Od czasu do czasu studenci zawodów związanych z pomaganiem zadają mi pewne nurtujące pytania. Ostatnio na stronie internetowej Centrum pojawiło się jedno z takich pytań, dotyczące stwierdzenia „Czas leczy wszystkie rany”. Po udzieleniu odpowiedzi postanowiłem zamieścić swoje odpowiedzi. Jeśli ty lub ktoś kogo znasz mógłby skorzystać z zadawania podobnych lub innych pytań dotyczących żałoby lub rozwoju osobistego, proszę zachęć ich do wysłania mi e-maila poprzez naszą stronę.
1. Co sądzisz o zdaniu: „Czas leczy wszystkie rany”.
Czas sam w sobie – na nieszczęście dla nas – nie leczy wszystkich ran. Myślę, że to Lilly Tomlin powiedziała, że „tragedia plus czas równa się komedia”. Jest w tym coś na rzeczy. Wszyscy możemy spojrzeć wstecz na pewne trudne lub bolesne sytuacje w życiu i śmiać się teraz z nich. Ale chodzi przede wszystkim o to, że czas jest tylko pojęciem, którego używamy do mierzenia minut, dni, godzin, miesięcy, lat.
Czas nie jest uzdrowicielem. Upływ czasu może złagodzić ostry ból, ale go nie leczy. Z drugiej strony, czas może być dobrze wykorzystany do celów leczniczych. Kiedy czas jest dobrze wykorzystany, w sensie leczenia ran, to dlatego, że robimy coś konkretnego z nim i w nim. Bierzemy czas i kształtujemy go, aby wykonać wewnętrzną pracę. To właśnie praca wewnętrzna połączona z odwagą i szczerością leczy wszystkie rany.
2. W co wierzysz w tym zdaniu? Czy możesz zidentyfikować skąd pochodzą te uczucia?
Ponieważ nie wierzę w to zdanie, nie mam żadnych szczególnych uczuć związanych z nim w sposób, o który pytasz. Ale wierzę, że istnieją różne rodzaje czasu. Na przykład, istnieje czas chronologiczny (Grecy nazywali go czasem chronos). Jest to tykanie zegara i wszystko, co robimy, aby nasze codzienne czynności ruszyły z miejsca. To planowanie, zadawanie zadań, praca, zaprzątanie sobie głowy, kończenie itd. Często czas chronos sprawia, że poruszamy się szybko i jesteśmy tak zajęci, że prawie nie zauważamy tego, co czujemy. Takie funkcjonowanie w czasie często prowadzi do urazów, ponieważ nie jesteśmy w stanie dostrzec tego, co się dzieje. Jesteśmy odrętwiali. Ale jest też czas święty (po grecku czas kairos). Czas Kairos to czas, w którym zwalniamy i zaczynamy zauważać, co tak naprawdę dzieje się wewnątrz i na zewnątrz nas samych. Chodzi o to, by zwrócić uwagę, stać się bardziej uważnym i otwartym na doświadczenie. Jeśli czas leczy, to właśnie czas kairos leczy, ponieważ jesteśmy w nim z pełniejszą świadomością, a nie jesteśmy odciągani od siebie przez tykanie zegara w czasie chronos.
3. Czy masz jakieś fakty (te, którymi możesz się podzielić) na temat tego, jak czas leczy wszystkie rany?
Nie albo nie fakty, per se, ale wiele historii. Jedna krótka historia: Kiedy miał 8 lat Jerry stracił starszego brata w wypadku na polowaniu. Miał 11 lat. Dzieciństwo Jerry’ego było zdruzgotane. Jego rodzice nie wiedzieli, jak pomóc mu w żałobie. Jego nauczyciele i przyjaciele też nie wiedzieli. Jednak w późniejszym okresie życia Jerry znalazł terapeutę, który wiedział, jak pomóc mu pogodzić się ze stratą. Z pomocą tej osoby nawiązał kontakt ze swoim gniewem, bezradnością, smutkiem, poczuciem winy, strachem i wrażliwością. Później Jerry został pedagogiem, a następnie pracownikiem socjalnym. Założył agencję pomocy społecznej o nazwie The Center for Grief Recovery and Sibling Loss. Dzięki intensywnej pracy wewnętrznej, Jerry był w stanie przekształcić stratę z wczesnego dzieciństwa w pozytywne źródło energii, której celem było pomaganie innym w podobnych okolicznościach. Nie zrobił tego sam czas. Czasami głęboka rana może stać się czymś zupełnie innym. Potrzeba więcej niż tylko czasu, aby przekształcić stratę w ten sposób.
