchanana: „America First!”)

Teraz natywizm, poczęty w Stanach Zjednoczonych i odrodzony w Europie, powrócił z mocą do swojej ojczyzny.

„Natywizm jest dziś główną cechą radykalnej prawicy”, powiedział mi Mudde, a inne ideologiczne wymiary współczesnych polityków radykalnej prawicy, takie jak populizm i autorytaryzm, mają tendencję do przechodzenia przez filtr natywizmu. W kategoriach populizmu, powiedział, „elita jest uważana za skorumpowaną, ponieważ działa w interesie nie-rodzimych lub podkopuje rodzimą grupę”. Jeśli chodzi o autorytaryzm, który kładzie nacisk na egzekwowanie prawa i porządku, „przestępczość jest prawie zawsze powiązana” z obcokrajowcami. Podczas gdy ruchy natywistyczne od dawna argumentowały, że imigranci stanowią wieloaspektowe zagrożenie dla kultury, bezpieczeństwa i ekonomicznego dobrobytu tubylców, Mudde pisze w swoim artykule z 2012 roku, w erze po 9/11 zagrożenia kulturowe i bezpieczeństwa splotły się z religią. „Coraz częściej imigrant jest postrzegany jako muzułmanin, a nie jako Turek czy Marokańczyk” – zauważa.

Niektóre badania wskazują, że wraz ze wzrostem poziomu imigracji w danym kraju rośnie poparcie dla natywistycznych, radykalnie prawicowych polityków. Mudde twierdzi jednak, że związek ten jest bardziej skomplikowany: Nie wystarczy, aby szeregi osób urodzonych za granicą w danym kraju rosły; imigracja musi również stać się kwestią polityczną. Musi ona stać się widoczna dla dużej części społeczeństwa. Zwrócił uwagę, że przepływy migracyjne siły roboczej do Europy Zachodniej wzrosły w latach poprzedzających kryzys naftowy z 1973 r., ale imigracja nie została upolityczniona aż do lat 80. i 90., kiedy to do regionu zaczęli napływać azylanci, wysiłki na rzecz integracji imigrantów i ich dzieci ze społeczeństwem i rynkiem pracy osłabły, a radykalnie prawicowe partie, takie jak Front Narodowy we Francji, zaczęły odnosić polityczne sukcesy.

Trump, ze swojej strony, doszedł do władzy w czasie, gdy więcej meksykańskich imigrantów wyjeżdżało niż przyjeżdżało do Stanów Zjednoczonych, a liczba nieudokumentowanych imigrantów w USA spłaszczała się. „Nie oznacza to, że Trump jest ksenofobem czy natywistą” – powiedział Mudde. „Duża część populacji wszędzie na świecie jest natywistyczna”. Ale ci ludzie mogli oprzeć swój głos w poprzednich wyborach na innych kwestiach. Kiedy politykowi udaje się przesunąć debatę na sprawy bezpieczeństwa i imigracji, może to zmienić sposób, w jaki ludzie głosują.

Natywiści, podobnie jak populiści, „podnoszą pewne ważne pytania”, powiedział Mudde. „Argument, że granice powinny być kontrolowane” nie powinien być kontrowersyjny, „i na pewno nie jest niedemokratyczny. To demokratyczne prawo państwa i jego mieszkańców do decydowania, kto może przyjechać i na jakich warunkach.”

Ale natywiści, podobnie jak populiści, dają „wysoce problematyczne” odpowiedzi, według Mudde. „Populizm postrzega lud jako jeden i czysty. Natywizm widzi naród jako jeden w sensie kulturowym, etnicznym, z góry ustalonym. A ten naród nie istnieje. Naród zmienia się praktycznie codziennie”. Ta pojedyncza wizja zagraża głównemu składnikowi liberalnych demokracji, takich jak Stany Zjednoczone: pluralizmowi, który utrzymuje, że społeczeństwo składa się z różnych grup o różnych interesach, które wszystkie muszą być uznane za uzasadnione.

