Moja piękna, słodka, miła i niesamowita mama odeszła pięć dni temu. To wciąż nie czuje się prawdziwe, pomimo robienia bardzo trudnych rzeczy, takich jak organizowanie pogrzebu itp.

Była w szpitalach i poza nimi przez trzy lata z powodu dwóch złamanych nóg, raka piersi, POChP i w końcu raka płuc. Ale była bardzo niezależna i silna. Nigdy nie narzekała na to, że utknęła w szpitalu na długie miesiące. Przez cały dzień słuchała radia, w którym nadawano wiadomości i bieżące wydarzenia. Czytała też magazyny informacyjne i powieści kryminalne.

Zawsze wracała do zdrowia, a potem do domu. Ale kiedy w połowie grudnia po raz ostatni trafiła do szpitala, dostawała coraz więcej złych wiadomości. Ale walczyła z tym. W marcu, kiedy była w centrum rehabilitacji, upadła i złamała nogę, więc znów wróciła do szpitala. Utknęła w wielkim bucie i musiała trzymać obie nogi w dziwnej pozycji, dopóki noga się nie zagoiła. Niestety, nigdy już nie była w stanie poruszać nogami.

Ale przez to wszystko, zawsze była w dobrym nastroju. Czasami przyjeżdżałem do szpitala, żeby ją odwiedzić, a ona była zniechęcona i zmęczona. Ale kiedy odwiedzałem ją przez jakiś czas, zawsze czuła się lepiej! Nawet po otrzymaniu w lutym diagnozy nieuleczalnego raka, nadal była optymistką, że można go leczyć, aby go spowolnić. Wciąż wierzyła, że wróci do domu. Pomimo tego, że nie mogła chodzić.

Wszyscy czuliśmy nadzieję. A może wszyscy żyliśmy w zaprzeczeniu, ponieważ było to zbyt bolesne, aby to zaakceptować. Płakałam przez miesiąc, kiedy dostała diagnozę o terminalnym stadium choroby. Ale potem przestałam o tym myśleć, bo wydawało się, że tak dobrze sobie radzi! Dobrze nam się rozmawiało w szpitalu. Normalne wizyty. Nigdy, nawet raz, nie rozmawialiśmy o jej chorobie. Albo o przyszłości. Ani o tym, jakie są jej życzenia. To wszystko było zbyt makabryczne i ważniejsze wydawało się po prostu cieszyć się swoim towarzystwem. I nigdy nie skarżyła się na ból.

Szczerze myślałem, że będziemy mieli jeszcze kilka lat razem. Ale trzy tygodnie temu nagle źle się poczuła i wylądowała na oddziale intensywnej terapii pod respiratorem. Myślałem, że umrze. Lekarze sugerowali, że w ciągu 24 godzin usuną respirator i ona umrze. To było straszne. Było to również dziwne, ponieważ przez pierwsze kilka dni, kiedy była pod respiratorem, wciąż była czujna i próbowała z nami rozmawiać. Ale trudno było ją zrozumieć przez maskę. Ale po 4 lub 5 dniach wydawało się, że znacznie osłabła i przeważnie miała zamknięte oczy. Kiedy mówiła, nie mogłam zrozumieć, co w ogóle mówi. Stała się nawet całkowicie nieczuła i nie była w stanie jeść ani pić. Myślałam, że umiera. Jednak lekarze i pielęgniarki powiedzieli, że jej parametry życiowe są dobre i że odłączają ją od aparatury Bipap. To była najgorsza przejażdżka kolejką górską w moim życiu.

Ostatni tydzień życia spędziła w dziale opieki paliatywnej w tym samym szpitalu. Lekarze dali jej jasno do zrozumienia, że umiera. To było straszne, bo moja mama potrafiła walczyć z każdym problemem. Gdyby istniała szansa na wyleczenie jej i powrót do domu, nadal by żyła i walczyła! Ale oni nie dali jej nic, na co mogłaby liczyć. Więc się poddała. Mieliśmy jeden wspaniały dzień w Dniu Matki, kiedy wydawało się, że wróciła do normy i myśleliśmy, że jej stan się poprawi. Po raz kolejny poczułem, że będziemy mieli więcej czasu razem. Teraz miałem nadzieję na tygodnie, a nie miesiące czy lata. Ale brałem to, co mogłem dostać. Nigdy nie śniło mi się, że stracę ją zaledwie cztery dni później!!!

Mamy maleńką rodzinę. Wychowywała moją siostrę i mnie sama. Nie miała rodzeństwa. Cała jej rodzina nie żyje. Niektórzy dalecy krewni mieszkają za granicą. Została mi siostra i jej trójka dzieci, jako pozostała rodzina, którą mam na tym świecie.

Jedyną rzeczą, która powstrzymuje mnie przed całkowitą utratą jest świadomość, że ona jest teraz wolna. Nie ma już żadnych problemów. Żadnych więcej trudności z oddychaniem. Żadnych zmartwień, nigdy więcej. Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, powiedziała mi, że martwiła się, że mnie zostawi. Wiedziała, że będę całkiem sam bez niej. Ale powiedziałem jej, że wszystko będzie w porządku. Że po prostu chcę dla niej jak najlepiej. Nie chciałem, żeby więcej cierpiała, zwłaszcza nie tylko z mojego powodu.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *