Pod koniec tego roku, po raz pierwszy od dwóch dekad, w USA zostanie otwarty reaktor jądrowy. Ale ten reaktor, zwany Watts Bar Unit 2 – jeden z dwóch w pobliżu Spring City, Tennessee – nie jest całkiem nowy. Większa jego część została zbudowana w latach 70-tych i 80-tych obok bloku nr 1, który został uruchomiony w 1996 roku i działa bez zarzutu. Oba reaktory są w zasadzie identyczne pod względem bezpieczeństwa, technologii i wydajności. Jednak w ciągu 20 lat dzielących ich otwarcie nastąpił jeden znaczący postęp: powszechna akceptacja roli paliw kopalnych w zmianach klimatu oraz pilna potrzeba odzwyczajenia gospodarki od ich stosowania.
W latach, w których Watts Bar 2 leżał odłogiem, decydenci i stratedzy klimatyczni zmagali się z problemem, jak będzie wyglądać przyszłość energii odnawialnej. Mają trzy opcje: znaleźć sposób na oczyszczenie węgla, zbudować baterie zdolne do przechowywania energii z kapryśnych źródeł odnawialnych lub przejść na energię jądrową. Każda z nich ma zalety i wady. Jednak energia jądrowa jest silnym konkurentem, ponieważ jest to jedyna technologia, która rzeczywiście istnieje. Reaktory w Watts Bar będą zasilać 1,5 miliona gospodarstw domowych, a jedyna emisja gazów cieplarnianych będzie pochodzić z samochodów, którymi pracownicy będą dojeżdżać do pracy.
To dobry interes, ale mimo wszystko. Pokaż tłumowi parę chłodni kominowych, a przynajmniej część z nich zobaczy atomową apokalipsę z trójokimi rybami, bezlistnymi lasami i ubranymi w szpitale sowieckimi dezerterami o skórze przypominającej lśniący majonez. Energia jądrowa może i jest czysta, ale ludzie wciąż mają wątpliwości, czy jest lub kiedykolwiek będzie wystarczająco bezpieczna.
Te obawy mogą okazać się bezprzedmiotowe. Obawy o bezpieczeństwo nie opóźniły budowy bloku Watts Bar 2 o tyle lat. Zrobiły to względy ekonomiczne. Mimo tych obaw, energetyka jądrowa ma najbezpieczniejsze wyniki spośród wszystkich źródeł energii.
Niebezpieczeństwo
Źródła energii jądrowej są niebezpieczne, ponieważ emitują promieniowanie – cząsteczki i energię uwalnianą z niestabilnych cząsteczek, które próbują się uspokoić. „Te radioaktywne pociski mogą uderzyć w ludzkie ciało i uszkodzić komórki lub DNA” – mówi David Lochbaum, dyrektor projektu bezpieczeństwa jądrowego w Union of Concerned Scientist. Wystarczająca dawka promieniowania spowoduje raka, a może nawet przekaże mutacje genetyczne Twoim dzieciom. Zbyt duże może cię zabić.
Ale elektrownie takie jak Watts Bar nie uwalniają zbyt wiele promieniowania do środowiska. Wewnątrz, materiał radioaktywny podgrzewa wodę, która zamienia się w parę, która obraca ogromne turbiny generujące energię elektryczną. Elektrownie regularnie uwalniają część tej wody i pary w ilościach zalecanych przez amerykańską Komisję Nadzoru Jądrowego (Nuclear Regulatory Commission), a jeśli mieszkasz w dole rzeki lub pod wiatr od jednej z nich, promieniowanie wewnątrz zwiększy twoje szanse na rozwój nowotworu o jedną dziesiątą jednego procenta. Jesteś o wiele bardziej narażony na rozwój guza, ponieważ od czasu do czasu podkradasz papierosa.
Ale nie boisz się rutynowych uwolnień. Boisz się kolejnej Three Mile Island, Fukushimy czy Czarnobyla.
Te katastrofy były wynikiem stopienia, do którego dochodzi, gdy coś zakłóca zdolność reaktora do chłodzenia paliwa. W USA, gdzie prawie 20 procent energii elektrycznej pochodzi z 99 elektrowni jądrowych, wykorzystuje się uran. Starsze reaktory – a jest to każdy reaktor w USA, w tym Watts Bar Unit 2 – wykorzystują pompy elektryczne do przemieszczania wody w systemie. Katastrofa w Fukushimie pokazała, co się dzieje, gdy masz pompy, ale nie masz zasilania, by ich użyć. Nowsze generacje polegają zamiast tego na grawitacji, odprowadzając wodę chłodzącą z podwyższonych zbiorników magazynowych i przesyłając ją przez rdzeń reaktora.
Te aktualizacje oznaczają, że poważne wypadki jądrowe zdarzają się coraz rzadziej. Od czasu Three Mile Island w 1979 r. Komisja Nadzoru Jądrowego (Nuclear Regulatory Commission) stwierdziła, że odsetek problemów na poziomie wyłączenia reaktora spadł z 2,5 awarii na elektrownię rocznie do około 0,1 (jedna z nich zdarzyła się 29 marca w Waszyngtonie). Nawet Three Mile Island nie była taką katastrofą, jaką mogłaby być, ze względu na warstwy nadmiarowych zabezpieczeń tej elektrowni.
W kategoriach pełnej katastrofy jądrowej istnieje naprawdę tylko jeden punkt danych: Czarnobyl. Który był przerażający. Ale jeśli chodzi o realne ryzyko? Światowa Organizacja Zdrowia szacuje, że katastrofa pochłonie 4000 istnień ludzkich. Liczba ta obejmuje zarówno bezpośrednie ofiary, jak i osoby urodzone z mutacjami genetycznymi długo po stopieniu w 1986 roku. Dla porównania, pył zawieszony pochodzący z elektrowni węglowych zabija co roku około 7500 osób w USA. Promieniowanie to atak rekina wśród zagrożeń dla środowiska: Straszna droga do śmierci, ale o wiele mniej prawdopodobna niż, powiedzmy, wrak samochodu.
Paliwo wypalone – około jedna trzecia uranu w rdzeniu reaktora jest wymieniana co dwa lata – jest większym problemem, ponieważ amerykański przemysł jądrowy nie ma gdzie się go pozbyć. Zużyte pręty leżą w zbiornikach chłodzących przez pięć lat, aż będą wystarczająco zimne, by można je było zamknąć w suchych beczkach. Paliwo nie jest jednak szkodliwe, chyba że wpadnie się do wody (witajcie super moce! Właściwie to pewnie tylko zatrucie promieniowaniem). Albo awarii hydrauliki. Zużyte pręty przechowywane w suchych beczkach są jeszcze mniej niepokojące, ponieważ pojemniki musiałyby zostać naruszone na tyle, by przedostało się do nich powietrze i doszło do spalenia.
Jedynymi ludźmi, którzy mają naprawdę realny argument przeciwko energii jądrowej, są ludzie wydobywający paliwo. „Górnicy wydobywający uran wydają się być tymi, których liczbę ofiar można wskazać” – mówi Lochbaum. Rząd USA szacuje, że w latach 1950-2000 odsetek zachorowań na raka płuc wśród górników uranu był sześciokrotnie wyższy niż w całej populacji.
Koszty
Więc energia jądrowa nie jest zbyt niebezpieczna. Trzy wiwaty za beton, hydraulikę i konserwację zapobiegawczą! A teraz przyciszcie się i posłuchajcie ironii: przemysł jądrowy jest bezpieczny, ponieważ każda elektrownia pochłania miliardy dolarów na pozwolenia, kontrole, materiały i specjalistyczne konstrukcje na dziesiątki lat przed wytworzeniem pierwszego impulsu prądu. I właśnie te koszty sprawiają, że to bezpieczne, zrównoważone źródło energii nie jest w stanie naprawdę zaistnieć.
Jednostki 1 i 2 elektrowni Watts Bar miały zostać otwarte jednocześnie. Jednak w latach, które upłynęły od rozpoczęcia budowy w 1973 roku, zapotrzebowanie na energię w regionie spadło. Ukończenie obu reaktorów kosztowało po prostu zbyt wiele, więc w 1988 roku zostały one wyłączone. Zapotrzebowanie na energię wzrosło na tyle, że uzasadnione było dokończenie budowy bloku 1 w 1996 roku. Jego właściciel, Tennessee Valley Authority, w 2007 roku zagłosował za wznowieniem budowy tylko dlatego, że autorom projektu udało się przekonać radę nadzorczą i udziałowców, że w najbliższych latach gospodarka regionu wzrośnie na tyle, że popyt na energię będzie wystarczający.
To chyba największe ryzyko związane z energetyką jądrową: tak długo trzeba czekać na zwrot z inwestycji, o ile w ogóle się pojawi. Wyobraźmy sobie, że dziś rozpoczynamy budowę elektrowni jądrowej. Jeśli w ciągu następnych dwóch dekad jakiś pracowity geniusz skonstruuje baterię zdolną magazynować energię wiatrową lub słoneczną, wyczyści węgiel z emisji węglowych albo zatka metan ulatniający się z gazu ziemnego, szanse na to, że do czasu zakończenia budowy znajdzie się rynek na waszą drogą energię atomową, są znikome.
„To, co widzieliśmy przez ostatnie siedem lat, to wiele starych elektrowni zamykanych na długo przed tym, jak są potrzebne, po prostu dlatego, że nie są w stanie konkurować na rynku energii elektrycznej” – mówi M.V. Ramana, fizyk z Nuclear Futures Laboratory na Uniwersytecie Princeton.
Jedynym powodem, dla którego energia jądrowa zasila 80 procent (i spada) Francji i 30 procent Japonii sprzed Fukuszimy, jest fakt, że kraje te nie mają tak bogatych zasobów naturalnych jak USA. I nie chodzi tu tylko o węgiel i gaz ziemny (choć jest to głównie węgiel i gaz ziemny). Amerykańskie elektrownie słoneczne, wiatrowe, geotermalne i wodne szybko się rozwijają i są coraz tańsze. Obecnie źródła odnawialne wytwarzają ponad 13 proc. energii w USA.
Nawet ludzie z branży jądrowej uważają, że to niepraktyczny wybór. „Można wysunąć całkiem mocny argument, że nierozsądnie jest spalać tak wyjątkowy surowiec, jakim jest energia jądrowa, wytwarzając coś tak taniego i wszechobecnego jak elektryczność” – mówi Arthur Ruggles, profesor inżynierii jądrowej na Uniwersytecie Tennessee. Stając się bardziej wydajnym i zwiększając wykorzystanie odnawialnych źródeł energii, społeczeństwo mogłoby zachować uran na takie fajne rzeczy, jak napędzanie międzyplanetarnych statków kosmicznych.
A statki kosmiczne mogą być potrzebne wcześniej, niż można by się spodziewać, jeśli społeczeństwo nie znajdzie rozwiązania problemu zmian klimatycznych, na które będzie mogło się zgodzić.