Jednakże to, co jest również uzasadnione, według Kaufmanna, to dla ludzi, aby spróbować i podtrzymać kulturę swojej grupy etnicznej i udział w populacji, tak długo, jak są otwarci na procesy takie jak asymilacja i intermałżeństwo. Shadi Hamid, badacz z Brookings, dokonał kontrastu pomiędzy rasizmem a rasowym interesem własnym. „Istnieje ważne rozróżnienie pomiędzy niechęcią do innych grup, złym traktowaniem ich lub dążeniem do czystości rasowej, co jest niebezpieczne i co można nazwać rasizmem, a rasowym interesem własnym, który może być próbą utrzymania żywotności grupy, a nawet dążeniem do tego, by grupa nie podupadła” – powiedział Kaufmann. „Jeśli większość czuje, że nie może wyrazić tych poglądów bez bycia uznanym za rasistę, nie jestem pewien, czy jest to dobry stan rzeczy.”

Kaufmann powołał się na sondaż, który pomógł przeprowadzić, pokazujący, że 73 procent białych wyborców Hillary Clinton twierdzi, że biały Amerykanin, który chce ograniczyć imigrację, aby utrzymać udział swojej grupy w populacji jest rasistą, podczas gdy tylko 11 procent białych wyborców Trumpa zgadza się z tym. (Podobną, choć mniejszą różnicę zaobserwowano między białymi brytyjskimi wyborcami „Remain” i „Leave” w niedawnym referendum w Wielkiej Brytanii w sprawie Unii Europejskiej). „Istnieje znacznie szersza definicja rasizmu wśród wyborców Clinton i znacznie węższa wśród wyborców Trumpa”, powiedział mi Kaufmann.

Natywizm zyskuje obecnie na popularności w całym świecie zachodnim, ponieważ etniczne większości są pod presją demograficzną, wyjaśnił Kaufmann. Wskaźniki płodności spadają, co w starzejących się społeczeństwach stwarza potrzebę imigracji. (To właśnie do tej dynamiki odniósł się ostatnio republikański kongresmen Steve King w swoim szeroko potępianym tweecie, w którym stwierdził, że „kultura i demografia są naszym przeznaczeniem” i że „nie możemy odbudować naszej cywilizacji cudzymi dziećmi”). A wiadomość od liderów politycznych, powiedział Kaufmann, jest często, „’Jeśli jesteś większością, jesteś w pewnym sensie przeszłością. I musisz objąć różnorodność. Podtekstem tego jest, 'Kurczysz się'.”

Jeśli politycy chcą stępić atrakcyjność natywizmu, argumentuje Kaufmann, muszą podkreślić sukcesy asymilacji – oznaki ciągłości, a nie tylko zmiany – i stonować rozmowy o różnorodności (wierzy, że retoryka o wielokulturowości jest częściowo odpowiedzialna za przecenianie wielkości populacji mniejszości w ich kraju). Muszą zapewnić etniczne większości, że mają przyszłość i zaoferować wizję tego, jak ta przyszłość może wyglądać.

Liderzy liberalnych demokracji są przyzwyczajeni do dyskutowania o prawach mniejszości, a nie o prawach większości. Teraz jednak są zmuszeni do ponownego przemyślenia tego podejścia. „Od Belgii po Norwegię i od Hiszpanii po Danię, kraje debatują nad tym, jakie są prawa i obowiązki ludności przyjmującej i imigrantów, z coraz większym naciskiem na obowiązki imigrantów” – napisał Mudde w 2012 r.

„Jeśli rząd rządzi wyłącznie w imieniu większości etnicznej… to jest to problematyczne” – powiedział Kaufmann. „Ale to nie znaczy, że obawy większości etnicznej nie mają wartości. … 'Większość etniczna – ona ma państwo, więc możemy skupić się na prawach mniejszości etnicznych'. Ale jeśli państwo definiuje się jako neutralne i obywatelsko-liberalne, to nie jest to państwo dla większości etnicznej. również nadal mają interesy kulturowe i demograficzne. Jeśli nie widzą, że są one reprezentowane, można zaobserwować ruch w kierunku populizmu.”

Kluczowe pytanie, jakie stawia wzrost natywizmu w czasach demograficznych wstrząsów, według Kaufmanna brzmi: „Jaka jest przyszłość społeczności etnicznych na Zachodzie?”. Pytanie nie brzmi: „Kim jesteśmy jako państwo narodowe?”, powiedział. To pytanie brzmi: „Kim jesteśmy jako większość etniczna?”. Nie chodzi o to, co to znaczy być Brytyjczykiem czy Amerykaninem? Chodzi o to, co to znaczy być białym Brytyjczykiem lub białym Amerykaninem?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *