Phyllis Diller, komediantka z elektryzującymi się włosami, która zbudowała wpływową karierę w filmie i klubach nocnych dzięki stand-up’om, które wyśmiewały niepokornych mężów, domowe znoje i jej rozległe operacje plastyczne, zmarła 20 sierpnia w swoim domu w Brentwood, Calif. Miała 95 lat.

Jej menadżer, Milton Suchin, potwierdził śmierć, ale powiedział, że nie zna przyczyny.

Pomimo, że istnieje długa historia aktorek komicznych, pani Diller była jedną z pierwszych, które zajęły się męskim zachowaniem komedii stand-up. Użyła swojego pierwszego męża do komediowej paszy, przebierając go za fikcyjną postać o imieniu „Fang”. Jej dowcipy – pieczenie z nawyków alkoholowych, seksualnych niedociągnięć i zawodowych niepowodzeń Kła – odwracały tradycyjne role domowe. Powiedziała kiedyś: „Jego najlepsza godzina trwała półtorej minuty.”

Pani Diller żartowała również, że ku jej rozgoryczeniu, był jej menedżerem. Skarżyła się, że „nie potrafiłby sprzedać Windexu podglądaczowi.”

Przechadzając się po scenie, zrzędliwie mówiła o swoim nieszczęśliwym życiu seksualnym (jak odbijanie się na trampolinie, jak twierdziła), o swoich słabych umiejętnościach kuchennych (choć chwaliła się przepisem na „zupę śmieciową”) i o walce o dotrzymanie kroku totemom seksualnego i domowego szczęścia (odpowiednio Marilyn Monroe i Donnie Reed).

„Czy uwierzylibyście, że kiedyś wzięłam udział w konkursie piękności?” powiedziała. „Musiałam postradać zmysły. Nie tylko zajęłam ostatnie miejsce, ale dostałam 361 kartek z życzeniami powrotu do zdrowia.”

Susan Horowitz, komik stand-upowy i autorka książki „Queens of Comedy” z 1997 roku, nazwała panią Diller znaczącą postacią w amerykańskiej kulturze, która osiągnęła sukces dzięki swojemu zawadiackiemu stylowi samo-ośmieszania.

„Samo-deprecjacja uczyniła ją bardziej ujmującą, bardziej wygodną dla ludzi,” powiedziała Horowitz. „Wszystko, co robiła, miało na celu osiągnięcie sukcesu.”

Komediowa kadencja pani Diller – seria staccato one-linerów – była strategicznie przemyślana. Idąc za przykładem swojego mentora, Boba Hope’a, rytmicznie wystrzeliwała puenty jedna po drugiej, dzięki czemu żarty nabierały tempa.

W typowej tyradzie na temat swojej teściowej, którą często nazywała „Moby Dick”, pani Diller wyśmiewała ją linijka po linijce.

Określiła rozmiar sukienki swojej teściowej jako „junior missile”. Pani Diller kontynuowała: „Poszła pływać u wybrzeży Florydy, trzy samoloty Marynarki Wojennej zidentyfikowały ją jako Kubę”. Jej teściowa była tak duża, że raz w miesiącu była „przerzucana przez Holland Tunnel, żeby go wyczyścić.”

Rozpalając papierosa, pani Diller zadała ostateczny snickeringowy cios: „Jeśli wsiądziesz z nią do windy, lepiej, żebyś jechał w dół.”

Występ sceniczny pani Diller był upiorny – i bardzo wykalkulowany. Działając w przekonaniu, że atrakcyjne kobiety nie mogą być traktowane poważnie w komedii, nosiła bezkształtne, krótkie sukienki, co pozwalało jej żartować z płaskiej klatki piersiowej (twierdziła, że jest jedyną kobietą w Ameryce z dwoma plecami) i swoich wykałaczkowych „ptasich nóg”.

Podobna do klauna i wyuzdana, nosiła długie aksamitne rękawiczki i buty do łydek. Przefarbowała włosy na platynowy blond („aby odbijały światło”, mówiła) i tapirowała je w Einsteinowskim szale, podsycając swoją osobowość szalonej, niekompetentnej brzydkiej kaczki. Później nosiła kolekcję skandalicznych peruk. Im brzydsze, tym śmieszniejsze, mówiła.

„Komedia jest agresywna,” wyjaśniła kiedyś pani Diller. „To dlatego mężczyźni nienawidzili kobiet komików. Dlatego nie było ich wcale. . . . Kobiety nie powinny być bystre, a nie ma czegoś takiego jak głupi komik.”

Poza sceną, pani Diller była znana jako intelektualistka, artystka, smakoszka i czasami flirciara. Przez lata zwróciła na siebie uwagę wielu mężczyzn, z których dwóch zostało mężami.

Była gospodynią domową i copywriterką stacji radiowych, pani Diller weszła do show-biznesu w wieku 37 lat, częściowo po to, aby utrzymać swoją powiększającą się rodzinę. Zadebiutowała w 1955 roku w klubie nocnym Purple Onion w San Francisco, wykorzystując w dużej mierze swoje wczesne klasyczne wykształcenie pianistyczne i parodiując mruczącą piosenkarkę Earthę Kitt.

Kiedy początkowa reakcja publiczności była słaba, pani Diller udoskonalała swój występ, aż do momentu, gdy jej sceniczna osobowość została doprowadzona do perfekcji, rezygnując z muzycznych rutyn, gdy jej monologi okazywały się bardziej skuteczne. Na scenie nosiła niezapaloną papierośnicę, ponieważ, jak sama mówiła, dawało jej to „pretekst do trzymania jednej ręki w górze… co przyciągało uwagę.”

Po ugruntowaniu swojej pozycji w klubach komediowych, pogłębiła swoją popularność dzięki występom w programach telewizyjnych, w tym „You Bet Your Life” Groucho Marxa i „Tonight Show” Jacka Paara w późnych latach 50-tych. W 1962 r. wystąpiła z jednoosobowym show w nowojorskiej Carnegie Hall, a także zagrała w kilku filmach z Hope, m.in. w „Boy, Did I Get a Wrong Number!” (1966) i „Private Navy” (1966). (1966) i „The Private Navy of Sgt. O’Farrell” (1968).

Wystąpiła jako słona gospodyni nocnego klubu Texas Guinan w dramacie filmowym „Splendor in the Grass” (1961) i wystąpiła w sitcomie ABC „The Pruitts of Southampton” (później przemianowanym na „The Phyllis Diller Show”) w 1966 i 1967 roku.

Jej charakterystyczne cechy wokalne przyniosły jej pracę w latach 90. i 2000, zwłaszcza jako głos Thelmy Griffin, palącej łańcuch, hazardzistki matki Petera Griffina, centralnej postaci w animowanym sitcomie Foxa „Family Guy”.

Phyllis Ada Driver urodziła się w Limie, w stanie Ohio, 7 lipca 1917 roku. Jej ojciec był sprzedawcą ubezpieczeń w wieku 50 lat, a jej matka gospodynią domową 20 lat młodszą od niego. Jak na tamte czasy, jej rodzice byli niezwykle starzy, aby założyć rodzinę, a Phyllis była ich jedynym dzieckiem.

Pani Diller powiedziała, że czuła się od nich emocjonalnie oddalona. „Kiedy zostałam porwana”, żartowała później, „nie chcieli zapłacić okupu – nie chcieli złamać 10 lat.”

Podczas nauki w szkole średniej brała udział w produkcjach scenicznych i studiowała grę na fortepianie klasycznym.

Studiowała w Sherwood Music Conservatory w Chicago, zanim przeniosła się do Bluffton College w Ohio z nadzieją, że zostanie nauczycielką.

Na ostatnim roku studiów uciekła z kolegą, Sherwoodem Dillerem, który pochodził z bogatej rodziny z Bluffton. Ostatecznie osiedlili się w San Francisco i z czasem doczekali się sześciorga dzieci, z których jedno zmarło w niemowlęctwie.

Aby zwiększyć dochody rodziny, pani Diller zaczęła pracować jako copywriterka dla domu towarowego w Oakland i stacji radiowej. Na boku odkryła, że ma talent do sprawiania, by jej przyjaciele i sąsiedzi na zebraniach PTA chichotali, gdy żartowała z jej pracowitego życia domowego.

Ale jej mąż zachęcał ją do coraz większego zainteresowania komedią stand-up, mówiła, że to głównie dla stabilności finansowej. W latach 50-tych, książka samopomocy „The Magic of Believing” pobudziła ją do nowej kariery.

Jej małżeństwa z Dillerem i aktorem Warde Donovanem zakończyły się rozwodem. Dwoje dzieci z jej pierwszego małżeństwa zmarło, Peter Diller w 1998 roku i Stephanie Diller w 2002 roku. Ocaleni to troje dzieci z pierwszego małżeństwa, Perry Diller, Sally Diller i Suzanne Mills, wszyscy z Los Angeles; czworo wnuków; i prawnuczka.

Ms. Diller oddała się więcej niż tuzinowi operacji plastycznych, które omówiła szczerze w swoich komediowych rutynach. „Kiedy umrę, Bóg mnie nie pozna”, żartowała. „Nie ma dwóch części mojego ciała w tym samym wieku. Jeśli będę miała jeszcze jeden lifting twarzy, to będzie to cesarskie cięcie.”

Tytuł jej autobiografii z 2006 roku, „Jak klosz w burdelu”, pochodzi z komicznej rutyny o jej ubraniach: „Myślisz, że jestem przesadnie ubrana? To jest moja halka. . . . . Pracowałam kiedyś jako abażur w burdelu. Nie mogłam dostać jednej z dobrych prac.”

Wyolbrzymia postać pani Diller stała się humorystycznym protestem przeciwko ideałowi gospodyni domowej i odzwierciedlała frustracje wielu amerykańskich żon. Oferowała kobietom coś, czego nie mogli zaoferować męscy komicy. Ulgę.

„Jedyną rzeczą domową we mnie jest to, że urodziłam się w tym kraju” – zażartowała kiedyś. „Podaję obiad w trzech fazach: podaję jedzenie, sprzątam ze stołu, grzebię zmarłych”.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *