Franklin Delano Roosevelt urodził się Jamesowi i Sarze Roosevelt w 1882 roku. James był właścicielem ziemskim i biznesmenem o znacznym, ale nie niesamowitym, bogactwie z Nowego Jorku. Prawdopodobnie w latach 50. XIX wieku wstąpił do Partii Demokratycznej i utożsamiał się z nią do końca życia, choć wielokrotnie głosował na Republikanów. Jako wdowiec ożenił się w 1880 roku z Sarą Delano, która była dwadzieścia sześć lat młodsza od niego. Sara, jedna z pięciu pięknych sióstr Delano, pochodziła z rodziny o znacznych dochodach i była godna uwagi zarówno ze względu na swoje arystokratyczne maniery, jak i niezależność.
Franklin spędził młodość w pobliżu Hyde Park, około pięćdziesięciu mil na północ od Nowego Jorku, w dużej posiadłości i na farmie obsługiwanej przez setki robotników. Odizolowany od świata zewnętrznego i uczony w domu przez korepetytorów aż do wieku nastoletniego, Franklin miał ograniczony kontakt z rówieśnikami. Mimo to w rodzinie panowała atmosfera wsparcia i sympatii dla jedynaka. Sara Roosevelt okazała się szczególnie oddana Franklinowi, poświęcając niemal całą swoją energię na jego wychowanie. To bezgraniczne oddanie miało trwać przez całe jej długie życie, choć nie bez szkodliwych konsekwencji.
Ekskluzywne wychowanie
Kiedy Franklin miał 14 lat, Sara i James wysłali go do Groton School, jego pierwszej poważnej nauki poza domem. Groton była ekskluzywną prywatną szkołą, w której kształcili się synowie najbogatszych i najpotężniejszych amerykańskich rodzin. Jej celem było wpojenie uczniom zarówno odporności psychicznej i fizycznej, jak i chęci służenia społeczeństwu. Lata spędzone przez Franklina w Groton były trudne. Rygorystyczna hierarchia społeczna szkoły nagradzała chłopców, którzy byli dobrymi sportowcami lub wykazywali skłonności buntownicze. FDR nie posiadał żadnej z tych cech i dlatego nigdy nie należał do najbardziej popularnych chłopców z Groton, choć jego listy do rodziców ledwie napomykały o tych niedociągnięciach. Podczas lat spędzonych w Groton FDR zaczął podziwiać swojego dalekiego kuzyna Theodore’a Roosevelta, bliskiego przyjaciela rektora Groton i wschodzącą gwiazdę polityczną w Partii Republikańskiej.
Po ukończeniu Groton FDR udał się w 1900 roku do Harvard College. Był w szkole zaledwie od kilku tygodni, kiedy zmarł jego ojciec, który cierpiał na dolegliwości serca przez poprzednią dekadę. Na Harvardzie Roosevelt angażował się w szereg zajęć pozalekcyjnych, co pomogło mu w osiągnięciu pozycji społecznej, ale zaszkodziło jego ocenom, które były przeważnie przeciętne. Po otrzymaniu dyplomu licencjata w 1903 roku powrócił na rok studiów; co ważniejsze, został redaktorem gazety studenckiej Harvardu, Crimson. Podczas studiów na Harvardzie FDR najwyraźniej zadeklarował się jako członek Partii Demokratycznej, chociaż pozostał fanem ówczesnego prezydenta Theodore’a Roosevelta.
FDR zaczął również zwracać większą uwagę na przedstawicieli płci przeciwnej. Na drugim roku studiów na Harvardzie oświadczył się dziedziczce z Bostonu, Alice Sohier, która go odrzuciła. Szybko zwrócił uwagę na swoją daleką kuzynkę, Annę Eleanor Roosevelt (znaną również jako ER). Eleanor była dystyngowana, poważna i inteligentna, a także siostrzenica prezydenta Theodore’a Roosevelta – wszystkie te cechy zjednały jej kilku zalotników. W dzieciństwie Franklin i Eleanor byli podziwiającymi się znajomymi, ale już jako młodzi dorośli głęboko się w sobie zakochali. Pozostała jednak jedna przeszkoda: Matka FDR, Sara, była tak opiekuńcza w stosunku do syna, że wątpliwe jest, by zaakceptowała jakikolwiek związek. Kiedy w 1904 roku FDR wyjawił matce, że jest zakochany w Eleanor i że planują się pobrać, Sara – która nie wiedziała o zalotach – nalegała, by poczekali rok. Opóźnione, ale nie zaprzeczone, Franklin i Eleanor pobrali się 17 marca 1905 roku. Prezydent Theodore Roosevelt wydał pannę młodą.
W latach 1906-1916 Rooseveltowie mieli sześcioro dzieci, z których jedno zmarło jako niemowlę.Kilka miesięcy przed ślubem Franklin rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Columbia. Uczęszczał na nie przez dwa lata, nigdy ich nie ukończył i nie wykazywał ani zdolności, ani zamiłowania do prawa. Zdał jednak egzamin adwokacki i przez kilka lat pracował w nowojorskiej firmie prawniczej Carter, Ledyard i Milburn. Jednak w 1910 roku koledzy demokraci z upstate poprosili Roosevelta, by kandydował na urząd polityczny. Szybko się zgodził. Choć historycy nie są pewni, jakie dokładnie motywy kierowały FDR przy podejmowaniu decyzji o wstąpieniu do polityki, kilka powodów wydaje się najważniejszych. Po pierwsze, FDR szczerze nie lubił być prawnikiem. Po drugie, lubił poznawać nowe wyzwania i nowych ludzi, a obie te cechy były nieodłącznym elementem życia politycznego. Po trzecie, polityka dawała mu możliwość bycia przywódcą, co przemawiało do jego poczucia własnej wartości i odpowiadało jego wyobrażeniu o roli, jaką ma do spełnienia w świecie. Wreszcie, ogromny podziw FDR dla byłego prezydenta Theodore’a Roosevelta zachęcił go do spróbowania swoich sił w polityce.
On the Rise
Roosevelt kandydował do senatu stanowego z hrabstwa Dutchess na północy Nowego Jorku, regionu zdominowanego przez Republikanów. Był dobrym kandydatem ze względu na swoje nazwisko, bogactwo rodziny i pozornie niewyczerpane pokłady energii, które pozwoliły mu prowadzić niestrudzoną kampanię na rzecz uporządkowania rządu. FDR wygrał wyścig o ponad tysiąc głosów, będąc wyraźnym beneficjentem własnych wysiłków i rozłamu w Partii Republikańskiej między postępowcami a konserwatystami.
W senacie stanowym Roosevelt okazał się zagorzałym obrońcą farmerów ze swojego okręgu, którzy w większości byli republikanami, i zdecydowanym przeciwnikiem machiny politycznej Tammany Hall, która w zasadzie kierowała Partią Demokratyczną Nowego Jorku. Posunął się nawet do tego, że sprzeciwił się wyborowi Tammany na stanowisko w Senacie Stanów Zjednoczonych, czym zaskarbił sobie wrogość tej potężnej grupy polityków. Polityka Roosevelta w tych latach była zasadniczo postępowa, w odmianie nowego nacjonalizmu. Podobnie jak jego daleki krewny, były prezydent Teddy Roosevelt, uważał, że rząd powinien odgrywać rolę w tworzeniu i utrzymaniu sprawiedliwego i równego społeczeństwa oraz w ochronie jednostek przed koncentracją władzy ekonomicznej i politycznej.
W 1912 roku FDR wygrał reelekcję do senatu stanowego i, co równie ważne, nawiązał przyjaźń z dziennikarzem politycznym Louisem Howe’em, który stał się jego głównym doradcą politycznym przez następne dwie dekady. FDR nie dokończył jednak swojej kadencji. Roosevelt poparł postępowego gubernatora New Jersey, Woodrowa Wilsona, w jego udanej kampanii prezydenckiej w 1912 roku. Wilson zauważył poparcie FDR i chciał znaleźć miejsce dla młodego demokraty w swojej administracji. Kiedy sekretarz marynarki wojennej Wilsona, Josephus Daniels, poprosił Roosevelta, aby został jego asystentem sekretarza, FDR zgodził się bez wahania. Nie umknęło niczyjej uwadze, że Teddy Roosevelt był asystentem sekretarza marynarki w pierwszej administracji McKinleya.
FDR uwielbiał być asystentem sekretarza marynarki. Z Louisem Howe jako swoim asystentem, Roosevelt nadzorował codzienne sprawy Departamentu Marynarki Wojennej, w tym ceremonialne działania, które FDR uwielbiał. Ale FDR próbował również kształtować rozwój polityki morskiej Stanów Zjednoczonych w szerszym zakresie – co było tradycyjnie prerogatywą sekretarza, a nie asystenta sekretarza. W tej kwestii FDR dał się poznać jako zagorzały zwolennik „wielkiej marynarki wojennej”, co przysporzyło mu wielu zwolenników wśród aktywnego i emerytowanego personelu marynarki. Podczas wojny światowej w Europie FDR konsekwentnie twierdził, że Stany Zjednoczone muszą zwiększyć swój potencjał wojskowy. Takie stanowisko stawiało go w opozycji do większości administracji Wilsona, która obawiała się wszelkich kroków mogących naruszyć neutralność Stanów Zjednoczonych. W 1917 roku FDR stał się zdecydowanym zwolennikiem przystąpienia Stanów Zjednoczonych do konfliktu. Po rozpoczęciu wojny FDR nadzorował znaczną część wkładu Marynarki Wojennej w amerykański wysiłek.
Polityka nigdy nie była daleko od myśli FDR podczas pracy w Waszyngtonie. W 1914 roku próbował (i nie udało mu się) zdobyć nominację Demokratów na wolne miejsce w Senacie Stanów Zjednoczonych w stanie Nowy Jork. Nauczył się jednak ważnej lekcji: aby odnieść sukces w nowojorskiej polityce, musiał naprawić konflikty z Tammany Hall. Podczas I wojny światowej Roosevelt zagroził swojej karierze politycznej w jeszcze jeden, znacznie bardziej znaczący sposób. Podczas swojej kadencji w administracji Wilsona, FDR rozpoczął romantyczny związek z Lucy Mercer, która była sekretarką Eleanor. W 1918 roku Eleanor odkryła ten romans i zaproponowała FDR rozwód. Ten odmówił, w dużej mierze dlatego, że wiedział, iż rozwodnik nigdy nie odniesie sukcesu w amerykańskiej polityce. Obiecał Eleanor, że nigdy więcej nie spotka się z Mercerem – przysięga, którą później wielokrotnie łamał. Podczas gdy jego kariera polityczna była bezpieczna, jego osobisty związek z Eleanor, który już wcześniej był osłabiony, ponieważ uważała ona bycie jego żoną za męczące, uległ dalszej erozji; pozostali partnerami, ale nie byli już zażyłymi ludźmi w kochającym i ciepłym małżeństwie. Eleanor zaczęła budować własne życie, takie, w którym mogłaby znaleźć intelektualną i emocjonalną satysfakcję z ludźmi innymi niż jej mąż. Związek Eleanor i Franklina był więc bardziej partnerstwem politycznym i społecznym niż kochającym się i namiętnym małżeństwem.
Służba w administracji Wilsona tylko wzmocniła reputację FDR wśród Demokratów, a partia wyznaczyła go w 1920 roku na swojego kandydata na wiceprezydenta. Choć FDR i nominowany na prezydenta James Cox przegrali z republikanami pod wodzą Warrena Hardinga, FDR dobrze się zaprezentował, a jego polityczna przyszłość wydawała się jasna. Po odsunięciu Demokratów od władzy Roosevelt powrócił do sektora prywatnego, przyjmując posadę wiceprezesa w firmie finansowej Fidelity and Deposit Company. Jego świat miał jednak zostać wywrócony do góry nogami.
Lata bólu i powrotu
W lecie 1921 roku Roosevelt spędzał wakacje na wyspie Campobello, swoim drugim domu na kanadyjskim wybrzeżu Atlantyku. Po kąpieli w zimnych wodach i dwumilowej wędrówce do domu, położył się spać bardzo zmęczony. Następnego ranka miał gorączkę i zdrętwiałą lewą nogę. Następnego dnia był już częściowo sparaliżowany od brzucha w dół. Zachorował na poliomyelitis – wirusowe zapalenie rdzenia kręgowego. „Polio” było przerażającą i szerzącą się w latach dwudziestych XX wieku chorobą, tajemniczym kalectwem, na które nie było lekarstwa. Franklin Roosevelt nigdy nie odzyskał pełnej sprawności nóg i większość reszty życia spędził na wózku inwalidzkim. Jednak dzięki latom żmudnej i bolesnej rehabilitacji (z pomocą lasek, aparatów na nogi, wózków inwalidzkich i innych urządzeń pomocniczych) odzyskał część utraconej sprawności ruchowej, a nawet nauczył się „chodzić”, używając bioder do wychylania zanikłych nóg do przodu. Ten częściowy powrót do zdrowia był niezwykły, biorąc pod uwagę stopień, w jakim choroba spustoszyła jego mięśnie.
Eleanor i Louis Howe byli nieocenieni dla FDR podczas jego rekonwalescencji, dbając o jego fizyczne potrzeby i dodając mu otuchy. Podążali jednak za przykładem swojego niezwykłego pacjenta. FDR zachował optymistyczne, pozytywne i energiczne nastawienie i najwyraźniej nigdy nie stracił wiary w to, że w pełni wyzdrowieje. Jego radość życia i pewność siebie – zawsze jego cechy charakterystyczne – raczej rosły niż malały w obliczu prób. Odznaczał się niezwykłą odwagą i niezmordowaną wolą, o której Eleanor później wspominała: „Wiem, że odczuwał prawdziwy strach, gdy zachorował po raz pierwszy, ale nauczył się go przezwyciężać. Potem nigdy nie słyszałam, by mówił, że się czegokolwiek boi. „Roosevelt pozostał aktywny w polityce podczas długiej rekonwalescencji, głównie dzięki Howe’owi i ER. Howe informował FDR na bieżąco o najnowszych wiadomościach i nakłaniał go do prowadzenia obszernej korespondencji z czołowymi demokratami. Co równie ważne, Howe zachęcał Eleanor do większego zaangażowania w działalność nowojorskiej Partii Demokratycznej, gdzie mogła służyć jako nogi, oczy i uszy FDR. Takie działania były dobrodziejstwem dla ER, ponieważ pozwoliły jej pracować nad postępowymi sprawami, w które naprawdę wierzyła, zapewniając jej własne życie.
W 1922 roku FDR wspomógł kampanię kolegi demokraty Alfreda Smitha na gubernatora Nowego Jorku. Dwa lata później poparł nieudaną kandydaturę Smitha do nominacji prezydenckiej Demokratów. Smith zdobył nominację w 1928 roku, przy poparciu Roosevelta. Wiedząc o popularności FDR w Nowym Jorku, Smith poprosił Roosevelta, by kandydował na gubernatora tego stanu w nadziei, że kandydatura FDR wzmocni poparcie Demokratów w tym stanie. Republikanie zdominowali wybory krajowe w tym roku, a Herbert Hoover zmiażdżył Smitha. (Szczegóły w biografii Hoovera, sekcja Kampanie i wybory). Roosevelt jednak wywalczył zwycięstwo o pół punktu procentowego i wygrał wybory gubernatorskie w Nowym Jorku.
Jako gubernator Nowego Jorku FDR miał doskonałą pozycję do ubiegania się o Biały Dom. W rzeczywistości jednak działania FDR w latach dwudziestych, wraz z pomocą ER i Howe’a, ożywiły jego karierę polityczną. Jego publiczne występy – „wszedł” na podium w 1928 roku na Narodowej Konwencji Demokratów, aby nominować Smitha – pomogły rozwiać plotki o jego chorobie. Co równie ważne, w tych latach FDR budował sojusze z demokratami z całego kraju, zwłaszcza na wiejskich obszarach Południa i Zachodu. Zregenerował nawet stosunki z Tammany Hall (do której należał Smith) i dotarł do lokalnych partii demokratycznych na Wschodzie, których elektorat był w dużej mierze miejski, katolicki i etniczny. Te sojusze miały okazać się kluczowe w przyszłości.
Gubernator Roosevelt i Wielki Kryzys
Gubernator Roosevelt miał jednak bardziej bezpośredni problem na głowie: Wielki Kryzys. Amerykańska gospodarka lat dwudziestych, choć dobrze prosperująca, była z gruntu chwiejna. Gospodarka nie załamała się ani od razu, ani z jednego konkretnego powodu. Historycy wyróżniają cztery wzajemnie powiązane i wzmacniające się przyczyny najpoważniejszego kryzysu gospodarczego w historii kraju: zbyt spekulacyjne i niestabilne podstawy amerykańskiego sektora finansowego, słabości strukturalne amerykańskiego rolnictwa i przemysłu oraz słabość gospodarki międzynarodowej pod koniec lat dwudziestych i na początku trzydziestych XX wieku
Amerykański sektor finansowy pod koniec lat dwudziestych był domkiem z kart. W latach dwudziestych XX wieku amerykańskie przedsiębiorstwa w coraz większym stopniu pozyskiwały kapitał, zabiegając o prywatne inwestycje lub sprzedając akcje. Ponad dwa miliony Amerykanów zainwestowało swoje oszczędności na giełdzie, a o wiele więcej w programy inwestycyjne. Nie było jednak żadnych regulacji dotyczących tych firm i rzekomych możliwości inwestycyjnych, ani też żadnego nadzoru nad tym procesem. Zbyt często Amerykanie wkładali swoje pieniądze w programy „szybkiego wzbogacenia się”, które nie dawały szans na długoterminowy zwrot finansowy, lub w firmy, które nie przynosiły realnych zysków, a czasami nie oferowały żadnych produktów! Rynek giełdowy okazał się szczególnie niestabilny w latach dwudziestych. Gwałtownie wzrósł w latach 1924-1929; tylko latem 1929 roku indeks New York Timesa obejmujący akcje przemysłowe wzrósł ze 124 do 449 punktów. Inwestorzy kupowali akcje „na marginesie”, co oznacza, że wpłacali tylko niewielką zaliczkę, a resztę pożyczali od maklera lub banku. Tak długo, jak akcje zwiększały swoją wartość, wszystko było w porządku. Inwestor sprzedałby później akcje, spłaciłby brokera lub bank i zgarnąłby zysk.
Ale kiedy gospodarka zwolniła w 1929 roku – z mniejszą liczbą zakupów konsumenckich, pełzającym bezrobociem i wyższymi stopami procentowymi – właściciele akcji próbowali sprzedać, ale nie znaleźli nabywców; rynek upadł. Szczególnie w dwóch dniach, 24 października („czarny czwartek”) i 29 października („czarny wtorek”), inwestorzy desperacko próbowali pozbyć się akcji. W tym ostatnim dniu maklerzy sprzedali ponad 16 milionów akcji. Osunięcia trwały przez ponad dwa lata, a według jednego z szacunków inwestorzy stracili prawie 75 miliardów dolarów. „Wielki krach”, jak zaczęto go nazywać, był tylko jedną z przyczyn depresji gospodarczej, która nastąpiła później. W latach 20. cierpieli również amerykańscy farmerzy, których dochody stanowiły jedną trzecią średniej krajowej. Głównym problemem była nadprodukcja. Amerykańscy farmerzy skorzystali z nowych technologii, które zwiększyły ich produktywność, ale nadmiar towarów oraz zagraniczna konkurencja spowodowały gwałtowny spadek cen na rynku. Dochody farm spadły jeszcze bardziej, gdy w 1929 roku rozpoczął się kryzys gospodarczy, ponieważ w miastach zabrakło dochodów na zakup towarów rolnych. Ponieważ amerykańscy rolnicy zarabiali mniej, nie mogli spłacać swoich rachunków i kredytów hipotecznych. Banki wiejskie upadły bez tych płatności, wywierając większą presję na system bankowy, który już wcześniej był chwiejny z powodu krachu giełdowego. Po 1932 r. susza nękała Środkowy Zachód, jeszcze bardziej potęgując istniejące problemy.
Jeśli perspektywy gospodarcze wyglądały ponuro z pól kraju, to równie ponuro wyglądały z jego hal fabrycznych. Podczas gdy wydajność i zyski w przemyśle wzrosły w latach dwudziestych, płace pozostawały w stagnacji. Zyski te częściej były lokowane na giełdzie lub w programach spekulacyjnych, niż reinwestowane w nowe fabryki lub wykorzystywane do finansowania nowych przedsięwzięć, które (teoretycznie) tworzyłyby nowe miejsca pracy. Połączenie problemów rolnictwa i stagnacji przemysłu doprowadziło do zatrzymania gospodarki amerykańskiej na początku lat trzydziestych.
Co więcej, pod koniec lat dwudziestych gospodarka światowa cierpiała z powodu ogólnego spowolnienia. Traktat wersalski, który zakończył Wielką Wojnę, zobowiązywał Niemcy do wypłacenia reparacji Francji i Wielkiej Brytanii, które z kolei były winne pieniądze amerykańskim bankom. Zrujnowana wojną gospodarka niemiecka nie była w stanie udźwignąć tych płatności, więc rząd niemiecki zwrócił się do Stanów Zjednoczonych po gotówkę. Zdrowie gospodarcze Europy było więc zbudowane na sieci finansowych porozumień i zależało od silnej gospodarki amerykańskiej.
Każdy z tych czynników pomógł stworzyć i utrzymać bardzo nierówny podział bogactwa w Stanach Zjednoczonych, gdzie niewielka mniejszość posiadała niewiarygodne bogactwa. Pięć procent populacji posiadało prawie jedną trzecią pieniędzy i własności. Ponad 80 procent Amerykanów nie posiadało żadnych oszczędności. Co więcej, amerykańska gospodarka opierała się na konsumpcji, ale z powodu stagnacji płac, załamania się rynków rolnych i rosnącego bezrobocia (wszystko to prowadziło do rosnącej przepaści między bogatymi a biednymi) większość Amerykanów nie mogła kupować produktów, które napędzały gospodarkę. Z kolei zamożniejsi Amerykanie nie wydawali swoich pieniędzy, wybierając zamiast tego ich inwestowanie. Była to gospodarka konsumpcyjna, w której mało kto konsumował.
W latach 1929-1933 upadło 5000 amerykańskich banków, co czwarte gospodarstwo zostało przejęte, a każdego tygodnia znikało średnio 100 000 miejsc pracy. Do 1932 roku ponad 12 milionów Amerykanów – prawie jedna czwarta siły roboczej – było bezrobotnych. Same statystyki nie oddają jednak historii „Wielkiego Kryzysu”. Dla dziesiątek milionów był to czas paniki i biedy, głodu i beznadziei. Wola narodu osłabła, a jego przyszłość wydawała się, przynajmniej niektórym, wątpliwa.
Prezydent Hoover podjął istotne kroki w celu złagodzenia kryzysu, ale niewiele zdziałał. Jego polityczna fortuna odpowiednio osłabła. W Nowym Jorku gubernator Roosevelt początkowo reagował powoli, mając nadzieję, podobnie jak Hoover, że gospodarka się odmieni. Gdy tak się nie stało, FDR uznał, że „rząd ma obowiązek coś z tym zrobić”. Popierał obniżenie podatków dla rolników i nakłaniał państwo do rozwijania publicznych zakładów energetycznych. Gdy depresja pogłębiała się, FDR nakłonił nowojorską legislaturę do uchwalenia programu robót publicznych dla bezrobotnych i przyznania zapomóg potrzebującym. Wszystkie te działania utwierdziły FDR w przekonaniu, że jest liberalnym reformatorem.
Roosevelt wygrał reelekcję w 1930 roku, co było nie lada wyczynem dla gubernatora sprawującego władzę w czasie Wielkiego Kryzysu. Prezydent Hoover nie miał przed sobą tak różowych perspektyw. Gdy Wielki Kryzys pogłębił się na początku lat trzydziestych, perspektywy republikanów na wybory prezydenckie w 1932 roku zmalały. Demokraci natomiast spoglądali w stronę wschodzącej gwiazdy swojej partii, Franklina D. Roosevelta.