Mike Connolly miał marzenie: ośmiogodzinny dzień pracy. Jako pracownik stalowni w Pensylwanii przez 41 lat, harował po 12 lub więcej godzin dziennie za zamkniętymi drzwiami stalowni, bez dni wolnych i z niewielką nadzieją na przyszłość.
Gdyby pracował osiem godzin dziennie, wyobrażał sobie: „Mógłbym mieć ogród, kilkaset kurczaków i znać swoją rodzinę… W ten sposób nie chce się długo żyć. Jaki jest pożytek z życia, skoro się nim nie cieszymy?”.
Connolly nie był osamotniony w swoim marzeniu. W 1919 roku setki tysięcy robotników takich jak on odeszło od pracy w hutach stali w całym kraju. Ich strajk zahamował jeden z największych przemysłów w kraju, pozbawiając pracy ponad 365 000 pracowników i przenosząc ich na linie pikiet.
Ale choć strajk był śmiałym posunięciem w momencie społecznego rozkwitu, miał stać się jedną z najbardziej miażdżących porażek w historii pracy. Dla robotników takich jak Connolly, Wielki Strajk z 1919 roku był wielkim niewypałem.
W tym czasie inflacja szalała, a napięcia społeczne były bardzo silne. Pierwsza wojna światowa podsyciła nacjonalizm, a w październiku 1917 roku bolszewicy przejęli władzę w Rosji i wprowadzili państwo socjalistyczne. To zaalarmowało Amerykanów, którzy obawiali się, że socjaliści w Stanach Zjednoczonych mogą próbować gwałtownie obalić rząd lub przejąć prywatne firmy.
Dla wielu osób obawy te dotyczyły pracowników zrzeszonych w związkach zawodowych. Podczas I wojny światowej siła robocza stała się kluczową częścią wysiłku wojennego, ale niedobory materiałów i pobór do wojska zagroziły zdolności narodu do nadążania za potrzebami pracowniczymi. Napięcia między pracownikami a pracodawcami były wysokie. Jeśli Stany Zjednoczone chciały wygrać wojnę, musiały załagodzić te spory.
W odpowiedzi na to przedstawiciele związków zawodowych, rządu i pracodawców przemysłowych połączyli siły, aby utworzyć War Labor Board (Radę Pracy Wojennej), jednostkę, której zadaniem było powstrzymanie strajków i mediacja w sporach pracowniczych. Rada pośredniczyła w zawarciu decydującego porozumienia: Pracodawcy obiecali poprawić warunki pracy i uznać związki zawodowe w zamian za moratorium na strajki. W odpowiedzi na to liczba członków związków zawodowych gwałtownie wzrosła.
To był pierwszy raz, kiedy rząd kiedykolwiek chronił związki zawodowe, a pracownicy nauczyli się kochać lepsze warunki pracy. Ludzie, którzy pracowali prawie cały dzień, teraz pracowali tylko osiem godzin; członkowie związków, którzy byli przyzwyczajeni do bycia atakowanymi przez wynajętych przez pracowników zbirów, kiedy strajkowali, teraz rozwiązywali swoje spory pracownicze bez wchodzenia na linię pikiet.
CZYTAJ WIĘCEJ: Andrew Carnegie Claimed to Support Unions, But Then Destroyed Them in His Steel Empire
Ale niemal natychmiast po rozejmie w listopadzie 1918 r. pracodawcy przemysłowi dali jasno do zrozumienia, że oczekują powrotu do starych norm. Zrzeszeni w związkach zawodowych robotnicy stali, którzy byli kluczowi dla działań wojennych, teraz musieli stawić czoła tym samym starym szykanom i zastraszaniu. W Pittsburghu członkowie AFL odkryli, że sale zebrań zostały zamknięte za „naruszenie zdrowia”, a organizatorzy mieli zatargi z ochroniarzami Pinkertona wynajętymi przez U.S. Steel.
Firma ta stała się przemysłowym behemotem. Kontrolowała ogromny udział w rynku stali i była niebezpiecznym miejscem pracy. Robotnicy stali musieli radzić sobie z 12-godzinnym dniem pracy, wyczerpującą pracą i surową dyscypliną. Powojenna inflacja utrudniała wypłacanie wynagrodzeń. Robotnicy domagali się lepszych płac, ochrony miejsc pracy i poprawy warunków. Ale U.S. Steel odmawiało uznania związków zawodowych, mimo że było największym pracodawcą w kraju.
Pracodawcy twierdzili, że organizując się, pracownicy biorą udział w globalnym przejęciu władzy przez socjalistów. Kiedy w lutym 1919 roku Seattle stanęło w miejscu podczas strajku generalnego, obawy przed bolszewizmem wydawały się uzasadnione. Tymczasem hutnicy obserwowali i czekali na odpowiedni moment do strajku.
AFL, największy związek zawodowy hutników, historycznie zmagał się ze stosunkowo słabym członkostwem w związku. Był to związek rzemieślniczy, którego pracownicy organizowali się w zależności od wykonywanej pracy, a nie od branży. W czasie wojny AFL połączyła siły z Amalgamated Association of Iron, Steel and Tin Workers. Jednak wspólna praca stanowiła wyzwanie: Jak pisze historyk Douglas M. Eichar, nie tylko trzeba było sprostać wymaganiom 24 różnych związków zawodowych, ale „pracownicy byli podzieleni wzdłuż linii etnicznych, w hutach reprezentowanych było aż trzydzieści różnych narodowości”.
