/Public Domain
Źródło: /Public Domain

Prawie każdy, kto przeżył napaść seksualną lub doświadczył molestowania seksualnego wie, jak bolesne może być victim-blaming. Ocaleni są często pytani, co mieli na sobie, co zrobili, aby „zachęcić” sprawcę, a nawet dlaczego nie walczyli bardziej.

Mimo niedawnego wzrostu ruchu #MeToo, obwinianie ofiar pozostaje nieustępliwym problemem.

artykuł kontynuowany po reklamie

W rzeczywistości może być bardziej nieustępliwe niż ktokolwiek z nas sobie wyobrażał. To dlatego, że tendencja do obwiniania ofiary może być zaprogramowana w ludzkim umyśle na bardzo podstawowym poziomie. Zastanów się, czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, czy ofiary przestępstw lub wypadków nie zrobiły czegoś, co doprowadziło do ich tragedii? Obwinianie ofiar nie musi wiązać się z oskarżaniem ocalałych o bezpośrednie spowodowanie swojego nieszczęścia. Może wiązać się z prostą myślą, że powinieneś był być bardziej ostrożny, sugerując, że tragedia była przynajmniej częściowo ich winą. Ostatnio, kiedy włamano się do domu mojego sąsiada, miałem pokusę obwinić go za to. Biorąc pod uwagę, że przestępstwo miało miejsce w biały dzień, początkowo byłem przekonany, że musiał zrobić coś, co go do tego skłoniło. Być może narobił sobie wrogów. Być może włamanie było celowo wymierzone w niego. Być może po prostu nie podjął odpowiednich środków ostrożności, aby chronić swój dom. To wyjaśnienie dało mi wielki komfort, ponieważ oznaczało, że mój dom jest bezpieczny.

Nasza skłonność do obwiniania ofiary nie powinna być oczywiście powodem do dumy. Marginalizuje ona osobę, która przeżyła, minimalizuje czyn przestępczy i sprawia, że ludzie są mniej skłonni do zgłaszania się i informowania o tym, co im się przydarzyło. Z tych powodów ważne jest, aby zrozumieć psychologiczne korzenie obwiniania ofiar, abyśmy mogli temu zapobiec.

Ale choć niektóre przypadki obwiniania ofiar niewątpliwie wynikają z ignorancji, podłości lub zadufanego poczucia wyższości, może istnieć inna, jeszcze bardziej znacząca przyczyna. Psychologowie uważają, że nasza skłonność do obwiniania ofiary może paradoksalnie wynikać z głębokiej potrzeby wiary w to, że świat jest dobrym i sprawiedliwym miejscem. Aby zrozumieć, jak to jest możliwe, należy zastanowić się, w jaki sposób my, ludzie, nadajemy sens otaczającemu nas światu. Na co dzień jesteśmy bombardowani wiadomościami o dość przerażających wydarzeniach. Pobieżne przejrzenie praktycznie każdego dnia najważniejszych wiadomości ukazuje menażerię strzelanin, ataków terrorystycznych i wojen, nie wspominając o włamaniach, wypadkach i przestępstwach osobistych. Gdybyśmy byli naprawdę racjonalnymi istotami, czulibyśmy się całkowicie przerażeni. Po tym wszystkim, te wydarzenia mogą się nam przydarzyć.

artykuł kontynuuje po reklamie

Więc, jeśli nie jesteś przerażony, zadaj sobie pytanie dlaczego.

Jeśli jesteś jak większość ludzi, twoja odpowiedź jest prawdopodobnie czymś w rodzaju: „ponieważ to mi się nie przydarzy”. Ale dlaczego miałoby się nie zdarzyć? Dlaczego nie miałbyś być podatny na te same wydarzenia, co wszyscy inni?

Według psychologa z Uniwersytetu Massachusetts, Ronnie Janoff-Bulman, jesteśmy w stanie tak łatwo uwierzyć w naszą osobistą nietykalność z powodu tego, co nazywa ona naszym „pozytywnym zakładającym światopoglądem”. Na pewnym poziomie większość z nas wierzy, że świat jest zasadniczo dobry, że dobre rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom i że my, na szczęście, jesteśmy dobrymi ludźmi. Innymi słowy, wierzymy, że świat jest generalnie sprawiedliwym i uczciwym miejscem.

Większość z nas zinternalizowała te przekonania we wczesnym wieku, mniej więcej w tym samym czasie, kiedy nauczyliśmy się wierzyć w Świętego Mikołaja i Zębową Wróżkę. Ale w przeciwieństwie do naszej wiary w tych mitycznych Dobrych Samarytan, nie porzucamy całkowicie naszego różowego światopoglądu, gdy dojrzewamy. Nie jesteśmy głupi, oczywiście. Na poziomie świadomym wszyscy wiemy, że dobrym ludziom przytrafiają się złe rzeczy. Ale pomimo tej powierzchownej świadomości, Janoff-Bulman argumentuje, że na jakimś głębszym poziomie większość z nas nadal chwyta się przekonania, że świat jest zasadniczo sprawiedliwy. To dlatego mamy powiedzenia takie jak: „Co się kręci, to się kręci”, „Kurczaki wrócą do domu, żeby się położyć” i „Zbierasz to, co siejesz”.”

PODSTAWY

  • Ważność przebaczenia
  • Znajdź terapeutę w pobliżu mnie

Pomimo złudnej natury tych przekonań, powinniśmy być szczęśliwi, że je mamy. Wyobraź sobie, jak straszne wydawałoby się życie, gdybyśmy naprawdę myśleli, że świat jest niebezpieczny, niesprawiedliwy i że nie jesteśmy dobrymi ludźmi. Nasze pozytywne przekonania pomagają nam funkcjonować i żyć szczęśliwie w świecie, który często może być wręcz przerażający.

artykuł kontynuowany po reklamie

Więc, mózg walczy ciężko, aby je utrzymać.

Zgodnie z pionierskimi badaniami psychologa Melvina Lernera, nasza potrzeba utrzymania wiary w sprawiedliwy świat może być winna naszej tendencji do obwiniania ofiar. Kiedy złe rzeczy przytrafiają się komuś, kto wydaje się podobny do nas, zagraża to naszemu przekonaniu, że świat jest sprawiedliwym miejscem. Jeśli ta osoba mogła paść ofiarą gwałtu, napaści, rabunku czy ataku, to być może my też możemy. Tak więc, aby pocieszyć się w obliczu tej niepokojącej świadomości i utrzymać nasz różowy światopogląd, psychologicznie oddzielamy się od ofiary. Zastanawiamy się, czy to ona zrobiła coś, co przyczyniło się do tragedii. Może ta ofiara napaści seksualnej nosiła prowokacyjne ubrania. Może ta ofiara strzelaniny była zaangażowana w działalność gangów. Może mój sąsiad zaprosił włamanie, zadając się z nieodpowiednimi ludźmi. Jeśli tak jest – mówimy sobie – to mi się to nie przytrafi. W końcu świat jest sprawiedliwym miejscem.

To nie są tylko spekulacje. W klasycznym eksperymencie opublikowanym w Psychological Bulletin, Lerner i jego koleżanka Carolyn Simmons dostarczyli dowodów na takie wyjaśnienie zjawiska victim-blaming. W ich badaniu, duża grupa kobiet została poproszona o obserwowanie przez monitor wideo, jak inna osoba otrzymuje serię pozornie bolesnych wstrząsów elektrycznych. Kobiety wierzyły, że obserwują eksperyment w uczeniu się ludzi, w którym osoba na ekranie otrzymywała wstrząsy jako karę za swoje błędy w zadaniu zapamiętywania słów. Mimo, że były przekonane, że ofiarą jest inny uczestnik, taki jak one same, osoba ta była w rzeczywistości aktorem, więc nikt nie został naprawdę skrzywdzony w eksperymencie. Nic dziwnego, że wszyscy uczestnicy byli początkowo zdenerwowani cierpieniem ofiary. Ale w tym miejscu eksperyment staje się nieco bardziej skomplikowany: Niektórym uczestnikom zaoferowano możliwość zadośćuczynienia ofierze poprzez głosowanie, aby przestać karać jej błędy wstrząsami, a zamiast tego nagradzać ją pieniędzmi, gdy udzielała prawidłowych odpowiedzi. To znaczy, że dano im możliwość przywrócenia sprawiedliwości, uczynienia świata znów dobrym. Drugiej grupie uczestników nie dano tej szansy; poproszono ich po prostu by siedzieli i patrzyli jak ofiara jest wielokrotnie wstrząsana, bez możliwości naprawienia sytuacji.

