W chłodny poranek w październiku zeszłego roku, Jim DeBattista, 47, przyszedł trundling przez linię mety jednomilowego biegu wyglądając na wyczerpanego. DeBattista, trener piłki nożnej młodzieży z Filadelfii, jest uczestnikiem Biggest Loser, niesławnego programu gry odchudzającej, który został ponownie uruchomiony 28 stycznia po nagłym anulowaniu w 2016 roku. Bieg na milę jest jednym z wielu wyzwań fitness uczestników, a DeBattista jest martwy ostatni. Jest jednak dobra wiadomość. Jego czas poprawił się najbardziej ze wszystkich zawodników od ostatniego biegu na milę dwa miesiące wcześniej, z 20 minut do około 13, co pomogło mu zbliżyć się nieco do 100 000 dolarów nagrody głównej. Kiedy słyszy wyniki, robi małą pompkę w pięść. DeBattista może i przegrał wyścig, ale wygrał dzień.

Przyjechałem sprawdzić nowego Biggest Losera, który podobno został „na nowo zaprojektowany dla dzisiejszej publiczności” poprzez „holistyczne, 360-stopniowe spojrzenie na wellness”, zgodnie z oświadczeniem prasowym rozpowszechnianym kilka miesięcy przed premierą. To może być tylko marketingowa papka, ale jest to zgodne z szybko zmieniającym się przemysłem fitness, który ostatnio zmienia się, aby być bardziej integracyjnym, mniej obraźliwym i bardziej skupionym na zdrowiu niż wyglądzie i wydajności. Albo tak jego właściciele chcieliby, abyś uwierzył.

Odcinki były kręcone zaledwie kilka mil od mojego domu w Santa Fe, na 2,400-akrowym kompleksie rekreacyjnym zwanym Glorieta Adventure Camps. Bieg kończy się na trawiastym kampusie w centrum obiektu. W pobliżu znajduje się duże sztuczne jezioro otoczone skupiskami budynków gospodarczych. Wzgórza usiane piñonami i jałowcami, poprzecinane szlakami turystycznymi, wznoszą się we wszystkich kierunkach pod bezchmurnym niebem. Gdy zawodnicy ścigają się w kierunku mety, dwaj nowi trenerzy programu – Steve Cook, lat 33, były kulturysta z Utah, i Erica Lugo, lat 33, samotna matka, która prowadzi EricaFitLove, internetowy biznes treningu personalnego – podążają za nimi, krzycząc na zachętę.

The Biggest Loser - Season 1
W drugim odcinku, „A Big Loss,” dwie drużyny rozmawiają ze sobą, podczas gdy gospodarz Bob Harper obserwuje. (Zdjęcie: Dzięki uprzejmości Ursuli Coyote/USA Network)

Nowy gospodarz programu, były trener Bob Harper, stoi w pobliżu, gotowy do ogłoszenia wyników. W wieku 54 lat wygląda jak filar zdrowia, zwłaszcza jak na faceta, który kilka lat temu prawie umarł. W 2017 roku Harper miał atak serca w połowie treningu na siłowni na Manhattanie. Doszło do zatrzymania akcji serca, ale zdarzyło się, że lekarz był pod ręką i rozpoczął resuscytację, ratując mu życie. Po ataku serca, jak mówi, „nie mógł przejść się dookoła bloku bez zadyszki”.

Podtrzymując jego nowo odkryte uczucia empatii, odświeżony program jest tym, co Harper nazywa „milszą i łagodniejszą” wersją oryginału. Nie ma już niesławnych pokus, poniżających wyczynów, takich jak przekopywanie się przez stosy pączków w poszukiwaniu żetonu pokerowego wartego 5 000 dolarów lub zmuszanie się do noszenia kawałka ciasta przez cały dzień. Kiedy Harper nie czuwa nad ważeniem, zbiera uczestników na szczere sesje terapeutyczne. Na koniec każdego odcinka, zawodnicy nie są już zwolniony przez głosowanie grupy, jak w oryginale, ale są puścić na podstawie procentu ich utraty wagi, że tydzień. Ci, którzy zostali odesłani do domu, otrzymują program opieki po zakończeniu programu, który obejmuje roczne członkostwo w Planet Fitness, osobistego dietetyka i dostęp do grupy wsparcia.

Zniknęły niesławne pokusy, poniżające wyczyny, takie jak przekopywanie się przez stosy pączków w poszukiwaniu żetonu pokerowego wartego 5 000 dolarów lub zmuszenie do noszenia kawałka ciasta przez cały dzień.

Gdy na początku tego roku wyemitowano reboot The Biggest Loser, najbardziej uderzającą cechą programu nie było to, co się zmieniło, ale to, jak wiele pozostało takie samo. Oglądałem premierę z mieszanką rozczarowania i przerażenia, jak zawodnicy chrząkał i przeklinał ich sposób przez treningi, barfed do wiadra, i dostał krzyczał na Cook i Lugo. Nie było praktycznie żadnej wzmianki o diecie, stres, sen, medytacja, lub jakiekolwiek inne zszywki rewolucji wellness. Zamiast tego, w pierwszym odcinku, zawodnicy zostali poinformowani przez Harper, że mieli, różnie, cukrzyca typu 2, bezdech senny, wysoki poziom cholesterolu i „90 procent szans na śmierć z powikłań związanych z otyłością”.

Publiczna reakcja na zmieniony pokaz była mniej niż miła. „The Biggest Loser to podły fat-shaming shit-show, który nauka (i ludzka przyzwoitość) mówi, że nigdy nie powinien był się odrodzić,” zatweetował Yoni Freedoff, lekarz medycyny rodzinnej i ekspert od otyłości w Ottawie, 28 stycznia. Następnego dnia na Jezebel, Kelly Faircloth napisała: „The Biggest Loser jest niesamowitą ilustracją tego, jak… Ameryka traktuje grube ciała jako groteskowe lub tragiczne porażki i wykorzystuje je dla rozrywki.”

Na planie w Nowym Meksyku, kiedy zapytałem, co się zmieniło i poprawiło od czasu oryginału, było prawie mrugające przyznanie się Harpera i innych, że, hej, to była telewizja kablowa. Podczas gdy porzucili lub stonowali brzydsze wybryki programu, dlaczego mieliby zmieniać formułę, która się sprawdziła? „Mamy ważenie co tydzień, tak jak wcześniej,” powiedział mi z entuzjazmem Harper. „To znaczy, The Biggest Loser bez skali jest jak American Idol bez piosenkarza”.

Kiedy The Biggest Loser zadebiutował w 2004 roku, otyłość została oznaczona jako kryzys zdrowia publicznego w większości krajów rozwiniętych. Na początku lat osiemdziesiątych, dwie trzecie dorosłej populacji Stanów Zjednoczonych miało nadwagę lub otyłość. W maju 2004 roku, Światowa Organizacja Zdrowia wydała swoją Globalną Strategię w sprawie diety, aktywności fizycznej i zdrowia, aby rozwiązać „rosnące obciążenie chorobami niezakaźnymi”, z których nadwaga i / lub otyłość została wymieniona jako jedna z sześciu głównych przyczyn. Wiele hand-wringing nastąpił o tym, jak, dokładnie, do pokonania tego rosnącego trendu, ale jedna rzecz wydawała się bezsporna: utrata wagi była najważniejsza.

W tym czasie, dieta kultura przechodziła własną transformację. Węglowodany odeszły do lamusa, a tłuszcze do lamusa. Diety niskowęglowodanowe istniały już od jakiegoś czasu – Dieta Atkinsa, być może najbardziej znana, pojawiła się po raz pierwszy w latach 70. Ale popularne zainteresowanie tym nowym paradygmatem wzrosła po historii Gary Taubes, „Co jeśli to wszystko było wielkie kłamstwo tłuszczu?”, pojawił się w The New York Times Magazine w 2002 roku, kwestionując, jeśli nie upending, niskotłuszczowy standard diety, który był promowany przez lekarzy i stowarzyszeń medycznych od 1960 roku. Inne mody były również underway-Loren Cordain’s The Paleo Diet został opublikowany w 2002 roku, a następnie przez South Beach Diet w 2003-ale boisko było zawsze to samo: jeśli po prostu jadł prawo rzeczy, jak, powiedzmy, bekon i jajka, funtów będzie stopić z dala i dobre zdrowie powróci.

Do boju przyszedł The Biggest Loser. Mnóstwo programów odchudzających drażniło nas dramatycznymi zdjęciami przed i po, w tym Weight Watchers, Nutrisystem i Body for Life. Ale nikt nie pokazał tych transformacji w telewizji, podczas gdy my oglądaliśmy. Jak głosi historia, około 2003 roku, J.D. Roth, wówczas 35-letni producent reality-TV, zwrócił się do NBC z pomysłem programu o otyłych uczestnikach, którzy przekształcają się w szczupłych ludzi poprzez spalenie ogromnej ilości kilogramów. Jak dużo? Szefowie sieci chcieli wiedzieć. „Sto funtów!” powiedział im Roth.

The Biggest Loser - Season 1
Trenerzy Steve Cook i Erica Lugo obserwują jak Kristi McCart (po lewej) i Kim Emami-Davis (po prawej) rywalizują w wyzwaniu. (Zdjęcie: Dzięki uprzejmości Johna Britta/USA Network)

Przeważająca mądrość medyczna radzi, że najwięcej wagi, jaką można rozsądnie i odpowiedzialnie stracić, to około jeden do dwóch funtów tygodniowo. Ale uczestnicy The Biggest Loser stracili znacznie więcej – w niektórych przypadkach ponad 30 funtów w ciągu jednego tygodnia. Te dramatyczne zmiany były napędzane przez diety o obniżonej kaloryczności i nieustające ćwiczenia. Program zatrudniał parę charyzmatycznych trenerów – Harpera i Jillian Michaels, ognistą trenerkę fitness z Los Angeles – i zawierał mnóstwo prawdziwych łez, a także upokarzające wyzwania, które sprawiały, że rytuały znęcania się nad członkami bractwa wydawały się dziwne.

Krytycy byli przerażeni. „Istnieje ohydny, wyśmiewający się z tłuszczu podtekst Biggest Loser,” napisała Gillian Flynn w Entertainment Weekly, kiedy pierwszy sezon miał premierę. „Ale jaki jest sens zmuszania ich do przeciskania się przez zbyt małe dla nich okna samochodów? Albo zmuszanie ich do budowania wieży z ciastek używając tylko swoich ust?” (Po osiągnięciu przez Outside, NBC Universal odmówiło komentarza na temat przeszłych lub obecnych krytyk programu).

Punktem, oczywiście, były oceny. Widzowie, jak również uczestnicy show, wydawali się skłonni do zlekceważenia nadużyć, biorąc pod uwagę wyniki końcowe. Zwycięzca pierwszego sezonu, Ryan Benson, który pracował przy produkcji DVD, zrzucił w ciągu sześciu miesięcy zdumiewające 122 funty, przechodząc z 330 do 208 kilogramów. Około 11 milionów widzów obejrzało finał pierwszego sezonu, według danych Nielsena. Program okazał się hitem i był kontynuowany przez 17 sezonów, co czyni go jednym z najdłużej emitowanych reality show wszech czasów.

Rzeczy zmieniły się na początku 2010 roku. W 2014 roku Rachel Frederickson wygrała 15. sezon po tym, jak straciła 155 funtów – 60 procent masy ciała, ponieważ zaczęła sezon przy wadze 260 funtów. Kiedy pojawiła się w finale, była nie do poznania obok hologramu samej siebie z pierwszego odcinka. Zgodnie z jej nowym wskaźnikiem masy ciała 18, była w rzeczywistości klinicznie niedowaga. Wielu widzów było oburzonych. Wydawało się, że serial stał się mroczną, dystopijną komedią.

Badacze z National Institutes of Health (NIH) opublikowali badania, które śledziły 14 byłych uczestników „Biggest Loser” w ciągu sześciu lat. Uczestnicy odzyskali większość wagi, którą stracili w programie, a w niektórych przypadkach przybrali nawet więcej.