W miarę jak grupy walczyły, by się zorganizować i utrzymać, wciąż odsuwały strajk. Sfrustrowani robotnicy, którzy zostali pobudzeni przez strajki w innych branżach, odeszli ze związków. W końcu, po przeprowadzeniu referendum, związki zgodziły się na strajk we wrześniu 1919 roku.
22 września rozpoczął się strajk. Połowa przemysłu stalowego stanęła w miejscu, a robotnicy w sześciu stanach odeszli od pracy. Strajk, w którym bezczynnie pracowało aż 350 000 robotników, był poważną przeszkodą dla przemysłu.
Ale ponieważ nie był to czas wojny, nie było War Labor Board, która interweniowałaby w imieniu pracowników. Zamiast tego firmy wzięły sprawy w swoje ręce, wykorzystując media do zatrucia opinii publicznej. Wykorzystywały stereotypy rasowe i etniczne, obawy przed imigrantami i widmo bolszewizmu, aby przekonać opinię publiczną, że strajkujący są oportunistami. Starali się także nastawić robotników przeciwko sobie, stawiając robotników-imigrantów przeciwko tym urodzonym w Stanach Zjednoczonych.
„Prasa klęczała u stóp stalowych bogów”, napisała organizatorka Mary Harris „Mother” Jones w swojej autobiografii. „Opinia publiczna była codziennie karmiona opowieściami o rewolucji i bolszewizmie oraz rosyjskim złocie wspierającym strajk”. Pracodawcy atakowali organizatorów strajku, naznaczając Williama Z. Fostera, głównego przedstawiciela strajku, jako niebezpiecznego radykała. Policja stanowa, policja lokalna i wynajęte przez firmę zbiry zaatakowały pikietujących, aresztując ich masowo, bijąc i nakładając grzywny za takie rzeczy jak „śmianie się z policji”.
Aby utrzymać produkcję stali, przemysł sprowadził dziesiątki i tysiące czarnych pracowników jako osoby łamiące prawo do strajku (większość związków odrzuciła czarnych pracowników). Doprowadziło to do przemocy i zamieszek, w tym masowych zamieszek na tle rasowym w Gary, w stanie Indiana, które miały miejsce, gdy strajkujący robotnicy zaatakowali czarnych strajkujących. Zamieszki zakończyły się dopiero, gdy oddziały stanowe wprowadziły w mieście stan wojenny.
Chociaż rządy stanowe były aktywne w strajku, rząd federalny nie był, prawdopodobnie z powodu faktu, że prezydent Wilson miał udar mózgu we wrześniu 1919 roku. „Doradcy Wilsona wstrzymali się z działaniami, gdy stał się on niezdolny do pracy”, wyjaśnia historyk Quentin R. Skrabek, Jr. „Co więcej, Wilson szukał pieniędzy na stal i wsparcia dla swojej Ligi Narodów, a on potrzebował wielkiego biznesu”.
Chociaż Senat przeprowadził dochodzenie w sprawie strajku, on również nic nie zrobił. Strajk „jest całkowicie w duchu bolszewickim”, powiedział senackiej komisji nadzorca młyna W. M. Mink. „To nie jest kwestia płac”. Winą za strajk obarczył imigrantów, nazywając ich „obcokrajowcami” i szydząc z ich żądań lepszych płac i ośmiogodzinnego dnia pracy.
George Miller nie zgodził się z tym stwierdzeniem. Naturalizowany obywatel USA, powiedział komisji, że pracował 13 godzin w nocy i 11 w dzień, że płacono mu 42 centy za godzinę, i że mógł zostać zwolniony, jeśli wziął wolne, by zająć się chorobą w domu. „Nie ma wystarczająco dużo pieniędzy dla robotników”, powiedział. „Nie mieliśmy wystarczająco dużo pieniędzy, abyśmy mogli mieć standard amerykańskiego życia”.
Mimo tych prawdziwych żalów, związki po prostu nie mogły utrzymać impetu, który doprowadził do strajku w pierwszej kolejności. Walki, napięcia na tle rasowym i etnicznym oraz ciągły negatywny rozgłos w końcu zebrały swoje żniwo. Robotnicy zaczęli nawet przekraczać własne linie pikiet, mając dość strajku, który w ich odczuciu nie reprezentował już ich interesów. W końcu AA wycofało się z udziału w strajku. Gdy fabryka po fabryce przestawała strajkować, AFL nie mogła już utrzymać strajku. 8 stycznia 1920 roku poddali się.
To była miażdżąca porażka: Oba związki odnotowały ogromny spadek liczby członków, a pracodawcy dali jasno do zrozumienia, że w przyszłości nie zaakceptują uzwiązkowienia ani strajków. Głębokie podziały rasowe i etniczne, które podsycił strajk, utorowały drogę natywizmowi lat dwudziestych. Miasta hutnicze, które opierały się czarnym pracownikom, stały się przystanią dla nowo odrodzonego Ku Klux Klanu – brzydkie ideologiczne dziedzictwo strajku o idealistycznych intencjach.
Czytaj WIĘCEJ: Strajk z 1936 r., który rzucił najpotężniejszego amerykańskiego producenta samochodów na kolana