4. Czy byłeś świadkiem lub doświadczyłeś czegoś, co odnosi się do tego tematu? Jeśli nie, czy widziałeś kogoś, kto nie może odpuścić?
Widziałem wielu ludzi przechodzących przez fazy straty i zranienia, którzy mają problem z odpuszczeniem. Ale musimy być ostrożni z tym zwrotem. Jeśli muszę trzymać się czegoś, co sprawia, że czuję się bezpiecznie i pewnie, dlaczego chcesz, żebym to puścił?
Jeśli, z drugiej strony, jestem w stanie wzrastać w poczuciu bezpieczeństwa i pewności i czuję się bardziej zorganizowany i wzmocniony wewnątrz siebie, wtedy mogę być bardziej zdolny do niezależnego – często z pomocą/wsparciem innych – „puszczenia” tego, czego się trzymam. Jeśli chodzi o stratę, odpuszczanie jest zazwyczaj długotrwałym procesem z wieloma, wieloma warstwami. Jeśli mówimy komuś, żeby odpuścił, to powinniśmy być gotowi zaoferować mu coś znaczącego i wystarczająco trwałego w zamian. Czy naprawdę możemy to zrobić?
Badania wykazały, że najczęstszym doświadczeniem w żałobie jest tęsknota lub pragnienie kontaktu ze zmarłym. Czasami nasza tęsknota jest tak intensywna, że wydaje nam się, iż widzimy lub słyszymy zmarłego, gdy go nie ma. Jednak w miarę jak uczymy się radzić sobie z faktem śmiertelności, zaczynamy – powoli i nieśmiało – „puszczać” nasze przywiązanie do fizycznej obecności osoby, którą straciliśmy. Być może można powiedzieć, że zmienia się relacja. Odpuszczanie nie jest rzeczą łatwą i musimy być w stanie zrobić to na swój sposób i w swoim tempie.
Słyszałam, że ludzie nie pozwalają sobie na pójście dalej, ponieważ nie chcą zostać ponownie zranieni. Czy uważasz, że to prawda? Dlaczego?
Strach i obawa przed powtórzeniem doświadczenia bycia zranionym są prawdziwymi uczuciami. Po otrzymaniu rany, zazwyczaj wycofujemy się i unikamy sytuacji, które mogłyby spowodować takie same lub podobne rodzaje ran. To wydaje się racjonalne, prawda? I z pewnego punktu widzenia jest to racjonalne. Problem w tym, że możemy stać się tak bojaźliwi i pełni wątpliwości, że zaczynamy unikać podejmowania inicjatywy lub ryzyka. Obawa przed ponownym zranieniem staje się obezwładniająca i paraliżująca.
Jednakże wiemy również, że przyjęcie jednego doświadczenia i przeżywanie całego swojego życia przez to jedno doświadczenie jest mocno ograniczające. Ta tendencja odcina nas od życia i potencjału. Ale jest to zrozumiałe. Kto chciałby zostać zraniony? Być może antidotum na ten rodzaj strachu jest wiara (niekoniecznie oparta na religii). Prosty przykład: dziecko spada z roweru i drapie się w kolano. Płacze. Mama, tata lub ktoś większy, mądrzejszy, silniejszy, spokojniejszy pomaga jej. Ale jak?
Poprzez dostrojenie się do jej uczuć (czy jest rozczarowana, smutna, zła, upokorzona, zdezorientowana?) i empatyczne uspokojenie jej. Następnie, gdy jest gotowa, opiekun pomaga jej wsiąść na rower i spróbować ponownie. To jest organizacyjne i umiejętne podejście do pomocy. Jest bardziej prawdopodobne, że dziecko będzie w stanie „odpuścić” swoją krzywdę i przejść do następnej czynności. Jest bardziej prawdopodobne, że uwierzy w swoje mocne strony, ponieważ w trudnej sytuacji był przy nim ktoś, kto ją wspierał i walidował, wykazując się umiejętnością i współczuciem. Była świadkiem, jak sama przeszła przez trudną sytuację i z pomocą przeszła do następnego wysiłku. Czuje się bardziej kompetentna i pewna siebie.
6. Ludzie nie chcą odchodzić od przeszłości z wielu powodów; związki, miłość, śmierć. Jak myślisz, jaki powód jest najtrudniejszy do zapomnienia?
Powtarzam, musimy być ostrożni w naciskach na ludzi, aby „odpuścili” lub „zapomnieli”. W rzeczywistości, żałoba jest naturalnym i nienauczonym procesem uzdrawiania. Ludzie, którzy chcą być pomocni dla osób pogrążonych w żałobie, nie udzielają oklepanych odpowiedzi na głębokie pytania. Mniej doradzają, a więcej słuchają. Rozumieją znaczenie wspomnień. Wspomnienia nie są martwe. Wspomnienia są żywe i dynamiczne. Wspomnienia pomagają ludziom zachować potrzebne im połączenie ze zmarłym. Stary pogląd na temat żałoby był taki, że powinniśmy zachęcać ludzi do zerwania więzi i pójścia dalej. Cóż, zazwyczaj nie działa to w ten sposób. Ludzie muszą czuć się swobodnie, aby pamiętać i smucić się.
Jako przyjaciele musimy zapewnić bezpieczne miejsce dla ludzi, którzy są w żałobie. Miejsce, w którym mogą poczuć intensywność i głębię swoich uczuć bez osądzania czy nacisków ze strony kogoś innego, kto ma jakiś plan. W ten sposób proces żałoby zazwyczaj pozwala danej osobie powoli pogodzić się ze stratą, a następnie zacząć rozważać wycofanie części energii emocjonalnej, którą poświęca utraconej ukochanej osobie i skierowanie jej na inne relacje lub cele. Jeśli wrócimy do historii Jerry’ego, nigdy nie stworzyłby swojego Centrum, gdyby „zapomniał” o śmierci brata. Być może powodem, dla którego tak trudno jest nam zapomnieć o ludziach, których kochamy, jest to, że nie jesteśmy stworzeni do tego, aby o nich zapomnieć, ale jesteśmy do tego zmuszani przez innych, którzy mogą mieć dobre intencje, ale nie rozumieją tego.
Jakie są niektóre rzeczy, które możesz zrobić, aby pomóc ludziom porzucić życie we wspomnieniach?
Próbuję pomóc ludziom zrozumieć, że żałoba nie polega na zapominaniu. Przeciwnie, w żałobie chodzi o pamiętanie; pamiętanie o miłości i stracie, o dobrych i złych chwilach. Wszystko. Przekazuję im również, że pamiętanie to nie to samo, co tkwienie w miejscu. Pamięć i żałoba to sposoby na uhonorowanie naszej miłości i przywiązania, ale życie polega również na przystosowywaniu się do zmian. Nie chcemy przeżyć całego życia w oparciu o jedno lub dwa doświadczenia. Adaptacja może przybierać różne formy. Czasami polega na zatrzymaniu się i odpoczynku. Czasami chodzi o ruch i szybkość. Chodzi o to, aby nauczyć się być świadomym swoich potrzeb w danym momencie. Oznacza to zwrócenie głębokiej uwagi.
8. Czy inna osoba pomaga ci iść dalej? Czy może stać się Twoją „skałą” lub osobą, o którą możesz się oprzeć w jakiś sposób?
Tak jak w przykładzie z dzieckiem drapiącym się w kolano, czasami inna osoba jest potrzebna, aby pomóc nam wstać i iść dalej. Tak, wierzę, że są chwile w życiu, kiedy naprawdę musimy polegać na życzliwości i umiejętnościach innych. Jesteśmy zwierzętami społecznymi. John Dunne powiedział: „Żaden człowiek nie jest samotną wyspą”. Kiedy przestaniesz o tym myśleć, podczas gdy wydaje nam się, że jesteśmy bardzo niezależni i „powinniśmy” być w stanie „poradzić sobie” sami, kto tak naprawdę może to zrobić? Czy nie jesteśmy zależni od innych, jeśli chodzi o nasze jedzenie, ubrania, schronienie, usługi, czystą wodę itd. Jesteśmy bardziej zależni, niż chcielibyśmy myśleć. Myślę, że w czasach straty i żałoby, musimy być w stanie polegać na dobroci i współczuciu innych. To dlatego wszystkie wielkie tradycje religijne kładą tak duży nacisk na rytuały i ceremonie związane z żałobą.
W judaizmie, na przykład, żałobnik nie powinien wykonywać żadnej pracy. Wszystkie obowiązki spadają na społeczność, która oferuje praktyczną i duchową pomoc. Uważam, że tak właśnie należy postępować. Musimy jednak nieco zmodyfikować to stwierdzenie. Nie możemy też zbytnio obciążać naszych przyjaciół naszym smutkiem. Ludzie mogą zrobić tylko to, co są w stanie zrobić. Naszym celem powinno być powstrzymanie się od krzywdzenia siebie i innych, nawet gdy odczuwamy emocjonalny ból. Dlatego bardzo pomocne może być spotkanie z profesjonalistą lub inną osobą zupełnie niezwiązaną z sytuacją, która może zapewnić bezpieczne i wygodne miejsce, nieosądzającą postawę i empatyczną perspektywę.