Handel niewolnikami do obu Ameryk, który pochłonął życie co najmniej 12 milionów afrykańskich mężczyzn i kobiet, stanowił jedno z najważniejszych przedsięwzięć handlowych i kulturowych w kształtowaniu się nowożytnego świata oraz fundamentalny element w tworzeniu systemu społeczno-gospodarczego świata. Szacuje się, że 40 procent Afrykanów sprowadzonych do obu Ameryk trafiło do Brazylii. Pomimo intensywnego wykorzystywania rdzennej siły roboczej (Amerindian), Afrykanie i ich potomkowie stanowili ekonomiczny kręgosłup Brazylii przez pierwsze cztery wieki jej historii, począwszy od okupacji portugalskiej w XVI wieku. Niewolnictwo afrykańskie przenikało każdy aspekt życia w Brazylii. Oprócz tego, że uruchomiło plantacje, farmy, rancza, kopalnie, miasta, fabryki, kuchnie i jadalnie, niewolnicy odcisnęli swoje piętno na innych aspektach materialnej i duchowej kultury kraju – jego rolnictwie, kuchni, religii, języku, muzyce, sztuce i architekturze.

Gdzie niewolnictwo kwitło, tam też pojawiał się opór. Nawet pod groźbą bata niewolnicy próbowali wyrzeźbić przestrzeń autonomii poprzez negocjacje i otwarty lub ukryty bunt, indywidualny lub zbiorowy. Choć lista form oporu jest długa, jedna z nich była wszechobecna – ucieczka i tworzenie wspólnot zbiegłych niewolników, znanych w Brazylii jako quilombos lub mocambos. Oczywiście ucieczka niewolników nie zawsze prowadziła do powstania quilombos. Uciekinierzy często uciekali pojedynczo lub w małych grupach i przebierali się za wolnych lub uwolnionych czarnych lub metysów, zwłaszcza w większych osadach miejskich położonych w regionach górniczych i plantacyjnych lub w ich pobliżu. Skupiamy się tu jednak na ucieczce od niewolnictwa, która zaowocowała powstaniem quilombos.

W przypadku znaczącej mniejszości grup maroońskich w obu Amerykach – zwłaszcza na Jamajce i w Surinamie, gdzie społeczności marokańskie wymusiły traktaty z rządami kolonialnymi, stały się względnie autonomicznymi politykami i przetrwały do dziś – naukowcom udało się przeprowadzić badania od wewnątrz, wykorzystując między innymi żywą pamięć potomków pierwotnych założycieli. W Brazylii taka pamięć jest blada (choć nie całkowicie wymazana z grup, o których wiadomo, że są potomkami zbiegłych niewolników) i historycy musieli polegać niemal wyłącznie na dokumentach napisanych przez osoby z zewnątrz – zwykle te, które zostały oskarżone o niszczenie zbiegów. Czytając jednak te źródła krytycznie – czytając między wierszami, biorąc pod uwagę intencje ich autorów, wytrwale podążając za drobnymi wskazówkami, a nawet próbując odczytać ich milczenie – można się wiele dowiedzieć o brazylijskich quilombos w czasach niewolnictwa.

Już w połowie XVII wieku kolonialni kronikarze w Brazylii pisali o zbiegłych niewolnikach, a zwłaszcza o Palmares, najsłynniejszym ze wszystkich quilombos. Palmares było federacją społeczności marokańskich, których populacja była szacowana przez współczesne źródła na 11 000, 16 000, 20 000, a nawet 30 000 osób. Kilka osad wchodzących w jej skład znajdowało się na Serra da Barriga, łańcuchu górskim na zapleczu ówczesnej kapitanatu (regionu) Pernambuco, w północno-wschodniej Brazylii, na obszarze, który obecnie należy do stanu Alagoas. W 1645 roku, dziennik kapitana Johanna Blaera, który przewodził ekspedycji wysłanej przez Holendrów (którzy wtedy kontrolowali Pernambuco), opisał miasto Old Palmares, które znalazł opuszczone: ” jest długie na pół mili i ma dwie bramy; ulica jest szeroka na jeden braça, ma dwie fontanny w centrum; dziedziniec, na którym stał dom króla, teraz jest dużym placem, gdzie król zwykł prowadzić ćwiczenia ze swoimi ludźmi”. Trzy dni marszu dalej holenderski kapitan opisał dobrze chronioną Nową Palmares, z 220 domami otoczonymi spiczastymi palami i bramami zamkniętymi przez ciężkie powalone drzewa. W centrum osady znajdował się budynek, który opisał jako kościół, cztery kuźnie i duży dom, w którym odbywały się „zebrania rady” wspólnoty. Dziennik Blaera otwiera również małe okno na naturę społeczeństwa i władzy w quilombo, choć musimy interpretować to, co pisze, z ostrożnością. Przed jego przybyciem, pisze, ta konkretna osada Palmares miała „wszelkiego rodzaju rzemieślników, a jej król rządził z surową sprawiedliwością, nie pozwalając na czarownice wśród swojego ludu, a gdy jacyś Murzyni uciekali, wysyłał za nimi kreolów, którzy, gdy ich złapano, byli zabijani i w ten sposób panował wśród nich strach”. Późniejsze opowiadania mówią, że rodzaj tymczasowego niewolnictwa był narzucony niewolnikom, którzy zostali uwolnieni z plantacji cukru przez quilombo raiders. Populacja Palmares rosła zarówno w wyniku naturalnej reprodukcji, jak i poprzez osiedlanie się nowych przybyszów. W późnych latach siedemdziesiątych XVII wieku, kilka dużych i dobrze chronionych wiosek – w tym Zumbi, Acotirene, Tabocas, Dambraganga, Subupira, Tabocas, Macaco, Osenga i Andalaquituche – zostało zidentyfikowanych przez ekspedycję karną. Oprócz nich, według współczesnych źródeł, istniały „inne mniejsze, które miały mniej ludzi”. Palmares wykazywało złożoną strukturę społeczną i polityczną, przez prawie sto lat opierało się różnym ekspedycjom karnym wysyłanym przeciwko niemu, a ostatecznie zostało zniszczone dopiero w latach 1694-1695.

Palmares stało się prototypem quilombo w brazylijskiej literaturze historycznej i antropologicznej. W latach 30. i 40. XX wieku w badaniach nad quilombo rozkwitło podejście kulturoznawcze, zgodnie z którym organizacja społeczna zbiegłych grup niewolników reprezentowała opór przeciwko europejskiej akulturacji w dzielnicach plantacji. Niektórzy badacze nazwali Palmares „prawdziwym afrykańskim państwem w sercu kolonialnej Brazylii”, stosunkowo udanym projektem restytucyjnym. Często niezamierzenie, takie interpretacje zainspirowały popularną wersję quilombos jako odizolowanych, alternatywnych społeczności, które starały się odtworzyć Afrykę w obu Amerykach, i w których wszyscy członkowie byli wolni i równi, tak jak byli w swojej ojczyźnie (znacznie zromanizowana Afryka). Mimo wysiłków niektórych autorów, by udokumentować wymianę kulturową i synkretyzm w Palmares i innych quilombos, podstawową cechą takich interpretacji było poszukiwanie trudnych do wykrycia „afrykanizmów” czy „afrykańskich ocaleń”

Począwszy od końca lat 50. quilombos stały się przedmiotem marksistowskich interpretacji, których głównym celem ponownie stał się Palmares. Sugestia, że Palmares reprezentował doświadczenie socjalistyczne, mogła być najbardziej skrajną marksistowską lekturą słynnego quilombo. Chodziło o to, by interpretować działalność Maroonów jako rodzaj walki klasowej, która głosiła absolutne zaprzeczenie niewolnictwa i stworzenie alternatywnego społeczeństwa w lasach i górach interioru. Ten izolacjonistyczny model nie różnił się zbytnio od interpretacji kulturystycznej, z tą różnicą, że dostrzegał porażkę tam, gdzie ta ostatnia widziała sukces – porażkę, ponieważ uciekinierzy nie byli w stanie opracować skutecznej strategii politycznej, która zniszczyłaby sam system niewolniczy. Zbiegli niewolnicy nie rozwinęli rewolucyjnej wizji, ponieważ brakowało im świadomości klasowej, nie byli w stanie – zgodnie z marksistowską interpretacją – rozszyfrować „praw” procesu historycznego.

Kładąc nacisk na odbudowę kulturową, perspektywa kulturalistyczna unikała takich kwestii, jak kreolizacja kulturowa i tworzenie się afro-brazylijskiej kultury i społeczeństwa. Ale członkowie quilombos w rzeczywistości nadal tworzyli nowe sposoby życia i interpretowania świata, proces kreolizacji, który rozpoczął się już w domu pana i w kwaterach niewolników, w kopalniach złota i na polach trzciny cukrowej. W tym procesie z pewnością mobilizowali oni ogólne zasady i światopoglądy, które przywieźli z Afryki – nie byli bowiem tabula rasa, na której panowie, księża katoliccy i władze państwowe mogliby swobodnie wypisywać swoje projekty. Jednocześnie byłoby głupotą sądzić, że Maroons nie zabrali z plantacji, kopalni czy miast i nie wcielili do quilombos wielu aspektów miejscowej, głównie europejskiej i tubylczej, kultury materialnej i duchowej. Wymiana kulturowa między Afrykanami a niewolnikami kreolskimi, a także między Afrykanami z różnych grup etnicznych, była również niezwykle ważna i wymaga dokładniejszego zbadania, choć źródła często milczą na ten temat. Historyczny proces kształtowania się kultury miał miejsce wszędzie na rozległym terytorium Brazylii, ale w różnych rytmach lokalnych i w różnych kombinacjach. Afrykańscy niewolnicy afrykanizowali Brazylię, tak jak sami byli w niej kreolizowani.

Konwencjonalna interpretacja marksistowska zbyt szybko zaprzeczała, że niewolnicy, a zwłaszcza zbiegli niewolnicy, mogli wykształcić określone zachowania polityczne i wizję zmian społecznych. Ale bez uwzględnienia tej możliwości nie da się zrozumieć walki klasowej w czasach niewolnictwa, nie popadając przy tym w anachronizm. Uniknąwszy tej możliwości i przyjmując często cienko zamaskowany ewolucjonizm, marksistowska interpretacja zastępuje badanie znaczeń, jakie sami niewolnicy nadawali swoim działaniom, lamentem, że nie osiągnęli „Sensu historii” lub „Praw procesu historycznego”, tak dobrze rozumianych przez historyka.

Jedną z ogólnych wad tradycyjnych studiów nad quilombo w Brazylii jest to, że za jedyny model przyjmują Palmaresa. Takie badania nie dostrzegają, jak wyjątkowa była Palmares w historii Brazylii – wyjątkowo duża, długowieczna, złożona politycznie i stosunkowo odległa od osad plantacyjnych. Władze kolonialne nigdy już nie dopuściły do powstania czegoś takiego jak Palmares, podejmując w tym celu skuteczne działania. Jednym z takich środków było stworzenie organizacji łowców niewolników zwanych capit…es-do-mato lub „kapitanami buszu”, których można było znaleźć, czasem pod różnymi nazwami, wszędzie w kolonii.

W ciągu ostatnich dwóch dekad badania nad quilombo zostały odnowione i odświeżone w tym samym tempie, co historiografia niewolnictwa w ogóle. Obecnie jasne jest, że nawet Palmares nie pasuje do modelu całkowitej izolacji od społeczeństwa niewolników. Jak wspomniano powyżej, jej członkowie często napadali na nadmorskie plantacje, porywali niewolników (zwłaszcza kobiety) i kradli bydło. Handlowali również z wędrownymi kupcami, rekrutowali nowych członków z grup tubylczych i włączali do swoich szeregów Europejczyków, którzy mieli problemy z prawem – na przykład tych prześladowanych przez Inkwizycję. A większość quilombos w XVIII- i XIX-wiecznej Brazylii była nawet bardziej zintegrowana z ogółem społeczeństwa niż Palmares.

Wcześniejsze badania nad brazylijskimi quilombos wskazywały na trudności w ustaleniu jednego modelu zjawiska, innego niż zdefiniowanie go po prostu jako grupy osiadłych zbiegłych niewolników. Taka grupa, zgodnie z prawem portugalskim, a później brazylijskim, mogła liczyć zaledwie czterech lub pięciu członków, a w jej skład mogły wchodzić nawet osoby niebędące niewolnikami. Czasami osiedlali się w odległych miejscach, ale także (prawdopodobnie w większości przypadków) w pobliżu dużych ośrodków miejskich lub w pobliżu plantacji, ranczingu i stref górniczych, z których mogli czerpać część swojego utrzymania. Uciekinierzy często poświęcali się rolnictwu na własne potrzeby, ale także sprzedawali nadwyżki swojej produkcji na pobliskich rynkach lokalnych, lub wręcz sprzedawali swoją siłę roboczą miejscowym plantatorom, rolnikom i górnikom. Miasta takie jak Rio de Janeiro, Recife, Salvador, Porto Alegre i Vila Rica (dzisiejsze Ouro Preto) otoczone były małymi i dużymi bandami zbiegłych niewolników, których domy błotne, obozowiska i pola uprawne były okresowo najeżdżane i niszczone przez policję, by później znów się pojawić.

Na początku XIX wieku lasy i wzgórza na obrzeżach Salvadoru w stanie Bahia kryły liczne małe quilombos, które służyły jako tymczasowe schronienie dla dużej miejskiej populacji niewolników, od czasu do czasu angażującej się w bunty i konspiracje niewolnicze. Na południu kraju Maroons osiedlali się w dolinach rzek Sarapuí i Iguaçu, gdzie sprzedawali swoją siłę roboczą miejscowym plantatorom trzciny cukrowej i rolnikom produkującym na własne potrzeby lub zbierali drewno na sprzedaż w nadwornym mieście Rio de Janeiro, stolicy Cesarstwa Brazylii.

Podczas osiemnastowiecznej gorączki złota w górniczym regionie Minas Gerais powstawały dziesiątki quilombos liczących od 100 do 300 mieszkańców. Jeden z historyków naliczył 162 takie wspólnoty. Oprócz pracy dla drobnych górników, uciekinierzy stawali się również niezależnymi poszukiwaczami i zyskiwali klientelę drobnych kupców i sklepikarzy, którzy chętnie kupowali ich złoto lub wymieniali je na żywność, broń palną, amunicję i inne produkty. Działo się to w różnych częściach kapitanii, w tym w stolicy, Vila Rica.

Ale quilombos powstawały również w bardziej odległych regionach Brazylii. Położone obok Minas Gerais, Goiás i Mato Grosso zostały w dużej mierze zasiedlone w następstwie boomu górniczego w XVIII wieku i działały według podobnego schematu. Niektóre z nowych obszarów górniczych w tych regionach zostały faktycznie otwarte przez zbiegłych niewolników, którzy w ten sposób stali się – zwłaszcza w przypadku Mato Grosso – narzędziami portugalskiej ekspansji kolonialnej na zachód.

To właśnie przemieszczanie się quilombos w głąb Brazylii doprowadziło do spotkań – czasem pokojowych, czasem wrogich – między zbiegłymi niewolnikami a grupami tubylczymi. Kiedy w 1795 roku quilombo Carlota zostało zaatakowane w Mato Grosso, władze kolonialne zastały tam zarówno Indian, jak i mieszanych potomków czarnych i Indian żyjących razem. W Goiás, w XVIII wieku, Indianie Xavante i Maroons początkowo byli w konflikcie, ale później założyli wspólnoty, w których żyli razem. Palmares zostało zniszczone przez wielką armię Indian pod dowództwem białych i caboclo (białych i indyjskich mieszańców) kapitanów wojennych, którzy walczyli z innymi Indianami i caboclo, których znaleźli wśród czarnej większości w palisadzie chroniącej quilombo.

Podczas gdy na brazylijskich nizinach dochodziło do coraz częstszych starć między Indianami i Maroonami, regiony nadmorskie doświadczały stałego strumienia takich starć. Indiańskie bataliony walczyły i rozbiły kilka quilombo w XVIII i na początku XIX wieku w Bahia, takie jak Buraco do Tatu (Dziura Pancernika) w 1764 roku i quilombo Oitizeiro w 1806 roku, oba na wybrzeżu i oba w pobliżu plantacji – pierwsze mniej niż dzień marszu od Salvadoru, drugie w pobliżu Ilheus. Również w Bahia Maroons z plemienia Hausa planowali w 1814 roku rewoltę w okolicach Salvadoru, w której mieli wziąć udział indiańscy sojusznicy, którym spiskowcy obiecali zwrócić ziemie „skradzione im przez białych”

Osady były klasycznym tyglem dla brazylijskich quilombos, z częstymi buntami niewolników i Maroons organizującymi lub bezpośrednio zaangażowanymi w kolejne powstania na plantacjach. Chociaż dokładne szczegóły pozostają niejasne, samo Palmares zostało pierwotnie utworzone pod koniec XVI wieku przez zbuntowanych niewolników z dużej plantacji cukru w pobliżu Porto Calvo, na wybrzeżu Pernambuco. Podobne historie obejmują długą historię niewolnictwa w Brazylii od początku do końca. Uciekinierzy zazwyczaj zabijali lub znęcali się nad panami, nadzorcami i członkami ich rodzin, palili pola, kradli broń, amunicję i żywność, zanim uciekli do lasu, na bagna lub w góry. W 1789 roku, po zabiciu nadzorcy, grupa niewolników z plantacji Santana w Bahia zabrała przędzalnię i narzędzia potrzebne do pracy cukrowni do quilombo, które założyli na ziemiach należących do plantacji.

Uciekinierzy czasami planowali i przeprowadzali powstania we współpracy z niewolnikami z plantacji i miast. W 1826 roku Maroons Yoruba na obrzeżach Salvadoru zaplanowali – z pomocą rodaków, którzy żyli w niewoli w mieście – bunt, który miał się rozwinąć w Wigilię. Ostrzeżeni o spisku kapitanowie buszu zostali wysłani za Maroonami, którzy stawiali opór i odpierali go, aż w końcu zostali pokonani przez oddział policji. Sojusze między Maroonami a niewolnikami były czasem bardziej udane, a przynajmniej sprawiały więcej kłopotów systemowi niewolniczemu. W 1876 roku, na przykład, w wiosce Viana, położonej w północnej prowincji Maranh…o, uciekinierzy zeszli z quilombo (nazwanego S…o Benedito od imienia bardzo popularnego katolickiego czarnego świętego) i zajęli kilka pobliskich farm, żądając zniesienia niewolnictwa. System oczywiście nie upadł aż do 1888 roku, ale ci buntownicy cieszyli się smakiem zwycięstwa przez kilka dni.

Powstanie quilombos nie zawsze oznaczało całkowite wycofanie się z niewoli. Wielu zbuntowanych niewolników organizowało się w quilombos, aby z pozycji siły negocjować lepsze warunki pracy i życia w niewoli. Maroons z plantacji Santana w Bahia opracowali nawet szczegółowy „traktat pokojowy”, jak go nazwali, składający się z kilku żądań dotyczących rutyny pracy. Prosili także, aby przeznaczyć więcej ziemi na ich ogrody na własne potrzeby, aby plantator zapewnił im łódź do przewożenia nadwyżek produkcji na rynek, aby mieli prawo głosu przy mianowaniu nadzorców i aby pozwolono im śpiewać i tańczyć, kiedy tylko zechcą. Ich pan nie podpisał traktatu.