Liczba widzów powoli kurczyła się od czasu największej oglądalności „Biggest Loser” w 2009 roku, ale między 2014 a 2016 rokiem gwałtownie spadła z około 6,5 miliona do 3,6 miliona widzów na odcinek. Następnie, w maju 2016 roku, pokaz został zadany prawie śmiertelny cios. Naukowcy z National Institutes of Health (NIH) opublikowali badanie, które śledziło 14 byłych uczestników Biggest Loser w ciągu sześciu lat. Uczestnicy odzyskali większość wagi, którą stracili w programie, a w niektórych przypadkach przybrali nawet więcej. Prawie wszyscy mieli rozwinięte spoczynkowe tempo przemiany materii, które było znacznie wolniejsze niż u osób o podobnym rozmiarze, które nie doświadczyły szybkiej utraty wagi. Chociaż, średnio, uczestnicy udało się utrzymać około 12 procent ich początkowej masy ciała – co czyni show sukces w stosunku do większości diet – badanie wykazało, że rodzaj ekstremalnej utraty wagi hawked przez The Biggest Loser był nietrwały. To było również potencjalnie niebezpieczne, biorąc pod uwagę ryzyko związane z wahaniami wagi. (NBC Universal odmówiło komentarza na temat wyników badań.)

Badania te mogły ośmielić byłych uczestników do wypowiedzenia się na temat ich doświadczeń w programie. W zapalczywej pracy New York Post opublikowanej wkrótce po ukazaniu się badania NIH, kilku uczestników twierdziło, że otrzymali leki takie jak Adderall i suplementy takie jak efedra, aby zwiększyć spalanie tłuszczu. Reeling z kontrowersji, a z ocenami w dół, Biggest Loser cicho zniknął. Nie było żadnego ogłoszenia o anulowaniu. Po prostu nie powrócił w 18. sezonie.

The Biggest Loser mógł implodować z własnej woli, ale mógł również doznać ubocznych szkód z powodu zmiany kulturowej, która podważała całe jego założenie. Nawet gdy program zyskiwał na popularności w połowie lat osiemdziesiątych, badacze i aktywiści kwestionowali skuteczność konwencjonalnej diety i ćwiczeń – od dawna uważanych za niepodważalne rozwiązania problemów z wagą. Może źle do tego podchodziliśmy, może nasza waga ciała nie była problemem. Problemem była nasza obsesja na punkcie jej utraty.

Uncoupling wagi i zdrowia jest wysokie zamówienie. To fakt medyczny, że tkanka tłuszczowa może przeniknąć do narządów, zwłaszcza do wątroby, gdzie zakłóca działanie insuliny. Cukrzyca i czynniki ryzyka chorób serca wkrótce się pojawią. Ale to nie zawsze występuje, a od co najmniej połowy lat dziewięćdziesiątych, istnieje wiele dowodów na to, że istnieją osoby, które, podczas gdy nadal na podwyższone ryzyko chorób układu krążenia, są co badacze nazywają metabolicznie zdrowe otyłości – to jest, tłuszczu, ale fit.

Pomysł, że bycie gruby może nie być tak źle – lub przynajmniej mniej źle niż nasze gorączkowe wysiłki, aby być cienkie – był od tłuszczu akceptacji ruchu z lat sześćdziesiątych. Niedawno ruchy takie jak Health at Every Size, lub HAES, które szybko rosły w latach dziewięćdziesiątych, wykorzystały rosnącą masę badań sugerujących, że rozmiar ciała sam w sobie stanowi mniej zagrożeń dla zdrowia niż niektóre popularne podejścia do utraty wagi. Zwolennicy HAES wskazują, że podczas gdy tłuszcz w organizmie koreluje z złym stanem zdrowia, rola samej wagi jako jedynej przyczyny chorób przewlekłych jest przesadzona. Co więcej, twierdzą oni, że cykliczna utrata wagi (utrata tłuszczu, a następnie jego odzyskanie) ma tendencję do powodowania większej ilości problemów niż pozostawanie przy wyższej, ale stabilnej wadze. Hardkorowe diety i drakońskie reżimy ćwiczeń mogą również prowadzić do zaburzeń odżywiania, dysmorfii ciała (nienawiści do własnego wyglądu) i ryzykownych interwencji, takich jak stosowanie leków odchudzających.

Może nasza waga ciała nie była problemem. Problemem była nasza obsesja na punkcie jej utraty.

„Istnieje tak ostry rozdźwięk między tym, co wiemy z badań naukowych, a tym, co jest przekazywane ogółowi społeczeństwa” – mówi fizjolog Lindo Bacon, autorka wydanej w 2008 roku książki Health at Every Size. „To przerażające, i myślę, że The Biggest Loser reprezentuje najgorsze z nich”. HAES ma mnóstwo krytyków, którzy twierdzą, że ruch próbuje normalizować otyłość, a tym samym słabe zdrowie. Ale najważniejsze jest to, że utrata wagi może być tak trudna, że często udaremnia wysiłki zmierzające do wypracowania lepszych nawyków, takich jak jedzenie pożywnych pokarmów czy regularna aktywność fizyczna. Wielu ludzi nadal pokłada zaufanie w dietach i programach ćwiczeń, aby uzyskać i utrzymać formę. Ale mit transformacji został w dużej mierze stworzony przez agencje marketingowe – to znaczy, zanim rząd wkroczył, aby wymusić większą przejrzystość w reklamie. Przemysł dietetyczny klepał zastrzeżenia na produktach od 1997 roku, kiedy to Federalna Komisja Handlu zażądała od Jenny Craig poinformowania konsumentów, że dramatyczna utrata wagi „nie była typowa” dla osób korzystających z jej programu.

Ale takie zastrzeżenia prawie nie spowolniły przemysłu. Biznes dietetyczny podwoił się między 2000 a 2018 rokiem, według firmy Marketdata, zajmującej się badaniem rynku. Do 2018 roku generował on około 72 miliardów dolarów rocznie. Trzeba było całego nowego pokolenia, aby zdać sobie sprawę, że nic z tego nie działa.

„Terminy takie jak 'dieta' i 'utrata wagi' po prostu nie są już fajne”, mówi Kelsey Miller, autorka pamiętnika Big Girl i twórczyni kolumny Anti-Diet Project, która wystartowała w listopadzie 2013 roku w internetowej publikacji Refinery 29. „Ludzie byli gotowi, aby usłyszeć coś, co nie dotyczyło zmiany ich ciał lub manipulowania ich ciałami, ale raczej akceptacji ich ciał. Wiele standardów piękna było niedorzecznych, a my zaczynaliśmy słuchać tej racjonalnej części naszego mózgu, która mówiła: Po prostu porzućmy te wszystkie bzdury.”

Rynek zaczął się przechylać w latach 2010, a wiele firm zajmujących się odchudzaniem zmagało się z utrzymaniem znaczenia. Dieta pozostawiła po sobie tak szeroki ślad w postaci zaburzeń odżywiania, stresu i niepokoju – wraz z bardziej trudnymi problemami, takimi jak anoreksja i bulimia – że wiele osób zaczęło całkowicie odrzucać to podejście. (Jedną z popularnych ostatnio książek jest „Dieta F*ck It” Caroline Dooner). Ruch anty-dietetyczny popiera intuicyjne odżywianie, które pozwala naturalnym sygnałom głodu i sytości kierować przyjmowaniem pokarmów, w przeciwieństwie do liczenia kalorii i eksperymentów z makroskładnikami. Weight Watchers, który zasadniczo stworzył nowoczesną kulturę dietetyczną z powrotem w 1963 roku, przemianował się na WW, firmę wellness, w 2018 roku.

The Biggest Loser - Sezon 1
Zapłakany Robert Richardson przytula trenera Steve’a Cooka na koniec pierwszego odcinka. (Foto: Courtesy John Britt/USA Network)

Gdy ruch body-positivity nabrał rozpędu około 2013 roku, w dużej mierze dzięki mediom społecznościowym, rozprzestrzenił wiadomość, że uczenie ludzi z nadwagą nienawidzenia siebie jako motywatora było złym pomysłem. Jednym z powodów, dla których rebootowany Biggest Loser spotkał się z tak ostrym ciosem jest to, że bezczelnie wzmacnia te uprzedzenia. Zawstydzanie i straszenie ludzi z nadwagą na temat ich wagi okazało się zaostrzać problemy, takie jak objadanie się i depresja, a nie rozwiązywać je. Pokaż również wzmacnia uprzedzenia wagi. W jednym małym, ale dobrze nagłośnionym badaniu z 2012 roku, widzowie, którzy oglądali tylko jeden odcinek The Biggest Loser, odeszli ze zwiększoną negatywną opinią na temat dużych ludzi. W 2019 r. naukowcy z Harvardu opublikowali badania, w których przyjrzeli się postawom publicznym wobec sześciu czynników społecznych – wieku, niepełnosprawności, masy ciała, rasy, koloru skóry i seksualności – oraz temu, jak zmieniały się one w czasie. Ich wyniki wykazały, że jeśli chodzi o uprzedzenia ukryte (względnie automatyczne), waga ciała była jedyną kategorią, w której postawy ludzi pogarszały się z czasem. Jednak wyraźne (względnie kontrolowane) uprzedzenia poprawiły się we wszystkich sześciu kategoriach. Ponieważ niższa waga ciała ma tendencję do korelowania z wyższym poziomem przywilejów społeczno-ekonomicznych w Stanach Zjednoczonych, fat shaming funkcjonuje jako rodzaj klasizmu.

Jednakże nastąpiły zauważalne zmiany w niektórych opiniach publicznych, dzięki influencerom, modelkom, sportowcom i markom, które przyjęły bardziej neutralne stanowisko wobec wagi. Kiedy Ashley Graham stała się pierwszą modelką plus-size, która pojawiła się na okładce edycji kostiumów kąpielowych Sports Illustrated, w 2016 roku, jej zdjęcia zostały okrzyknięte zwycięstwem body positivity. W styczniu, kiedy Jillian Michaels skomentowała swój komentarz wyrażający obawy, że piosenkarka pop Lizzo może zachorować na cukrzycę typu 2, została szybko potępiona za „trolling troski” i body shaming. Lizzo odpowiedziała, że „nie żałuje” i „zasługuje na bycie szczęśliwą”. I pewnie tak było. Właśnie zdobyła trzy nagrody Grammy i była na okładce Rolling Stone.

Podczas mojej drugiej wizyty na planie The Biggest Loser, obserwowałam jak zawodnicy chrząkają podczas Last Chance Workout – ostatniej sesji na siłowni, która wyrzuca tłuszcz przed cotygodniowym ważeniem. Obwód o wysokiej intensywności obejmował bieżnie, wioślarze, liny bojowe, wolne ciężary i inne narzędzia tortur. Trenerzy szczekali. Zawodnicy ciężko harowali. Nie widziałam, żeby ktoś zwymiotował, ale wyglądali, jakby zaraz mieli to zrobić.

Ta scena nie była jednorazowa: treningi i wyzwania fitness wypełniają większość programu. Łatwo zrozumieć, dlaczego są one najbardziej widoczne. Kto chce oglądać ludzi jedzących sałatkę lub śpiących naprawdę dobrze, kiedy można oglądać ich wykonujących skoki na skrzynię, aż się pogniotą?

Jeśli w ostatnich latach dieta wypadła z łask, tak samo jak nasze frustrujące i często bezowocne próby wypocenia naszej drogi do szczupłości. Aktywność fizyczna przynosi wiele niezwykłych korzyści i jest prawdopodobnie pierwszą linią obrony, jeśli chodzi o zdrowie osobiste. Jednak badania naukowe dowodzą, że ćwiczenia fizyczne to słaba strategia trwałej utraty wagi. W 2009 roku, po przeprowadzeniu kilku ważnych badań, na okładce magazynu Time ukazał się artykuł „Dlaczego ćwiczenia fizyczne nie sprawią, że będziesz szczupły”. Ostatecznie, nie był to argument, aby przestać chodzić na siłownię, ale był to powód, aby przestać biczować się w dążeniu do zrzucenia kilogramów.

Częścią problemu jest to, że wielu ludzi rozumie utratę wagi jako kwestię termodynamiczną. Może to być zasadniczo prawdziwe – jedynym sposobem na schudnięcie jest spalenie większej ilości kalorii niż zużywasz – ale rzeczywistość biologiczna jest bardziej złożona. Naukowcy wykazali, że im bardziej agresywnie się odchudzamy, tym bardziej zaciekle nasze ciało walczy, by przytyć. Jednym z wglądów dostarczonych przez badanie metabolizmu 2016 NIH jest to, że takie efekty metaboliczne utrzymują się przez lata po początkowej utracie wagi; ciało obniża spoczynkowe tempo metabolizmu (w niektórych przypadkach nawet o 600 kalorii dziennie) i zmniejsza produkcję leptyny, hormonu, który pomaga nam czuć się pełnym. „Spowolnienie metabolizmu jest jak napięcie na sprężynie”, mówi Kevin Hall, starszy badacz NIH, który kierował badaniem. „Kiedy pociągasz za sprężynę, aby ją rozciągnąć, to jest to interwencja stylu życia, utrata wagi. Im więcej wagi tracisz, tym większe jest napięcie, które ciągnie cię z powrotem.”

Kto chce oglądać ludzi jedzących sałatkę lub śpiących naprawdę dobrze, kiedy można oglądać ich wykonujących skoki na skrzynię, aż się zgniotą?

Popularna teoria sugeruje, że mamy wagę ciała, która działa jak termostat: twój mózg rozpoznaje pewną wagę lub zakres wagi i dostosowuje inne systemy fizjologiczne, aby cię tam wepchnąć. Jak, kiedy i jak trwale ta waga jest ustawiona jest kwestią wielu debat. Jest dość dobrze zrozumiałe, że geny odgrywają znaczącą rolę w określaniu naszej masy ciała – niektórzy z nas po prostu przybierają na wadze łatwiej niż inni – ale około późnych lat 70-tych średnia waga Amerykanów zaczęła znacząco wzrastać w stosunku do poprzednich dekad. To nie nasze geny spowodowały ten wzrost.

Jednym z najbardziej drażliwych problemów w badaniach nad otyłością może być fakt, że żyjemy w ciałach zaprojektowanych dla zupełnie innego świata niż ten, który zamieszkujemy obecnie. Naukowcy często odnoszą się do naszego nowoczesnego otoczenia jako „środowiska obesogennego”, gdzie szereg czynników, w tym podaż żywności, technologia, transport, dochody, stres i brak aktywności, przyczyniają się do przyrostu masy ciała. Przez wiele lat przemysł odchudzania przekonywał nas, że dyscyplinując się do przyjęcia odpowiedniej diety i ćwiczeń, możemy zmniejszyć się z powrotem do bardziej społecznie akceptowalnej wagi. Jednak nie przyniosło to takich efektów zdrowotnych, jakich moglibyśmy się spodziewać. Rzeczywistość jest taka, że bliźniacze siły genetyki i środowiska szybko przytłaczają siłę woli. Nasza waga może być nie do pokonania, ponieważ problemy są o wiele większe, niż zdajemy sobie sprawę.

Kiedy rozmawiałam z trenerką Ericą Lugo na planie The Biggest Loser, wydawała się mniej zafiksowana na punkcie utraty wagi, niż jest przedstawiana w programie. „Przemysł fitness jest tak zawieszony na byciu pewnym rozmiarem lub posiadaniu sześciopaku, a ja zmagałam się z tym w programie kilka razy,” powiedziała mi. „Fitness to sposób myślenia. Chcę, żeby ludzie o tym wiedzieli i chcę, żeby wszyscy czuli się akceptowani. Nie chcę, aby byli zawstydzeni lub czuli, że nie mogą czegoś zrobić lub nawet spróbować.”

Kilka tygodni później, kiedy oglądałam wczesne odcinki, stało się coś zaskakującego. Chociaż w pełni rozumiałam, w jaki sposób serial może manipulować moimi emocjami, nadal byłam pochłonięta historiami. Zamilkłem, kiedy 400-funtowy Robert Richardson został odesłany do domu w pierwszym odcinku, ponieważ „tylko” udało mu się zrzucić 13 funtów w ciągu tygodnia. Kiedy Megan Hoffman, która zmagała się z problemami od samego początku, zaczęła rzucać oponami traktora jak bestia w drugim odcinku, byłem zachwycony. Do odcinka siódmego (z dziesięciu), program uderza w swój emocjonalny szczyt, kiedy pięć pozostałych zawodniczek dostaje wiadomości wideo z domu. Historie są ludzkie i relatable-syn z odzysku-addict matka, daleki mąż chce jego żona „się zdrowo”. Przesłanie jest jasne: przybieranie na wadze może być tak samo psychologiczne, jak i fizyczne.

Dzięki The Biggest Loser’s wellness head fake, i niezależnie od jego żałośnie przestarzałego tonu i cienko zawoalowanego fat shaming, teraz rozumiem dlaczego, dla milionów fanów, pokaz był latarnią nadziei. Jak wielu z nich, w obliczu nieustannej negatywnej oceny swojej wagi, tęskniło za inspiracją i motywacją, za wiarą, że mogą odzyskać własność swojego ciała?

„Fitness to sposób myślenia. Chcę, żeby ludzie o tym wiedzieli i chcę, żeby wszyscy czuli się akceptowani. Nie chcę, aby byli zawstydzeni lub czuli się tak, jakby nie mogli robić rzeczy lub nawet próbować.”

Nie byłam pewna, jak pogodzić to w naszym odważnym, nowym świecie woke fitness. Jak można popierać program, który przekazuje ideę, że wartość własna jest związana z BMI? Z drugiej strony, wszystko, co wywołuje pozytywne zmiany, nieważne jak małe, wydawało się krokiem we właściwym kierunku. Otyłość nigdy nie jest powodem do dyskryminacji, ale akceptacja i współczucie nie powinny przyćmić troski o zdrowie – ostatni raport w The New England Journal of Medicine stwierdza, że do 2030 roku prawie 50 procent Amerykanów będzie otyłych.

Około miesiąc po zakończeniu programu rozmawiałem przez telefon z uczestnikiem Jimem DeBattistą, trenerem futbolu młodzieżowego. Zastanawiałem się, jak jego doświadczenie było i jak on robi teraz, że był w domu przez jakiś czas. „Wszystko idzie świetnie!” – powiedział wesoło. „Moim wielkim celem było, aby to zadziałało po zakończeniu zawodów. Wiedziałem, że nie będę żył w bańce. Ale jak na razie nie przytyłem, jem więcej i ćwiczę mniej.”

Zapytałem, co było jego największą nauką. „Musisz poddać się swoim starym nawykom”, powiedział. „Stary ja doprowadził mnie do tego, że ważyłem prawie 400 funtów. Musiałem całkowicie zmienić to, kim byłem, a program mi w tym pomógł. Nie mogę kłamać. Teraz, kiedy widzę Dairy Queen, dociskam gaz.”

Nowy Biggest Loser chce, abyśmy uwierzyli, że podróż do transformacji jest wewnętrzna i indywidualna, że możemy kształtować nasze ciała do naszej woli. Ale co jeśli to nie my musimy się zmienić, ale świat, który zbudowaliśmy? Prawdziwe dobre samopoczucie – regularny ruch, pożywne jedzenie, więzi społeczne, dostęp do opieki zdrowotnej oraz wysokiej jakości odpoczynek i relaks – nie może być sprzeczne z tym, jak żyjemy. Musi być wplecione w nasze życie, nasze szkoły, naszą pracę i nasze miasta. Może nie uchroni nas to przed przybieraniem na wadze, ale z pewnością sprawi, że będziemy zdrowsi. A to byłaby wielka wygrana dla wszystkich.

Ilustracja główna: Julia Bernhard

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *