Nieoficjalnie, Ameryka miała już coś, co można nazwać Pierwszą Damą Prezydenta – przynajmniej według niektórych historyków i biografów kontrowersyjnej kobiety, o której mowa. I z pewnością nie została ona wybrana przez nikogo, z wyjątkiem, prawdopodobnie, swojego męża, który uczynił ich związek oficjalnym 18 grudnia 1915 roku.
Ta szczęśliwa okazja nie dawała żadnych wskazówek, że w ciągu zaledwie trzech krótkich lat Edith Bolling Galt – wdowa po właścicielu sklepu jubilerskiego w Waszyngtonie, która poślubiła owdowiałego urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych Woodrowa Wilsona – zostanie oskarżona o kierowanie krajem.
Edith odziedziczyła bogactwo i status z pierwszego małżeństwa
Druga pani Woodrow Wilson wydawała się najmniej prawdopodobną z kobiet, które chciałyby przejąć kontrolę nad ostateczną władzą, aby zaspokoić jakieś osobiste pragnienie uznania. Urodzona w 1872 roku w zubożałej rodzinie z górzystej zachodniej Wirginii, była dalekim potomkiem Pocahontas. Nigdy nie była intelektualistką, postanowiła opuścić Mary Washington College, ponieważ w jej pokoju w akademiku było zbyt zimno. Zamiast tego podążyła za starszą siostrą i udała się do stolicy kraju, gdzie szybko wyszła za mąż za dużo starszego mężczyznę z rodziny, która posiadała i prowadziła najstarszy w mieście sklep jubilerski.
Jako pani Norman Galt, urodziła syna, ale chłopczyk zmarł w ciągu kilku dni. Po 12 latach małżeństwa Edith owdowiała, ale i wzbogaciła się. Zaczęła odbywać częste podróże do Europy, gdzie zasmakowała w haute couture paryskich projektantów Worth. A kiedy znalazła się w Waszyngtonie, zrobiła furorę, stając się pierwszą kobietą w mieście, która prowadziła własny samochód.
Mimo swojego bogactwa i tego, co jeden z dyskutantów nazwał „kocią” urodą, Edith nie miała wstępu do elit stołecznej socjety tylko dlatego, że jej majątek pochodził ze sklepu detalicznego, a ona sama została snobistycznie oznaczona jako „handlowiec”. Wszystko to zmieniło się pewnego chłodnego dnia wczesną wiosną 1915 roku.
To była miłość od pierwszego wejrzenia dla Edith i Wilsona
Edith spotykała się ze swoją przyjaciółką Altrude Gordon, która chodziła wtedy z Cary Graysonem, lekarzem Białego Domu. Wśród jego podopiecznych był nie tylko prezydent Woodrow Wilson, który wciąż opłakiwał śmierć swojej żony Ellen, ale także kuzynka prezydenta, Helen Bones, która mieszkała w Białym Domu jako jego towarzyszka. Tego dnia Bones dołączyła do Gordona i Edith podczas relaksującej, ale błotnistej wędrówki. Zaprosiła ich z powrotem do Białego Domu na ciepłą herbatę. Jak to ujęła Edith, „skręciła za róg i spotkała moje przeznaczenie”.
Dla Wilsona była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wkrótce prezydencka limuzyna szumiała pod drzwiami Edith przez większość nocy, gotowa podwieźć ją na romantyczną kolację, podczas gdy następnego ranka prezydenccy posłańcy dostarczali sugestywne notatki miłosne, w których pochlebnie wyrażali się o jej apolitycznej opinii na temat różnych kwestii, od wiarygodności członków gabinetu po finezję dyplomatów, gdy wojna w Europie zaczęła się szybko rozszerzać.
Jeśli Edith była przytłoczona, gdy prezydent nalegał, by się pobrali, jego doradcy polityczni byli wręcz zaniepokojeni. Nie dość, że Wilson powierzał tajne informacje kobiecie, którą poznał zaledwie trzy miesiące wcześniej, to jeszcze w 1916 roku ubiegał się o reelekcję. Obawiano się, że małżeństwo z Edith zaledwie rok po śmierci pierwszej żony doprowadzi do jego porażki. Opracowali plan. Wygenerują serię fałszywych listów miłosnych, jakby Wilson pisał je do Mary Peck, z którą łączył go prawdziwy romans serca, i przekażą je prasie. To upokorzyłoby Edith i uciekłaby.
Edith została zaufanym doradcą Wilsona
Ale nie została. Wyszła za prezydenta i pamiętała o tych, którzy próbowali się jej pozbyć. Wilson wygrał kolejną kadencję i w kwietniu 1917 roku poprowadził Stany Zjednoczone do I wojny światowej. Do tego czasu Edith nigdy nie opuszczała jego obecności, pracowali razem w prywatnym biurze na piętrze. Dał jej dostęp do szuflady z tajnymi dokumentami i tajnym kodem wojennym, pozwalał jej też przeglądać swoją pocztę. Za namową prezydenta pierwsza dama uczestniczyła w jego spotkaniach, po których wystawiała mu ostre oceny politykom i przedstawicielom innych krajów. Odmawiała jego doradcom dostępu do niego, jeśli uznała, że prezydentowi nie można przeszkadzać.
Po zakończeniu wojny Edith eskortowała Wilsona do Europy, aby mógł pomóc w negocjacjach i podpisaniu Traktatu Wersalskiego oraz przedstawić swoją wizję Ligi Narodów, która miała zapobiec przyszłym wojnom światowym. Kiedy Wilsonowie wrócili do Stanów Zjednoczonych, zaszczyty starego świata ustąpiły miejsca trzeźwej rzeczywistości, w której prezydent napotka ogromny opór republikanów w Senacie, aby zatwierdzić swoją wersję Ligi.
Wilson doznał rozległego udaru i Edith wkroczyła do akcji
Wyczerpany, mimo wszystko upierał się, by w październiku 1919 roku przejechać pociągiem przez kraj i przekonać ich do swojego pomysłu. Entuzjazm był niewielki. Naciskał jeszcze mocniej. Potem załamał się z wyczerpania fizycznego. Popędzony z powrotem do Białego Domu, doznał rozległego udaru. Edith znalazła go nieprzytomnego na podłodze w łazience. Wkrótce stało się jasne dla wszystkich, że Wilson nie może w pełni funkcjonować.
Edith stanowczo wkroczyła do akcji i zaczęła podejmować decyzje. Konsultując się z lekarzami, nie chciała nawet rozważać rezygnacji męża i przejęcia władzy przez wiceprezydenta. To by tylko przygnębiło jej Wilsona. Jej miłosne oddanie, by chronić go wszelkimi niezbędnymi środkami, mogło być godne podziwu jak na historię miłosną, ale oświadczając, że zależy jej tylko na nim jako na osobie, a nie jako na prezydencie, Edith ujawniła egoistyczną ignorancję, która doprowadziła ją do decyzji, że ona i prezydent są ważniejsi niż normalne funkcjonowanie władzy wykonawczej.
Pierwszym ruchem w ustanowieniu tego, co nazwała swoim „zarządem”, było wprowadzenie w błąd całego narodu, od gabinetu i Kongresu po prasę i ludzi. Weryfikując starannie spreparowane biuletyny medyczne, które podawano do publicznej wiadomości, pozwoliła jedynie na stwierdzenie, że Wilson bardzo potrzebuje odpoczynku i będzie pracował w swojej sypialni. Kiedy poszczególni członkowie gabinetu przychodzili na naradę z prezydentem, nie udawali się dalej niż do pierwszej damy. Jeśli mieli dla niego do przejrzenia, zredagowania lub zatwierdzenia dokumenty polityczne lub decyzje w toku, ona najpierw sama przeglądała materiał. Jeśli uznała, że sprawa jest wystarczająco pilna, zabierała papiery do pokoju męża, gdzie, jak twierdziła, czytała mu wszystkie niezbędne dokumenty.
To był zdumiewający sposób na prowadzenie rządu, ale urzędnicy czekali w korytarzu Zachodniego Salonu. Kiedy wróciła do nich po naradzie z prezydentem, pani Wilson odwróciła ich papiery, teraz najeżone nieczytelnymi notatkami na marginesie, które, jak twierdziła, były zapisanymi dosłownymi odpowiedziami prezydenta. Dla niektórych, chwiejne pismo wyglądało mniej jak to pisane przez inwalidę, a bardziej jak pismo jego nerwowego opiekuna.
Tak opisała proces, którego się podjęła:
„Tak zaczęło się moje zarządzanie. Studiowałam każdą gazetę, przysyłaną przez różnych sekretarzy lub senatorów, i starałam się przetrawić i przedstawić w formie tabloidu to, co mimo mojej czujności musiało trafić do prezydenta. Ja sam nigdy nie podjąłem ani jednej decyzji co do rozporządzania sprawami publicznymi. Jedyną moją decyzją było to, co było ważne, a co nie, a także bardzo ważna decyzja, kiedy przedstawić sprawy mojemu mężowi.”
Pozostawała „zarządcą” przez 17 miesięcy
Na szczęście naród nie stanął w obliczu wielkiego, nadciągającego kryzysu w okresie, który niektórzy nazwali jej „regencją”, trwającą rok i pięć miesięcy, od października 1919 do marca 1921. Mimo to niektóre z jej konfrontacji z urzędnikami miały poważne konsekwencje. Kiedy dowiedziała się, że sekretarz stanu zwołał posiedzenie gabinetu bez zgody Wilsona, uznała to za akt niesubordynacji i zwolniła go z pracy.
Najbardziej krzywdząca ironia pojawiła się jednak w wyniku nalegań pani Wilson, by zwolnić małoletniego pracownika ambasady brytyjskiej za sprośny żart, który opowiedział jej kosztem – w przeciwnym razie pani Wilson odmówi przyjęcia listów uwierzytelniających ambasadora, który przyjechał specjalnie po to, by pomóc w negocjacjach w sprawie wersji Ligi Narodów, jaką zaproponował prezydent Wilson. Ambasador odmówił i wkrótce wrócił do Londynu. Mimo całej ochrony, jaką Edith zapewniła mężowi jako osobie, być może zniszczyła to, o czym marzył jako o spuściźnie.
Do swojej śmierci w 1961 roku była pierwsza dama upierała się, że nigdy nie przejęła pełni władzy prezydenckiej, co najwyżej korzystała z niektórych jej prerogatyw w imieniu męża.