Forgiveness Essential Reads

Później wszyscy uczestnicy zostali poproszeni o wyrażenie swoich opinii o ofierze. Wyniki ujawniły uderzające różnice między dwiema grupami: Ci, którzy otrzymali szansę na przywrócenie sprawiedliwości, powiedzieli, że postrzegają ofiarę jako dobrą osobę. Natomiast ci, którzy zostali zmuszeni po prostu do obserwowania niesprawiedliwej sytuacji, w końcu zdegradują ofiarę, widząc w niej osobę zasługującą na swój los. Innymi słowy, ponieważ nie byli w stanie faktycznie doprowadzić do sprawiedliwości, chronili swój pogląd, że świat jest sprawiedliwy, dochodząc do przekonania, że ofiara w jakiś sposób nie musi być dobrym człowiekiem. Jeśli zasłużyła na wstrząsy, mogli sobie powiedzieć, to świat nadal był sprawiedliwy.

artykuł kontynuowany po reklamie

Więc, nasza tendencja do obwiniania ofiary jest ostatecznie samoochronna. To pozwala nam utrzymać nasz różowy światopogląd i zapewnić siebie, że nic złego nam się nie stanie. Problem polega na tym, że poświęcamy dobrobyt innej osoby dla naszego własnego. Pomija rzeczywistość, w której to sprawcy ponoszą winę za akty przestępczości i przemocy, a nie ofiary.

Na szczęście obwinianie ofiar nie jest nieuniknione. Według badań przeprowadzonych przez Davida Adermana, Sharon Brehm i Lawrence’a Katza, antidotum może być zaskakująco proste: empatia. Powtórzyli oni eksperyment Lernera i Simmonsa, ale nieco zmienili instrukcje dla uczestników. Zamiast kazać im po prostu patrzeć, jak ofiara jest zszokowana, poprosili uczestników, by wyobrazili sobie, jak czuliby się, gdyby sami zostali poddani takiemu samemu doświadczeniu. Ta prosta zmiana wystarczyła, aby wywołać empatyczną reakcję, eliminując tendencję uczestników do obwiniania ofiary. Nie jest to jedyne badanie, które pokazuje siłę empatii. W nowszym badaniu studenci college’u wypełnili serię testów psychologicznych mierzących między innymi poziom empatii. Wyniki pokazały, że osoby z większą empatią postrzegały osoby, które przeżyły gwałt bardziej pozytywnie, podczas gdy osoby z mniejszą empatią postrzegały je bardziej negatywnie.

Więc, jeśli pozostawimy to bez komentarza, nasza potrzeba poczucia, że żyjemy w bezpiecznym i sprawiedliwym świecie może spowodować, że wyciągniemy wnioski, z których nie jesteśmy dumni. Nikt z nas nie chce obarczać winą tych, którzy na nią nie zasługują. Nikt z nas nie chce ponownie traumatyzować niewinnych ofiar. I nikt z nas nie chce dawać sprawcom przepustki.

Następnym razem, gdy kusi nas, by zastanowić się, czy ofiara jest winna swojej tragedii, zadajmy sobie pytanie: Jak ja bym się czuł na miejscu tej osoby? Tylko poprzez empatię, a nie zamykanie się w poczuciu winy, możemy naprawdę doprowadzić do sprawiedliwego świata.

Jestem profesorem psychologii doradczej na Uniwersytecie Santa Clara. Posłuchaj mojego podcastu „Psychologia w 10 minut” na SoundCloud, iTunes lub gdziekolwiek indziej, gdzie masz swoje podcasty.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *