P-39 Airacobra może być najmniej lubianym amerykańskim samolotem myśliwskim II Wojny Światowej, uznanym za nieodpowiedni przez wojskowych planistów na początku działań wojennych i spisanym na straty przez wielu historyków jako prawie bezużyteczny. Z pewnością P-39 nie mógł się równać z osiągami na dużych wysokościach klasycznych amerykańskich samolotów bojowych, takich jak elegancki i zwinny P-51 Mustang, czy też twardo szarżujący i ostro uderzający P-47 Thunderbolt.
A jednak to piloci Airacobry, a nie Thunderbolta czy Mustanga, osiągnęli najwyższe wyniki spośród wszystkich lotników latających amerykańskimi samolotami bojowymi podczas II wojny światowej. Fakt ten nie jest lepiej znany, być może dlatego, że piloci Airacobry latali z czerwonymi sowieckimi gwiazdami na skrzydłach.
Założona w 1935 roku firma Bell Aircraft Corporation była znana z niekonwencjonalnych projektów, takich jak bombowiec-niszczyciel Airacuda, który znalazłby się na okładce magazynu science fiction. W 1939 roku firma Bell podeszła do projektu swojego prototypu jednosilnikowego samolotu przechwytującego XP-39 z rewolucyjnej perspektywy: zamiast projektować broń pasującą do samolotu, Bell zaprojektował samolot pasujący do jego broni – ogromnego 37-milimetrowego automatycznego działa Oldsmobile T9, strzelającego z piasty śmigła. Miało ono kaliber powszechnie spotykany we wczesnych działach czołgowych z okresu II wojny światowej. Wystarczyło jedno bezpośrednie trafienie, by zestrzelić wrogi samolot, a P-39 przenosił dodatkowo dwa karabiny maszynowe kalibru 50 w nosie i cztery kalibru 30 w skrzydłach.
Aby zrobić miejsce dla zamontowanego w nosie działa i trzydziestu sztuk amunicji, 12-cylindrowy silnik rzędowy Allison V-1710 w P-39 został zamontowany za kabiną pilota – można nawet zobaczyć wydech tuż pod tylnym daszkiem – a wał śmigła przechodził pomiędzy nogami pilota. Konstrukcja ta była również pierwszym jednomiejscowym myśliwcem, który posiadał trzecie wysuwane podwozie pod nosem oraz po jednym z każdej strony kadłuba w bardziej stabilnej konfiguracji „trójkołowej”, która obecnie jest standardem. Podnoszony baldachim otwierany z bocznych drzwi zapewniał pilotowi doskonałą widoczność, a samouszczelniające się zbiorniki paliwa i około 200 funtów pancerza dodanego do początkowych modeli produkcyjnych P-39D poprawiły przeżywalność Airacobry.
Prototyp XP-39 osiągnął w 1938 roku bardzo przyzwoitą prędkość maksymalną 380 mil na godzinę. Jednak Army Air Corps zażądał od Bella jeszcze większego zwiększenia prędkości poprzez usunięcie elementów powodujących opór powietrza. Ostatecznie projektanci zdecydowali się na usunięcie z Airacobry czerpni powietrza z turbosprężarką pod kadłubem, aby rozwiązać problem oporu powietrza.
Ta decyzja okazała się zgubna dla perspektyw Airacobry jako myśliwca frontowego, gdyż samoloty bez turbosprężarki zachowywały się jak cegła na wysokościach powyżej 15 000 stóp. W ciągu kilku lat amerykańskie bombowce miały wyruszyć na naloty przeciwko nazistowskim Niemcom na wysokości 25 000 stóp, a niemieckie myśliwce miały wspinać się jeszcze wyżej, aby zastawić na nie zasadzkę. Co więcej, powolne tempo wznoszenia Airacobry sprawiało, że nie sprawdzała się ona w swojej pierwotnej roli, jaką było przechwytywanie wysoko lecących bombowców wroga. Silnik zamontowany centralnie w P-39 przesuwał środek ciężkości do tyłu, co powodowało, że był on podatny na obroty po zużyciu amunicji z działa w nosie. Choć P-39 nie był powszechnie nielubiany przez pilotów, nigdy nie doczekał się własnego stowarzyszenia pilotów, w przeciwieństwie do czterech innych głównych typów myśliwców Army Air Corps.
Przed przystąpieniem USA do II wojny światowej Wielka Brytania otrzymała ponad 200 eksportowych modeli Airacobrów znanych jako P-400, które zostały zdegradowane do 20-milimetrowego działa w piaście śmigła. Piloci Royal Air Force stoczyli jednak wiele bitew na dużych wysokościach z Luftwaffe i znienawidzili Airacobry. Tylko 601 Squadron używał Airacobry, latając na amerykańskich myśliwcach w jednej misji bojowej, zanim typ ten został wycofany z brytyjskiej służby. Kiedy latem 1942 roku do Anglii przybyły dwie pierwsze grupy myśliwców Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych, RAF przekonał Amerykanów do pozostawienia swoich P-39 i używania zamiast nich brytyjskich Spitfire’ów Mark Vs!
Kilka dywizjonów P-39 Sił Powietrznych Armii Stanów Zjednoczonych w końcu zobaczyło je w Afryce Północnej i we Włoszech. W Afryce Północnej i we Włoszech, gdzie zapewniły przyzwoitą służbę, głównie w ataku naziemnym, wykorzystując swoją potężną siłę ognia i dobrą obsługę na małej wysokości, zapewniając wsparcie lotnicze dla sił alianckich w Afryce Północnej i we Włoszech oraz desant w Anzio i południowej Francji. Jednak początkowe wejście Airacobry do akcji okazało się niepomyślne, gdyż prawie cała grupa myśliwców z 350. i 81. Grupy Myśliwskiej zboczyła z kursu podczas przelotu z Anglii do Maroka i przymusowo lądowała w Portugalii. Portugalczycy skonfiskowali samoloty dla własnych sił powietrznych, choć byli tak uprzejmi, że zapłacili rządowi USA 20 000 dolarów za każdy samolot!
P-39 odegrał krótszą, ale bardziej znaczącą rolę na Pacyfiku. W 1942 roku Airacobry i starsze P-40 Warhawks były jedynymi nowoczesnymi myśliwcami Army Air Corps, które mogły utrzymać linię obrony przed początkową napaścią Japończyków na południowo-zachodnim Pacyfiku. Airacobry brały udział w intensywnych bitwach powietrznych wspierając oddziały morskie i wojskowe na wyspach Guadalcanal i Papui Nowej Gwinei. Te słabo oceniane myśliwce osiągały stosunek 1:1 w walce z bardziej zwrotnymi japońskimi samolotami z bardziej doświadczonymi pilotami, w tym z przerażającym A6M Zero. Jednak P-39 wielokrotnie miały problemy z wystarczająco szybkim wznoszeniem się, by przechwycić japońskie bombowce na wysokości powyżej 20 000 stóp, a ich krótki zasięg 500 mil ograniczał ich skuteczność na odległych wyspach Pacyfiku.
Airacobry odegrały jednak istotną rolę w przechwytywaniu japońskich bombowców nurkujących na małej wysokości, by strącić alianckie statki. Porucznik Bill Fiedler został jedynym amerykańskim asem P-39, kiedy to zdobył pięć zestrzeleń nad Nową Gwineą i Wyspami Salomona, w tym trzy Zera pod rząd, zanim tragicznie zginął w kolizji na pasie startowym. Airacobry walczyły także w dawno zapomnianej kampanii odbicia z rąk japońskich alaskańskich wysp Attu i Kiska, choć zimna, wilgotna pogoda okazała się bardziej śmiertelnym wrogiem niż japońskie pociski armatnie.
Zapasowe P-39 przekazano Australijskim Siłom Powietrznym (nigdy nie brały udziału w walkach), Wolnym Francuzom (uczestniczyli w bliskim wsparciu lotniczym nad Włochami i południową Francją) oraz 4. Niestety, P-39 ulegały licznym wypadkom, w wyniku których zginęli włoski as Teresio Martinoli i francuski as Pierre Le Gloan.
Związek Radziecki najlepszym amerykańskim myśliwcem
Pamiętasz te P-400, których Brytyjczycy nie mogli się doczekać, aby się ich pozbyć? Cóż, Brytyjczycy zapakowali 212 myśliwców przez ryzykowne arktyczne konwoje do Murmańska jako pomoc wojskową dla zdesperowanego Związku Radzieckiego zimą 1941-42. Sowieccy piloci spędzili kilka miesięcy na testowaniu tych myśliwców, starając się jak najlepiej opanować ich paskudne problemy z kręceniem się.
I co zabawne, Sowieci je pokochali. Stalin napisał nawet osobisty list do Roosevelta z prośbą o więcej! Ta sympatia nie dotyczyła jednak całego sprzętu z Lend Lease. Potężny czołg średni M3 Grant zyskał przydomek „trumny dla siedmiu braci”; Spitfire został uznany za zbyt wrażliwy na zimno. Ale P-39 doskonale spełniał radzieckie wymagania. W ciągu pierwszych dwóch miesięcy służby w Związku Radzieckim dwadzieścia Airacobrów z elitarnego 153 Pułku Myśliwskiego Gwardii, operującego z Woroneża, zestrzeliło osiemnaście bombowców i czterdzieści pięć myśliwców (głównie Junkersów 88 i Messerschmittów 109), tracąc przy tym tylko osiem samolotów.
W odróżnieniu od wysokogórskich bitew powietrznych w kampaniach bombardowań strategicznych w Europie Zachodniej, większość operacji lotniczych nad frontem wschodnim odbywała się na małej wysokości, wspierając wojska lądowe – w tej dziedzinie braki P-39 nie miały większego znaczenia. Co więcej, radzieckie lotniska znajdowały się na ogół blisko linii frontu, co sprawiało, że krótki zasięg Airacobry nie miał znaczenia. Każdy P-39 był również wyposażony we własne radio, co było rzadkością wśród radzieckich myśliwców z okresu II wojny światowej. W połączeniu z wygodniejszymi fotelami pilotów i większym opancerzeniem w porównaniu z radzieckimi konstrukcjami, amerykański samolot myśliwski szybko zyskał przydomek Kobrukshka („Mała Kobra”).
Do służby radzieckiej dostarczono około 5000 P-39, z czego 1000 utracono bez względu na okoliczności. 2,500 jednosilnikowych myśliwców zostało przetransportowanych przez amerykańskich i rosyjskich pilotów – w tym wiele kobiet – z Buffalo w Nowym Jorku na Alaskę, stamtąd przez Cieśninę Beringa do Rosji, a następnie pokonało niebezpieczną trasę przez łańcuch syberyjskich lotnisk do jednostek frontowych w Europie. Kolejne 2 tysiące wysłano w skrzyniach przez okupowany przez aliantów Iran.
Po pierwszej partii P-400 Sowieci używali przede wszystkim wariantu P-39N z mocniejszym silnikiem V1070-85, który zwiększał prędkość maksymalną do 390 mil na godzinę, oraz P-39Q, w którym zamieniono „drapiące farbę” podskrzydłowe karabiny maszynowe kalibru 30 na dwa cięższe kalibru 50. Jednakże radzieccy mechanicy często całkowicie usuwali karabiny maszynowe montowane na skrzydłach, aby poprawić osiągi, gdyż piloci VVS woleli latać z mniejszą liczbą bardziej precyzyjnej broni montowanej na kadłubie.
W wielu historiach podkreśla się, że uzbrojenie P-39 w armaty czyni z niego idealny samolot do ataku naziemnego. W rzeczywistości jednak Sowieci nie nabyli nawet pocisków przeciwpancernych do 37-milimetrowego działa, a głównym zadaniem Airacobry było zestrzeliwanie wrogich bombowców i eskortowanie sowieckich samolotów naziemnych Ił-2 Sturmovik. Radzieccy piloci Airacobry byli skłonni taranować niemieckie samoloty, aby je zestrzelić, a jeden z asów P-39 zestrzelił nawet niemiecką 109-tkę, odpiłowując jej ogon swoim śmigłem.
W rzeczywistości pięciu z dziesięciu najlepszych asów myśliwskich Związku Radzieckiego latało głównie na P-39, w tym zdobywca drugiego miejsca Aleksander Pokryszyn z pięćdziesięcioma dziewięcioma zestrzeleniami (czterdzieści osiem na P-39) i zdobywca czwartego miejsca Grigorij Reczkałow (pięćdziesiąt sześć zestrzeleń, wszystkie z wyjątkiem sześciu na amerykańskim myśliwcu), choć dokładne liczby różnią się nieco w zależności od źródeł. Każdy z tych radzieckich asów zdobył więcej zestrzeleń na P-39 niż jakikolwiek inny pilot aliancki na amerykańskim myśliwcu w czasie II wojny światowej – co było nie lada osiągnięciem dla samolotu uznanego za nieodpowiedni przez U.S. Army Air Corps!
Ważną rolę P-39 w radzieckim wysiłku wojennym podkreśliły dwa wydarzenia, które miały miejsce w maju 1945 roku, w przeddzień kapitulacji Niemiec. Niemiecki myśliwiec odrzutowy Me 262 zestrzelił P-39 nad Czechami – był to ostatni samolot zestrzelony przez Luftwaffe w czasie II wojny światowej. Następnego dnia radziecka Airacobra zniszczyła nad Pragą dwusilnikowy samolot zwiadowczy Focke-Wulf 189 – ostatni samolot Luftwaffe zniszczony w tym konflikcie.
Bell w końcu podjął drugie podejście do projektu P-39 w większym samolocie P-63 Kingcobra, który posiadał czterołopatowe śmigło, skrzydła o laminarnym przepływie opracowane przez NACA i – w końcu! – turbosprężarkę, która uruchamiała się za każdym razem, gdy samolot leciał powyżej 10 000 stóp. Związek Radziecki wysłał nawet pilota doświadczalnego i inżyniera, aby doradzali przy projektowaniu samolotu.
Chociaż Kingcobra mogła osiągać prędkość 410 mil na godzinę, Army Air Corps uznała ją za gorszą od P-51 Mustang i nigdy nie używała tego typu, z wyjątkiem niewielkiej liczby pomalowanych na jaskrawopomarańczowo samolotów służących jako cele ćwiczebne dla dział przeciwlotniczych. Około 2400 sztuk dostarczono do Związku Radzieckiego, jednak tajna umowa ograniczała ich użycie bojowe do krótkiej, lecz decydującej kampanii radzieckiej przeciwko siłom japońskim w Mandżurii w sierpniu 1945 roku. Minęło jeszcze kilka lat zanim typ ten odszedł do historii. Eskadra radzieckich P-63 stacjonująca w pobliżu Władywostoku została przypadkowo ostrzelana przez odrzutowce P-80 Sił Powietrznych USA podczas wojny koreańskiej. Mniej więcej w tym samym czasie sześćdziesiąt francuskich samolotów P-63 służyło jako myśliwce bombowe na pierwszej linii frontu przeciwko siłom Ho Chi Minh, aż do momentu wycofania ich ze służby w 1951 r.
Ironicznie, projektanci z firmy Bell stworzyli myśliwiec, który słabo pasował do potrzeb operacyjnych armii amerykańskiej, ale świetnie sprawdzał się w taktycznej wojnie powietrznej na niskim poziomie prowadzonej przez Związek Radziecki. To tylko pokazuje, że zastosowanie jest równie ważne jak projekt w odniesieniu do sukcesu samolotu bojowego. Tak się złożyło, że to właśnie radzieckim pilotom przypadło w udziale zmaksymalizowanie potencjału amerykańskiego myśliwca.
Sébastien Roblin uzyskał tytuł magistra w dziedzinie rozwiązywania konfliktów na Uniwersytecie Georgetown i służył jako instruktor uniwersytecki w Korpusie Pokoju w Chinach. Pracował również w szkolnictwie, edytorstwie i przesiedleniach uchodźców we Francji i Stanach Zjednoczonych. Obecnie pisze o bezpieczeństwie i historii wojskowości dla War Is Boring.
Zdjęcie: U.S. Air Force