Dzień Powstania, godzina 12:40: Grupa około 80 lumpen-trumpistów zebrała się przed Departamentem Handlu, niedaleko Białego Domu. Zorganizowali się w duży krąg i wpatrywali się w boombox podłączony do megafonu. Ich przywódca, a dla niektórych zbawca – wielu z nich wyznawało mi wiarę, że 45. prezydent jest agentem Boga i jego syna, Jezusa Chrystusa – powtarzał swoją żałosną listę skarg, a także wzniecał bunt przeciwko, między innymi, klice zdradzieckich republikanów, którzy sprzymierzyli się z konstytucją i przeciwko niemu.
„Za rok zaczniemy pracować nad Kongresem” – powiedział Trump przez boombox. „Musimy pozbyć się słabych kongresmenów, tych, którzy nie są żadni dobrzy, Liz Cheneys świata. Musimy się ich pozbyć.”
„Pieprzyć Liz Cheney!” krzyknął mężczyzna obok mnie. Był brodaty, ubrany w kamuflaż i kevlar. Jego kompan był ubrany podobnie, Valhalla: Admit one patch przyszytą do jego kamizelki. Obok niego stała kobieta w kostiumie kota na całym ciele. „Pieprzyć Liz Cheney!” – powtarzała jak echo. Catwoman, która nie chciała zdradzić mi swojego imienia, niosła znak z napisem Take off your mask smell the bullshit. W rogu znaku widniała litera Q.
Z numeru z czerwca 2020 roku: Przepowiednie Q
„Jaki jest twój plan?” zapytałem ją. Ludzie na ulicy, najpierw dziesiątki, potem setki, przechodzili obok nas, w kierunku Pennsylvania Avenue, a potem przypuszczalnie dalej, do Kapitolu. „Zamierzamy zatrzymać kradzież” – odpowiedziała. „Jeśli Pence nie zamierza tego powstrzymać, to my musimy”. Zdradzieckie zachowanie Liz Cheney i wielu jej republikańskich kolegów było dla nich stałym faktem powstańczym, ale Pence wciąż był w plastycznym momencie. Przez cały dzień czułem jednak, że kult Trumpa zwraca się przeciwko niemu, tak jak zwraca się przeciwko większości wszystkiego.
Powiedziałem kobiecie w kostiumie kota, że przejdę się z jej grupą. „Tylko jeśli zdejmiesz swoją maskę”, powiedziała. Media są jedynym prawdziwym wirusem, wyjaśniła, wiedząc, że jestem częścią mediów. Powiedziałem jej, że zachowam maskę. Trumpiści co jakiś czas prosili mnie o jej zdjęcie. Niektórzy byli uprzejmi, inni nie. Wydawało mi się, że tylko około 5 procent z tysięcy ludzi zgromadzonych na insurekcji nosiło maski. W pewnym momencie, kiedy znalazłem się w najgęstszej części tłumu, w pobliżu Elipsy, pewien mężczyzna powiedział mi: „Twoje okulary zaparowują.”
More Stories
„Tak, maski,” powiedziałem.
„Nie musisz ich nosić. To nie jest mandat.”
„Nie, muszę.”
„Dlaczego?”
„Jest pandemia.”
„Tak, jasne.”
Wkrótce dowiemy się, czy dzisiejsze powstanie było również super-rozprzestrzeniającym się wydarzeniem. To, co wiem, po spędzeniu wielu godzin na wchłanianiu Trumpistycznej paranoi, spisków i kultowości, to że to zgromadzenie było nie tylko próbą zamachu stanu, ale także wydarzeniem masowej iluzji, a nie czymś, co można odpowiednio wyjaśnić przez pryzmat polityki. Jego chaos był zakorzeniony w zjawiskach psychologicznych i teologicznych, spotęgowanych przez eschatologiczny niepokój. Jeden z mężczyzn, z którym rozmawiałem dziś rano, mieszkaniec Teksasu, który powiedział, że nazywa się Don Johnson (nie ufałem, że to jego nazwisko), powiedział mi, że kraj się rozpada, i że ten rozpad zapowiada czasy ostateczne. „To wszystko jest w Biblii” – powiedział. „Wszystko jest przepowiedziane. Donald Trump jest w Biblii. Przygotuj się.”
Połączenie Trumpa i Jezusa było częstym tematem na wiecu. „Poddaj się, jeśli wierzysz w Jezusa!” krzyczał niedaleko mnie jakiś mężczyzna. Ludzie wiwatowali. „Poddaj się, jeśli wierzysz w Donalda Trumpa!”. Głośniejsze wiwaty.
Nie poszedłbym na kompromis w sprawie mojej maski, ale kobieta w kostiumie kota i jej znajomi i tak pozwolili mi iść ze sobą. Skręciliśmy z 14. ulicy w morze ludzi przemieszczających się Pennsylvania Avenue. Nawet wtedy nie przyszło mi do głowy, że ten tłum będzie szturmował Kapitol. Założyłem, w ramach nie powstańczej porażki wyobraźni, że zbiorą się na pochyłym trawniku Kapitolu, będą śpiewać hymny Lee Greenwooda i przeklinać Mitta Romneya. W tej grupie byli Proud Boys – lub przynajmniej Proud Boy-adjounci; nie chcieli ze mną rozmawiać, ale nie byli też jawnie wrodzy. (Przy dwóch okazjach zauważyłem grupy mężczyzn wyglądających jak Proud Boy, palących marihuanę, co, biorąc pod uwagę wszystkie rzeczy, było dobrą rzeczą.)
„Skąd jesteście wszyscy?” zapytałem kobietę w kostiumie kota. „Ohio, Indiana, Virginia, Illinois, wszystkie rodzaje stanów” – odpowiedziała. „Czy ci faceci to Proud Boys?” zapytałem. „To amerykańscy chłopcy” – odpowiedziała. „Czy wierzysz w idee QAnon, że istnieje głębokie państwo, które jest kultem pedofilów?” zapytałem. „Nie chciałabyś wiedzieć”, odpowiedziała z nastawieniem. Moja maska nadal ją niepokoiła. „To bardzo niegrzeczne” – powiedziała.
David A. Graham: To jest zamach stanu
Ulice stawały się coraz bardziej zatłoczone, im bardziej zbliżaliśmy się do Kapitolu. Straciłem kontakt z moją grupą. Próbowałem przeprowadzić wywiad z grupą innych zwolenników Trumpa, w większości bezskutecznie. Wcześniej tego dnia, na zachód od Pomnika Waszyngtona, grupa powstańców rzuciła się na innego reportera – nie udało mi się ustalić tożsamości mojego zamaskowanego rodaka – skandując słowo „gilotyna” („Make guillotines great again” – to hasło jednego z plakatów wiecu).
Tłum wciąż rósł. Wtedy właśnie wyczułem, że tłum, podburzony przez swojego pana, nie zostanie spacyfikowany. „Ktoś niedaleko mnie powiedział do swoich towarzyszy: „Zatrzymać kradzież! Duże formacje zbliżały się teraz do budynku. Stał tam lśniący, jeszcze nie zbezczeszczony.