Pod koniec niewolnictwa zbiegłym niewolnikom często udawało się przekonać panów do negocjowania warunków ich niewoli. W Rio de Janeiro, oprócz dostępu do ogrodów na własne potrzeby i innych zwyczajowych praw, żądali, by nie rozdzielać członków rodziny w drodze sprzedaży oraz by zwolnić niepożądanych nadzorców. Późne quilombos tworzone były zazwyczaj przez niewolników z tej samej plantacji, którzy zajmowali ziemię w jej obrębie. Osady tego typu były liczne, ale zazwyczaj krótkotrwałe, trwały kilka tygodni lub krócej; niektórym jednak udawało się stawiać opór przez miesiące, a nawet lata.

Kształtowanie się gospodarki chłopskiej towarzyszyło powstawaniu wielu quilombos, z których część przetrwała, stając się czarnymi społecznościami chłopskimi trwającymi do dziś. Tak jest w przypadku kilku wiosek w dolinie dolnej Amazonki, które wywodzą się z quilombos powstałych pod koniec niewolnictwa. Tam mieszkańcy przez pokolenia przekazywali sobie tajemnice rzek i dżungli, z których zbierali ryby, drewno, dzikie owoce, liście lecznicze itd. Niestety, ci potomkowie buntowników quilombo z Amazonii stanowią jeden z niewielu przykładów czarnych społeczności wiejskich w Brazylii, które wciąż zachowują pamięć – choć w większości przypadków raczej mglistą – o czasach niewolnictwa.

Pomiędzy Palmares a quilombo zorganizowanymi w przededniu zniesienia niewolnictwa, niewolnicy stworzyli ekscytującą historię wolności w Brazylii. Buntownicy Quilombo zajmowali góry i lasy, osiedlali się wokół wiosek i plantacji, badali kopalnie i uprawiali ziemię. Tworzyli duże i małe grupy, atakowali plantacje i bronili się przed atakami kapitanów buszu. Niektórzy dążyli do całkowitego zerwania z niewolnictwem, inni próbowali wytargować lepsze warunki niewoli. Ostatnie badania nad quilombos pokazały, że historia quilombos jest pełna pułapek i niespodzianek, kroków naprzód i wstecz, konfliktów i kompromisów – historia pozbawiona linearnego znaczenia; taka, która sprawia, że doświadczenie Brazylii z niewolnictwem (prawie 400 lat jej historii) jest o wiele bardziej złożone, niż nam się kiedyś wydawało.

Referencje & further reading

Alves Filho, I. (1988). Memoriał dos Palmares. Rio de Janeiro: Xenon Editora.

Anderson, R.N. (1996). The Quilombo of Palmares: A New Overview of a Maroon State in Seventeenth-Century Brazil. Journal of Latin American Studies 28, pp 545-566.

Gomes, F. dos Santos (1995). Historia quilombolas: społeczności mocambos i senzalas w Rio de Janeiro — XIX w. Rio de Janeiro: National Archives.

Moura, C. (1988). Rebeli…es da senzala. 4(th) ed. Porto Alegre: Mercado Aberto.

Price, R., red. (1996). Maroon Societies: Rebelianckie społeczności niewolnicze w obu Amerykach. 3(rd) ed. Baltimore: Johns Hopkins University Press.

Reis, J.J. & Gomes, F. dos Santos (1997). Liberdade por um fio: história dos quilombos no Brasil. S…o Paulo: Companhia das Letras.

Schwartz, S.B. (1992). Rethinking Palmares: Opór niewolników w kolonialnej Brazylii. W: Schwartz, S.B., Niewolnicy, chłopi i buntownicy. Urbana: University of Illinois Press.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *