Eastern Standard, moja restauracja, to rozrastająca się bestia: 220 miejsc, 600 nakryć w Święto Dziękczynienia, 500-plus Red Sox games, World Series, Bruce, Phish, Neil Diamond, Dave Matthews. Byliśmy ostatnią restauracją, która stała podczas Nemo i zamieci w 2013 roku, kiedy to ekipa zamykająca lokal złapała kilka godzin snu na kanapach i dywanach naszego siostrzanego koktajlbaru, The Hawthorne, i otworzyła go w sobotę o 7 rano, aby podać śniadanie zmęczonym mieszkańcom. Nie zrozumcie mnie źle, Eastern Standard może uderzyć we właściwe nuty w spokojny wtorkowy wieczór na początku listopada. Ale jesteśmy dumni z naszych wielkich dni. A nie ma większego dnia niż rytuał wiosny, który nazywamy Poniedziałkiem Maratońskim.
Generalny menedżer Andrew Holden ma cytat na tablicy ogłoszeń dla pracowników: „Walk with a swagger”. Przechodziłem obok niego w poniedziałek rano, jak setki razy. Ale potem powtarzałem go sobie, gdy wchodziłem po schodach, wciąż go szepcząc, gdy wychodziłem na parkiet. O 8:30 rano, energia uderzyła mnie w twarz – bukanierzy i biegacze z jedzeniem latający dookoła. Receptory gościnności, które sugerują, że należy sprawdzić stolik 72 – tylko przeczucie, że nie lubią wina, które im poleciłeś – lub odruch, aby wślizgnąć się na płasko siedzący serwer i przywitać się ze stolikiem, aby odsunąć się od krawędzi, te wyzwalacze są przytłoczone w maratoński poniedziałek. Moja śmiałość zaczęła być niepewna. Uderzyłem biodrem w stację kelnerską, ustabilizowałem kilka burgundzkich kieliszków i próbowałem dotrzeć do stanowiska gospodarza.
Nic nie jest takie, jak poniedziałek maratoński.
W dni, kiedy rozpraszają cię e-maile, zapominasz podziękować Oldze za zbieranie niedopałków z doniczek przez ostatnie sześć lat. Ale nie w poniedziałek: Położyłem jej rękę na ramieniu i podziękowałem. Codziennie rano przechodzę obok Stephanie w cukierni; w poniedziałek przybiliśmy sobie piątkę. Przez większość dni jestem bezmyślnym właścicielem, którego pierwszą interakcją z Jasonem na grillu jest pytanie, dlaczego burger ze stolika 31 jest rozgotowany. Ale wpadłem, żeby zapytać, jak się czuje. To jest poniedziałek maratoński. Wszystko jest podwyższone i nikt nie przechodzi przez ruchy.
Po pierwsze, kiedy już jesteś na Kenmore Square, nigdzie się nie wybierasz, nie dopóki nie zajdzie słońce i nie zostaną zebrane policyjne barykady. Jest to ekscytujące i niebezpieczne – nabrzmiałe masy ludzi buzujące i pulsujące energią. Po tradycyjnym południowym meczu Red Sox, 35,000 osób wychodzi z Fenway, aby kibicować spektaklowi wytrzymałości, jakim jest maraton. Eastern Standard znajduje się dokładnie na półmetku, a to już wyryło się w naszej tożsamości. Jesteśmy ostatnim kamieniem milowym, wielkimi czerwonymi markizami ogłaszającymi, że przebiegłeś 25 mil, 365 jardów. Boli cię i nie możesz myśleć prosto, a obcy ludzie krzyczą na ciebie dziko. Ale jesteś tak blisko domu.
Zwykle o 15:00, dzienna zabawa się kończy i zmieniamy się w miejsce małych i świętych uroczystości. Ubrani w folię biegacze przechodzą przez jadalnię przy akompaniamencie oklasków. Chłopak pomaga swojej dziewczynie wejść do kabiny, a personel i obcy ludzie gratulują mu. Nasza brasserie w Nowej Anglii staje się międzynarodowym festiwalem Holendrów i Afrykańczyków i Australijczyków – i Oregończyków i Południowych Kalifornijczyków.
Ale w poniedziałek, głowy wszystkich poszły w dół, aby przeczytać dziwne tweety i alerty wiadomości na swoich telefonach. O mniej więcej 3:15 telewizory zostały włączone, wyciszone, z muzyką grającą w tle. Ale Tom Petty nie czuł się dobrze i został wyłączony. Stałem pośrodku sali, wraz z 300 innymi osobami, oglądając w kółko pętlę cichych eksplozji na znajomym krajobrazie ulicy.
Byłem bezradny, inwentaryzując wszystkich, których znam, a którzy mogli stać w tych właśnie miejscach. To była spora lista. Wyszedłem na zewnątrz i już mogłem dostrzec różnicę między uczestnikami imprezy na Fenway, a ludźmi, którzy mieli nadzieję ewakuować się z Back Bay. Ci drudzy nie mieli swoich medali, nie mieli swoich rzeczy, foliowe koce ciasno oplatały ich ramiona, nie mieli dokąd pójść, ponuro zmuszeni do pokonania ostatniej triumfalnej mili, uniesienie ustępowało miejsca szokowi i przerażeniu.
Kiedy jesteś właścicielem restauracji, która jest taką częścią miasta, wszyscy cię pytają: Co się stało i co powinniśmy zrobić? Wiem tylko, że ktoś inny miał dobry pomysł, aby otworzyć szeroko szklane drzwi na patio, kiedy saperzy w stylu Hurt Locker sprawdzali paczkę 30 stóp od nas. To ktoś inny z mojego zespołu zasugerował, żeby wysłać półmiski z grillowanym serem i wodą do maratończyków w hotelowym lobby. Obserwowałem, jak zespół zarządzający zbierał się, aby ustalić, jak pracownicy bezpiecznie wrócą do domu. Nie sądzę, żebym myślał o czymś bardzo ważnym.
Ale zmieliłem trochę pieprzu w mignonette, tak jak lubię, i przyniosłem talerz Island Creeks do stolika 53. Rozmawiałem ze stałymi bywalcami Sontagów, pani Sontag, która następnego ranka miała zaplanowany zabieg chirurgiczny, a który teraz nie wydawał się prawdopodobny. Pomyślałem, że nowy poniedziałkowy plat z królika po mediolańsku wygląda świetnie, może lepiej z wyciśniętą cytryną? I podeszła do mnie Sarah, zdenerwowana, że poranna obsługa pewnego stolika nie poszła dobrze i będę zdenerwowany. Wydawało się to tak dawno temu, Chryste, jak tygodnie. Podziękowałem jej i powiedziałem, że przykro mi, że tak się stało, ale wiedziałem, że się podniesie, że ona i Eastern Standard wyniosą z tego doświadczenia coś więcej. I jest mi przykro, że to się jej przytrafiło. I ona się odbije. I z całym przekonaniem w moim sercu jestem pewien, że to wspaniałe miasto powróci o wiele silniejsze.
Garrett Harker jest właścicielem Eastern Standard, The Hawthorne i Island Creek Oyster Bar, wszystkie w Boston’s Hotel Commonwealth. Jego nowa restauracja, Row 34, ma zostać otwarta jesienią tego roku.