Steve Daly rozmawia z nadzorcą efektów Johnem Knollem o tym, jak sprawił, że Davy Jones, przerażający czarny charakter Billa Nighy’ego w sequelu ”Piratów”, wygląda tak prawdziwie
„Piraci”: Dlaczego Davy Jones wygląda tak niesamowicie
Od lat ludzie z Hollywood mówią o tworzeniu „wirtualnych aktorów”. Ale za każdym razem, gdy ktoś używa sztuczek CG, aby spróbować stworzyć fotograficznie prawdziwych ludzi – na przykład w Final Fantasy i The Polar Express – postacie kończą wyglądając jak przerażające automaty z dziwnie martwymi oczami. Realistyczne? Raczej zwłokami. (Księżniczka Fiona i jej rodzice w filmach o Shreku są bliżsi tego celu niż cokolwiek innego do tej pory). W międzyczasie, w sferze bardziej fantastycznych, tylko mgliście-humanoidalnych postaci, filmowcy już trafili w dziesiątkę, tak realistycznych, że uwierzysz.
Szlak został przetarty przez nerwowy eksperyment, który nie do końca zadziałał: powszechnie znienawidzony Jar-Jar Binks, Stepin-Fetchit-esque, jamajsko-ziemniaczany pomocnik z prequeli Gwiezdnych Wojen George’a Lucasa. Nigdy nie był fizycznie przekonujący – ten chód z kończynami-akimbo wyglądał zbyt gumowo – i nie dało się go polubić. Ale wtedy Peter Jackson i spółka, daleko w Nowej Zelandii, przejęli pałeczkę, naprawdę przybijając Golluma w filmach Władca Pierścieni, używając mieszanki CG i „performance capture” z aktorem Andy Serkisem. Jackson posunął tę sztuczkę jeszcze dalej w King Kongu, sprawiając, że 24-metrowa małpa w niektórych ujęciach wyglądała niewiarygodnie małpiarsko – ponownie bazując na występach Serkisa.
Teraz poprzeczka została ustawiona jeszcze wyżej dzięki Davy’emu Jonesowi, podmorskiemu złoczyńcy o twarzy ośmiornicy z fenomenalnie popularnych filmów Disneya Piraci z Karaibów. Niezależnie od tego, co sądzisz o tych filmach – a wielu krytyków, w tym nasza Lisa Schwarzbaum, nie jest ich fanami – musisz się zgodzić, że za każdym razem, gdy Davy Jones pojawia się na ekranie, dzieje się coś olśniewającego. Z brodatymi, pokrytymi przyssawkami mackami, które wiją się i wiją, a nawet mogą być użyte do grania na organach, Davy wygląda bardziej żywo, bardziej realnie, bardziej solidnie przestrzennie, niż jakakolwiek postać CG w historii.
Jak ILM, miejsce narodzin biednego Jar-Jara, znalazło sposób, by sprawić, że Davy Jones działa tak zdumiewająco dobrze? Spotkaliśmy się z nadzorcą efektów wizualnych Johnem Knollem (nominowanym do Oscara za prequele Gwiezdnych wojen i pierwszy film o Piratach), aby się tego dowiedzieć.
GREAT CG STARTS WITH GREAT ACTORS. Jaki jest najważniejszy składnik niezwykle skomplikowanej technicznej kanapki Davy’ego Jonesa? Dwa słowa: Bill Nighy. To ten rozkosznie oschły angielski aktor, który tak wspaniale zagrał gwiazdę popu w filmie „Love, Actually”, a reżyser Piratów, Gore Verbinski, wierzył, że Nighy może wnieść ten sam beznamiętny powiew do roli Davy’ego Jonesa.
Ale zanim Nighy mógł rozpocząć pracę na planie, ekipa Johna Knolla z ILM musiała wymyślić zupełnie nowy sposób na wykonanie znanej sztuczki zwanej „motion capture”. Wyjaśnienie wszystkich szczegółów sprawiłoby, że twoje oczy zaszkliłyby się szybciej niż oczy martwego bachora. Ale zasadniczo, głębokie ulepszenie, na które wpadli Knoll i spółka, polegało na tym, by wykonywać motion capture bezpośrednio na głównych planach filmowych, zamiast próbować odtworzyć wszystkie działania Davy’ego Jonesa na odizolowanym, bluescreenowym planie dźwiękowym miesiące po zakończeniu zdjęć głównych. Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego tak wiele występów w prequelach Gwiezdnych Wojen brzmi i wygląda tak stłamszonych, tak robotycznie? To po części dlatego, że aktorzy zazwyczaj nie mieli nic fizycznego, na czym mogliby się oprzeć, ponieważ wszystkie elementy scenografii i komputerowo stworzone postacie drugoplanowe zostały wstawione później. (Był na planie stand-in dla Jar-Jara, aktor Ahmed Best, ale jakoś nie pomogło to zbytnio.)
Nie tak było z Dead Man’s Chest. Aktorzy prawie zawsze pracowali na fizycznych zestawach lub rzeczywistych lokalizacjach, a ich koledzy z obsady byli tuż obok nich, wchodząc z nimi w interakcje w czasie rzeczywistym, aby utrzymać odczyty linii i fizyczne kawałki biznesu znacznie świeższe. Oznacza to, że mamy takie momenty, jak Davy Jones w wykonaniu Nighy’ego, który wydaje dziwny odgłos wyskakiwania górną wargą, aby wyrazić zdziwienie, albo potrząsanie głową w pewien żartobliwy, bardzo humorystyczny sposób. „Na planie zdjęciowym, gdzie 25 techników wpatruje się w Billa i nie ma nikogo, kto mógłby się od niego odegrać, te dziwactwa zostałyby zniwelowane” – mówi Knoll. Ktoś powiedziałby: „Ten gest jest zbyt dziwny lub zbyt odjechany. To mogło stać się prawdziwym wysiłkiem komitetu”. Zamiast tego, Nighy musiał zadowolić tylko jednego szefa – Verbinskiego – i dzięki temu dał wyjątkowo żywy występ.
Praca na oszałamiająco wyglądających lokacjach zamiast nudnych, bluescreenowych scen sprawiła również, że choreografia akcji stała się o wiele bardziej dynamiczna. Na przykład, jest ujęcie pirackiej załogi Latającego Holendra wynurzającej się z mleczno-niebieskich wód Karaibów, by szarżować za Johnnym Deppem i Keirą Knightley, którzy są w trakcie walki na miecze na biało-piaszczystej plaży. Ujęcie wygląda tak fotorealistycznie, jak reklama wakacji na wyspie – to zapierający dech w piersiach krok naprzód w obrazowaniu CG. Knoll i spółka osiągnęli to, umieszczając najpierw prawdziwych aktorów w strojach wyposażonych w czujniki w wodzie na prawdziwej plaży, na szalenie pięknych wyspach Exuma na Bahamach. To zadziałało o wiele lepiej niż próba animowania grupy CG od zera, ponieważ ekipa FX, która później CG-owała każdego aktora w inkrustowane pąklami pirackie monstrum, miała do dyspozycji niezwykle pomocne szczegóły. Mogli dokładnie przestudiować materiał filmowy, by zobaczyć, jak powinno wyglądać światło, jak woda powinna spływać po ciałach piratów, jak powinni przesuwać ciężar ciała podczas stąpania po piasku, gdy stawali się postaciami CG, a nie aktorami w garniturach. Rezultatem są bardziej przekonujące ruchy postaci CG – i lepsze efekty świetlne CG – niż te, które widzieliśmy wcześniej.
Według Johna Knolla, Bill Nighy był na początku nieufny wobec całego procesu motion-capture-to-CG. Był zazdrosny, że jego kostium składał się tylko z tego, co nazwał „piracką piżamą”. Depp i spółka nosili na planie wspaniałe stroje, z piórami, butami, pantalonami z epoki, poczerniałymi zębami, wszystko to, co może bardzo pomóc aktorowi w stworzeniu wiarygodnej postaci. Jak mówi Knoll, Nighy miał na sobie tylko „ten dziwaczny kombinezon Devo”. Był to strój typu dresowego, zwieńczony czapką z czaszką i czymś w rodzaju opaski z przodu – a wszystko to było oznaczone odważnymi, czarno-białymi wzorami w kratkę. (W niedokończonym, surowym materiale filmowym Nighy wygląda prawie tak, jakby grał zbiegłego skazańca z więzienia lub klauna z harlequinami w pasiastym stroju). Ale te mniej niż dziwaczne stroje Nighy’ego były kluczowe, by pomóc animatorom później śledzić ruchy jego ciała w wersji CG Davy’ego Jonesa.
OD RZECZYWISTOŚCI DO WIRTUALNOŚCI. Dzięki zastosowaniu przez ILM rewolucyjnego systemu „mo-cap”, reżyser Gore Verbinski mógł często korzystać z kamer trzymanych w ręku, a także mógł kadrować zbliżenia, które trwały długo na ekranie. Oba te elementy pomagają przekonać widzów, że oglądają coś prawdziwego i oderwanego od rzeczywistości, a nie coś zainscenizowanego, zaplanowanego i wymyślonego na śmierć. I nie popełnijcie błędu: Każde ujęcie z Nighy’m wymagało miesięcy dopracowywania każdego najmniejszego ruchu, ekspresji i gestu. Ekipa animatorów pod kierownictwem Hala Hickela (weterana CG, który pracował przy pierwszym filmie Toy Story) wykonała szalenie pracochłonną pracę, przekładając wszystkie działania Nighy’ego na planie na ostateczne przedstawienie, ale zawsze wykorzystując pracę aktora jako swoje światło przewodnie.
Szczerze mówiąc, Knoll mówi, że wszystko wyszło o wiele lepiej niż reżyser Verbinski się spodziewał – zwłaszcza oczy Davy’ego Jonesa. „Na początku było wiele obaw, że skoro musieliśmy robić ciasne zbliżenia z Davym, to oczy CG nigdy nie wytrzymają. Gore był tym naprawdę zaniepokojony. Uważał, że nikt jeszcze nie zrobił takich oczu w wersji CG, które miałyby taką żywotność, jaką daje rzeczywisty filmowy występ aktora.”
Knoll i ekipa poczynili staranne przygotowania, aby wkomponować rzeczywiste oczy Nighy’ego w postać, która w innym przypadku byłaby wykonana w wersji CG, podobnie jak to miało miejsce w niektórych momentach pierwszego filmu Piraci. Pamiętacie ujęcie, w którym kapitan Barbosa, grany przez Geoffrey’a Rusha, po raz pierwszy wchodzi w blask księżyca i staje się żywym szkieletem? „Zrobiłem tam pewną sztuczkę”, mówi Knoll. „Trzymałem się oczu Geoffrey’a Rusha przez jakieś dwie lub trzy sekundy po tym przejściu. Więc przez kilka chwil po tym, jak staje się szkieletem, wszystko jest CG z wyjątkiem jego oczu. Są to oczy Geoffrey’a aż do pierwszego mrugnięcia Barbosy, a potem stają się CG. To naprawdę pomogło sprzedać tę przemianę.”
Verbinski początkowo chciał tej samej sztuczki z okiem dla Davy’ego Jonesa, wspomina Knoll. „Czuł, że kiedy będziemy w ścisku, jeśli CGI nie sprawdzi się, chcę mieć możliwość użycia prawdziwych oczu Billa”. Ale zespół ILM tak dobrze poradził sobie z tworzeniem wodnistych, iskrzących oczu w formie CG, używając po prostu rzutkich oczu Nighy’ego jako punktu odniesienia, że Verbinski nigdy nie zażądał prawdziwych. Tak przekonująco jak oczy wyglądają w tych zbliżeniach, według Knolla nie są to prawdziwe oczy aktora.
Wybaczcie mi za tryskanie, czytelnicy, ale to po prostu rozwala mój umysł. Za każdym razem, gdy Davy Jones wypełnia ramkę w zbliżeniu, jestem zdumiony, oszołomiony, przetransportowany. To rodzaj rapsodycznie przekonującego wizualnego czarodziejstwa, którego szukasz w letnich filmach, ale tak rzadko znajdujesz. Jasne, „Skrzynia umarlaka” ma mnóstwo innych efektów i popisowych momentów: walka na kole wodnym, skok Johnny’ego Deppa z kijem do szaszłyków, ataki ogromnej bestii Krakena, która łamie kadłuby statków jak orzechy włoskie. Ale to tylko ośmiornicowaty Davy Jones Billa Nighy’ego sprawia, że krzyczę, jak rozentuzjazmowany dzieciak ssący słodkie cukierki, „O mój Boże – to jest tak wystrzałowe!”
Czy zgadzasz się? Czy Davy Jones jest najfajniejszym efektem w Skrzyni Martwego Człowieka? Czy Davy skopał tyłek Supermanowi, fajnym efektem? A co powiecie na akrobacje Toma Cruise’a wspomagane komputerowo w M:I3, albo sceny z Magneto w X-Men 3? Avast, zacznijcie walić w klawiatury, koledzy, i weźcie udział w dyskusji.