Rzeczywistość stosunków USA-ONZ: Explaining the Ambivalence

1. WPROWADZENIE

Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki (USA) i Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) jest długa i złożona. Organizacja Narodów Zjednoczonych w dużej mierze zawdzięcza to, czym jest dzisiaj, Stanom Zjednoczonym. To właśnie USA tchnęły w ONZ życie swoją potęgą i zasobami. Jednak, wbrew powszechnemu mitowi, nigdy nie było złotego wieku w stosunkach między nimi. Nie dziwi więc kryzys multilateralizmu w ONZ, ani ambiwalencja USA wobec niego. Ta ambiwalencja istnieje już od dawna. Mimo to, ONZ zajmuje ważną pozycję w polityce zagranicznej USA. Przede wszystkim wtedy, gdy ONZ i jej agendy są zgodne z planami USA na przyszłość. Aby ująć to w teorii, cytuję słynnego realistę Morgenthaua: „Mąż stanu musi myśleć w kategoriach interesu narodowego, pojmowanego jako potęga wśród innych potęg. Ludowy umysł, nieświadomy subtelnych rozróżnień w myśleniu męża stanu, częściej niż zwykle rozumuje w prostych moralistycznych i legalistycznych kategoriach absolutnego dobra i absolutnego zła.” Realiści uważają, że hegemon, jakim są Stany Zjednoczone, prowadzi grę w organizacjach międzynarodowych, takich jak ONZ. Wielkie mocarstwo nie przestrzega zasad ustalonych przez innych.

2. ARGUMENT & STRUKTURA

Moim argumentem w tym referacie jest to, że wielkie mocarstwa rzadko tworzą wielkich multilateralistów. Demonstruję ten argument poprzez wyjaśnienie relacji między Stanami Zjednoczonymi Ameryki a Organizacją Narodów Zjednoczonych. Wielkie mocarstwo, jakim są Stany Zjednoczone, nie będzie związane prawami międzynarodowego instytutu, nawet jeśli jest to ONZ. Dlatego też przez lata ich stosunki były tak ambiwalentne. Stany Zjednoczone Ameryki były największą siłą w tworzeniu ONZ, ale nie były w stanie dostosować się do ograniczeń i zobowiązań ONZ lub jakiejkolwiek formy multilateralizmu.

W tym artykule zamierzam wydobyć przyczynę zachowania USA wobec ONZ na przestrzeni lat. Pytanie, na które odpowiem w artykule brzmi:

Pomimo że Stany Zjednoczone są jednym z największych orędowników Organizacji Narodów Zjednoczonych, dlaczego mają do niej ambiwalentny stosunek?

Stany Zjednoczone Ameryki, mimo że były pionierem Organizacji Narodów Zjednoczonych, przez lata lekceważyły Radę Bezpieczeństwa, nalegały na działanie w pojedynkę, wycofywały się z formalnych zobowiązań wielostronnych i odmawiały ratyfikacji umów powszechnie akceptowanych przez społeczeństwo międzynarodowe. Przeanalizuję relacje między USA a ONZ, biorąc pod uwagę empiryczne przykłady współpracy, obojętności i lekceważenia między nimi. Po znalezieniu wzorca zachowania wyjaśnię to, wykorzystując teorię stosunków międzynarodowych, aby odpowiedzieć na moje pytanie.

3. NARODY ZJEDNOCZONE & STANY ZJEDNOCZONE AMERYKI

W 1945 roku, po drugiej wojnie światowej, przywódcy świata zebrali się, aby utworzyć Organizację Narodów Zjednoczonych w celu utrzymania pokoju, stabilności i porządku w społeczeństwie międzynarodowym. Dzisiejsze cele Organizacji Narodów Zjednoczonych to ułatwianie współpracy w zakresie prawa międzynarodowego, bezpieczeństwa międzynarodowego, rozwoju gospodarczego, postępu społecznego, praw człowieka i osiągnięcia pokoju na świecie.

Amerykański prezydent Franklin Delano Roosevelt po raz pierwszy ukuł termin Organizacja Narodów Zjednoczonych dla organizacji międzynarodowej, która miała zastąpić wadliwą Ligę Narodów. ONZ oficjalnie powstała 24 października 1945 r. po ratyfikacji Karty przez pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa: Francję, Republikę Chińską, Związek Radziecki, Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone oraz przez większość pozostałych 46 sygnatariuszy.

NZ nie jest pojedynczą jednostką, lecz grupą instytutów. Niektóre są całkowicie niezależne, jak Międzynarodowa Organizacja Pracy (ILO) i Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Niektóre są od niej zależne lub z nią powiązane, jak Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) i Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF). Trzon ONZ i polityki międzynarodowej stanowią trzy podmioty: Rada Bezpieczeństwa, Zgromadzenie Ogólne i Sekretariat. Rada Bezpieczeństwa jest klubem arystokratów i jedynym organem ONZ, który posiada władzę autorytatywną. W jej skład wchodzi pięciu stałych członków: USA, Chin, Rosji, Wielkiej Brytanii i Francji, którzy sprawują ogromną władzę nad polityką międzynarodową zarówno formalnie, jak i nieformalnie.

Stany Zjednoczone posiadają ogromny wpływ ekonomiczny, polityczny i militarny na cały świat i póki co są nieodzowną częścią ONZ. System polityczny Stanów Zjednoczonych to republika konstytucyjna i demokracja przedstawicielska, „w której rządy większości są złagodzone przez prawa mniejszości chronione przez prawo”. Szef rządu nie może podejmować decyzji dotyczących polityki zagranicznej bez co najmniej dwóch trzecich poparcia Senatu. Prezydent może zawierać traktaty z obcymi państwami na mocy umowy wykonawczej bez zgody Senatu, ale takie umowy rzadko są długoterminowe. To Kongres ma prawo do prowadzenia działalności handlowej z innymi państwami, a także do prowadzenia wojny. Do organizacji biurokratycznych w rządzie USA należą: Biuro Prezydenta, Rada Bezpieczeństwa Narodowego, Departament Stanu, Departament Obrony, Centralna Agencja Wywiadowcza, Połączeni Szefowie Sztabów, Ambasady, Konsulaty, Rezerwa Federalna, Departament Skarbu itd. Na politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych, odnoszącą się do ONZ i innych kwestii globalnych, ogromny wpływ ma wewnętrzne środowisko polityczne. W przypadku użycia siły, jest to jeszcze bardziej wrażliwe.

Mówiąc o relacjach USA-ONZ trudno jest określić, jak USA postrzegają te ostatnie. Jako samozwańczy strażnik porządku międzynarodowego, USA czasami prezentują określony pogląd. Innym razem są zbyt zajęte dostosowywaniem swoich decyzji w zakresie polityki zagranicznej do programów krajowych. Można powiedzieć, że mniejsze państwa, zwłaszcza trzeciego świata, postrzegają dziś Organizację Narodów Zjednoczonych jako instytucję, która może pomóc im w przedstawieniu ich sprawy i podniesieniu ich pozycji w społeczeństwie międzynarodowym oraz pomóc im w walce z siłami międzynarodowymi, nad którymi nie mają kontroli. Europejczycy, zwłaszcza duże kraje, które kiedyś były przywódcami kolonialnymi, postrzegają ONZ jako forum, na którym mogą cieszyć się władzą i statusem, jaki kiedyś mieli nad światem.

4. STOSUNKI

Jak powiedział John Ikenberry, Stany Zjednoczone były największym orędownikiem multilateralizmu w XX wieku, ale również niechętnie wiązały się zbyt ściśle z tymi wielostronnymi instytutami i zasadami.

Nie chodzi o to, że USA nigdy nie popierały ONZ. Przy wielu okazjach Stany Zjednoczone były zwolennikiem ONZ. Począwszy od Roosevelta w 1945 roku, USA były instrumentalne w większości spraw dotyczących Narodów Zjednoczonych. Nie tylko USA są stałym członkiem Rady Bezpieczeństwa, ale również wiele agencji ONZ ma swoje siedziby w USA. W latach 90. USA były pionierem wielu wielostronnych traktatów i porozumień, takich jak zakończenie Rundy Urugwajskiej GATT i utworzenie WTO, negocjacje NAFTA i utworzenie APEC.

Nie trzeba było wiele, aby USA odwróciły się od swojego dziecka – ONZ. W 2000 r. były przewodniczący Komisji Stosunków Zagranicznych Senatu USA Jesse Helms powiedział w przemówieniu do Rady Bezpieczeństwa ONZ, że żadna instytucja, czy to Rada Bezpieczeństwa, czy MTK, nie jest kompetentna do osądzania polityki zagranicznej i decyzji dotyczących bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. W ostatnim czasie Stany Zjednoczone bardzo wybiórczo przyjmowały nowe zobowiązania międzynarodowe wobec Organizacji Narodów Zjednoczonych. W niektórych przypadkach wycofały się nawet z wcześniejszych zobowiązań wobec ONZ. W grudniu 2001 r. Stany Zjednoczone wycofały się z Traktatu o Rakietach Antybalistycznych (ABM), co pozwoliło im na wprowadzenie własnego systemu obrony przeciwrakietowej, ale zapoczątkowało nową falę amerykańskiego unilateralizmu.

Jak wspomniano powyżej, Stany Zjednoczone odmówiły poddania się jurysdykcji międzynarodowych organów prawnych, takich jak Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK), i powstrzymały się od przyjęcia kluczowych reżimów praw człowieka w ONZ, pomimo swojego poparcia dla międzynarodowych rządów prawa. Prezydent Clinton podpisał Statut Rzymski MTK w 2000 roku, ale do tej pory nie został on ratyfikowany. Clinton nie przedłożył go Senatowi USA do ratyfikacji, ponieważ najwyraźniej najpierw należało ocenić działalność trybunału. Ale jak wynika z przemówienia Helmsa, Stany Zjednoczone nie uważają ONZ za wystarczająco kompetentną instytucję, aby sama mogła się oceniać. W 2002 roku, kiedy prezydent Bush objął urząd, wysłał notę do Sekretarza Generalnego ONZ zawieszającą podpis USA i poinformował Sekretarza Generalnego, że USA nie uznają żadnych zobowiązań wobec Statutu Rzymskiego. Prezydent Obama przywrócił stosunki robocze z trybunałem, ale nadal nie doszło do ratyfikacji. Jeszcze się okaże, czy wielkie mocarstwo podda się jurysdykcji międzynarodowego trybunału karnego.

Stany Zjednoczone są również jednym z dwóch krajów, które nie ratyfikowały Konwencji ONZ o prawach dziecka i jednym z niewielu, które nie ratyfikowały Konwencji w sprawie likwidacji dyskryminacji kobiet. Podobnie jak MTK, protokół z Kioto w sprawie zmian klimatycznych został podpisany przez prezydenta Clintona, ale nie został jeszcze ratyfikowany. Administracja Busha wycofała się z tego protokołu, twierdząc, że jest on fatalnie wadliwy.

Mimo że Stany Zjednoczone nie ratyfikowały konwencji, wielokrotnie stosowały różne jednostronne sankcje i coroczne procesy certyfikacji w celu ukarania państw narodowych, które nie dostosowały się do amerykańskich standardów w takich dziedzinach jak prawa człowieka i egzekwowanie narkotyków. Najbardziej kontrowersyjne są sankcje eksterytorialne, takie jak Helms-Burton, które karzą obcokrajowców prowadzących interesy z tym, co Stany Zjednoczone uważają za państwa zbójeckie.

Od lat 80-tych USA wstrzymywały się z płaceniem swoich należności na rzecz Organizacji Narodów Zjednoczonych, co doprowadziło do powstania zaległości w wysokości około 1,7 miliarda dolarów do końca 2000 roku. Podstawowym powodem podawanym przez USA było to, że ONZ stało się rozdętą instytucją biurokratyczną wymagającą natychmiastowej reformy. Jest w tym jednak o wiele więcej niż tylko dążenie USA do reform w ONZ. Polityka krajowa i planowanie budżetu odgrywają ważną rolę w wydatkach USA na misje pokojowe ONZ itp.

5. PRZEGLĄD TEORETYCZNY: POWÓD ZA AMBIWALENCJĄ

Hegemony, takie jak Stany Zjednoczone, tworzą i finansują organizacje międzynarodowe, takie jak ONZ, aby szerzyć swoje ideały i wartości w systemie międzynarodowym i umocnić swoją władzę. Realistyczny nacisk na względną siłę wyjaśnia, dlaczego Stany Zjednoczone czasami działały jednostronnie. Niektórzy realiści zupełnie nie biorą pod uwagę znaczenia instytucji międzynarodowych i mówią o potędze samego państwa. Jednak to właśnie klasyczny realistyczny argument o równowadze sił może wyjaśnić poparcie USA dla ONZ. Będąc częścią wielostronnego systemu, takiego jak ONZ, Stany Zjednoczone mogą zapobiec kontrbalansowaniu poprzez prezentowanie łagodnych zamiarów wobec świata. Stephen Walt i wielu innych realistów argumentuje, że amerykańscy decydenci polityczni demonstrowali poparcie dla instytucji międzynarodowych, takich jak ONZ, aby pokazać swoje zadowolenie ze status quo i stłumić obawy innych państw o bezpieczeństwo, zapobiegając w ten sposób powstaniu koalicji równoważącej. Walt argumentuje, że „ONZ i inne instytucje międzynarodowe pomagają Stanom Zjednoczonym sprawować władzę w sposób, który jest mniej zagrażający, a przez to bardziej akceptowalny dla innych. Ponadto USA na przestrzeni lat, ze względu na swoją kulturę obywatelską i mentalność polityczną, przyjęły rolę „reformatora” porządku międzynarodowego oraz „strażnika” pokoju i stabilności na świecie.

Hegemon nie jest zależny od systemu międzynarodowego i nie musi przestrzegać wszystkich jego reguł. Unilateralizm i multilateralizm są zarówno narzędziami do osiągania celów polityki zagranicznej i hegemon może wybrać jedno z nich w zależności od tego, które w danej chwili najbardziej odpowiada jego korzyściom. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej mają władzę, zasoby i możliwości, aby działać samodzielnie, ale kiedy czują taką potrzebę, mogą również współpracować z systemem wielostronnym. W przypadku Iraku i Kuwejtu w 1990 roku, Stany Zjednoczone poszły w parze ze swoimi sojusznikami. 3 sierpnia 1990 r. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję 660 potępiającą iracką inwazję na Kuwejt i zażądała od Iraku bezwarunkowego wycofania wszystkich sił rozmieszczonych w Kuwejcie. Po serii nieudanych negocjacji między głównymi mocarstwami światowymi a Irakiem, koalicja pod wodzą Stanów Zjednoczonych rozpoczęła w połowie stycznia 1991 roku zmasowany atak wojskowy na siły irackie stacjonujące w Kuwejcie. Z drugiej strony, w latach 2000-nych, po incydencie z 11 września, USA nie czekały na negocjacje czy decyzje ONZ. Rząd USA nie zwracał uwagi na politykę międzynarodową i zaatakował Irak w 2003 roku bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ. Prezydent Bush i jego sojusznicy zdecydowali się na inwazję, ponieważ wymagała tego ówczesna polityka wewnętrzna. W marcu 2003 r. rząd USA ogłosił, że użyje siły wojskowej, aby pozbyć się Saddama Husajna oraz broni masowego rażenia, która rzekomo jest produkowana w Iraku. Przed tą decyzją odbyło się wiele dyplomacji i debat pomiędzy państwami członkowskimi Rady Bezpieczeństwa ONZ na temat tego, jak poradzić sobie z sytuacją, ale nie osiągnięto większościowego konsensusu, który zatwierdziłby atak militarny. Ówczesny Sekretarz Generalny ONZ, Kofi Annan, powiedział w wywiadzie dla BBC, że decyzja o podjęciu działań w Iraku powinna zostać podjęta przez Radę Bezpieczeństwa, a nie jednostronnie. W odpowiedzi na opinię Annana, Randy Scheunemann, były doradca Sekretarza Obrony USA Donalda Rumsfelda, powiedział: „Myślę, że to oburzające, aby Sekretarz Generalny, który ostatecznie pracuje dla państw członkowskich, próbował zastąpić swój osąd osądem państw członkowskich”. To pokazuje, że Stany Zjednoczone uważają ONZ za coś więcej niż platformę dla państw członkowskich do arbitrażu, a nie za ciało posiadające jakąkolwiek władzę, zwłaszcza nad samym sobą. Można więc stwierdzić, że ONZ w wielu przypadkach nie jest niczym innym, jak tylko mediatorem między szefami rządów. Decyzje dotyczące polityki zagranicznej są ostatecznie podejmowane przez szefów rządów, którzy biorą pod uwagę zarówno programy krajowe, jak i międzynarodowe. Zwłaszcza, gdy chodzi o rząd supermocarstwa, takiego jak USA.

Neorealiści, tacy jak Mearsheimer, uważają, że społeczeństwo i polityka międzynarodowa to sfera anarchiczna, w której nie istnieje żadna agencja ani instytucja chroniąca państwa przed sobą nawzajem. W przeciwieństwie do klasycznych realistów, Mearsheimer twierdzi, że nie ma czegoś takiego jak status quo władzy. Ostateczna władza należy do państwa, a jego decyzje są zawsze podejmowane w celu ochrony własnej suwerenności i interesu narodowego. W rezultacie, aby przetrwać, państwa muszą ostatecznie polegać na własnych zasobach i strategiach. Innymi słowy, jest to świat „samopomocy”, w którym interes własny jest najważniejszy. Dla dużych państw interes własny nie zawsze wiąże się z multilateralizmem. Często jednostronne decyzje w polityce zagranicznej mają więcej sensu z punktu widzenia interesów wewnętrznych. Wszystkie państwa nie mają takich zasobów, aby realizować swój własny interes, jak wielkie mocarstwa. Wielkie mocarstwa mogą wykorzystywać międzynarodowe instytucje do promowania swoich ideałów, podczas gdy mniejsze państwa mogą jedynie liczyć na pomoc takich instytucji. Zgodnie z teorią realistyczną, naprawdę potężne państwo będzie mniej ograniczone przez siłę innych i będzie mogło spełniać wszelkiego rodzaju zachcianki w zakresie polityki zagranicznej. Może zdecydować, że ma „żywotne” interesy na każdym kontynencie. Może zadeklarować, że jest „niezbędny” w niemal każdej ważnej sprawie i może przekonać samego siebie, że naprawdę wie, co jest dobre dla wszystkich innych na świecie. Wielu uważa, że tak właśnie jest w przypadku Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Nie oznacza to, że Stany Zjednoczone bezlitośnie zdeptały wszystkie inne w imię interesu narodowego. USA były nieocenione w tworzeniu ONZ, która jeśli nie jest wszystkim, czym chciałoby się, żeby była, to jest czymś. Niezależnie od jej wad, lepiej jest mieć jakąś platformę polityki międzynarodowej niż żadną. Jak już wcześniej wspomniano, skala amerykańskiej dominacji dostarcza pozytywnych uzasadnień dla działania poza wielostronnymi instytucjami, takimi jak ONZ. Jako najpotężniejsze państwo świata, Stany Zjednoczone przyjęły na siebie „odpowiedzialność” za utrzymanie globalnego porządku. Stany Zjednoczone podniosły ten zarzut, domagając się specjalnych wyłączeń z MTK i zakazu używania min lądowych, których inne kraje im odmówiły.

Do pewnego stopnia USA czują zagrożenie dla swojej suwerenności ze strony ONZ. USA obawiają się utraty swobody działania za granicą, a także w kraju, jeśli ONZ nadal będzie się angażować. Istnieje obawa, że jeśli międzynarodowe reżimy, takie jak ONZ, staną się zbyt silne, to krajowe ramy prawne, tradycje konstytucyjne i instytucje polityczne staną się im podporządkowane. Obrońcy amerykańskiej suwerenności twierdzą, że krajowe instytucje i prawo mają pierwszeństwo przed międzynarodowymi zobowiązaniami i obowiązkami, a te krajowe standardy politycznej legitymizacji mogą wymagać czasami rezygnacji z pewnych międzynarodowych inicjatyw.

To, co naprawdę utrudnia Stanom Zjednoczonym utrzymanie multilateralizmu z ONZ, to konstytucyjny podział władzy, który przyznaje władzy wykonawczej i ustawodawczej wspólną kontrolę nad polityką zagraniczną. Ta wspólna władza często komplikuje krajową akceptację wielostronnych zobowiązań, zwłaszcza gdy obie gałęzie są kontrolowane przez różne partie. Ponieważ ratyfikacja traktatów wymaga zgody co najmniej dwóch trzecich Senatu, mniejszości polityczne często blokują udział Stanów Zjednoczonych w proponowanych konwencjach. Jak pokazały debaty nad Ligą Narodów w latach 1918-19, podział władzy może skomplikować przyjmowanie przez Amerykę wielostronnych zobowiązań.

Stany Zjednoczone są ostatecznie racjonalnym aktorem w polityce światowej. Dla każdej potęgi racjonalne jest dążenie do zminimalizowania zewnętrznych ograniczeń swobody działania generowanych przez wielostronne instytucje i procesy. Wiele innych państw narodowych chciałoby mieć taką możliwość, ale tylko nieliczne mają siłę, by przeciwstawić się woli społeczności międzynarodowej. Od początku istnienia systemu międzypaństwowego, żadna silna potęga nie pozwalała sobie na podporządkowanie się regułom ustalanym przez słabsze narody, chyba że te reguły przynosiły jej korzyści.

Narodowa Organizacja Narodów Zjednoczonych została zbudowana na założeniu, że przy współpracy wielkich mocarstw z mniejszymi państwami, powstanie międzynarodowe społeczeństwo pokoju i dobrobytu gospodarczego. Jednak bez wsparcia USA, ONZ traci swoją legitymizację i skuteczność w dużym stopniu. Wycofanie się USA z multilateralizmu wpływa na całą politykę międzynarodową. Osłabienie ONZ i systemu międzynarodowego sprawia, że mniejsze państwa stają się bardzo niebezpieczne i bezbronne. Potrzebują one parasola ochronnego ONZ i kodeksu etycznego zachowania na arenie międzynarodowej, który chroni ich suwerenne prawa i zapewnia im istnienie jako niepodległym państwom.

6. PODSUMOWANIE

Na przestrzeni lat USA i ONZ współpracowały ze sobą przy wielu okazjach. W przypadku misji pokojowych w Afryce ONZ przewodziło, a USA wspierało. Z drugiej strony, USA prowadziło, a ONZ wspierało je w latach 50. w Korei i 90. na Bliskim Wschodzie. Stany Zjednoczone bardziej niż jakikolwiek inny kraj, po II wojnie światowej, ustanowiły system multilateralizmu i społeczeństwa międzynarodowego poprzez ONZ. W najważniejszym organie ONZ, jakim jest Rada Bezpieczeństwa, Stany Zjednoczone zawsze miały wielką władzę. Nawet jeśli Zgromadzenie Ogólne podejmowało decyzje wbrew woli USA, większość rezolucji była niewiążąca i nie szkodziła krajowi. Według Mahbubaniego, społeczność międzynarodowa w istocie nagina się do tyłu, aby spełnić życzenia wielkiego mocarstwa, Stanów Zjednoczonych Ameryki. Ale Stany Zjednoczone w większości przypadków nie praktykowały tego, co głosiły, ani nie dotrzymywały podjętych zobowiązań. Stany Zjednoczone użyły siły militarnej bez wyraźnej zgody Rady Bezpieczeństwa, jak w przypadku Iraku i interwencji w Kosowie. Stany Zjednoczone nie stosowały się również do zasad multilateralizmu w handlu. W 1999 r. administracja Clintona zaproponowała na szczycie WTO w Seattle wprowadzenie do reżimu handlowego wiążących standardów pracy i ochrony środowiska. Pomimo pozornego wsparcia, jakie Stany Zjednoczone okazały podczas rundy negocjacji Doha wobec krajów rozwijających się, protekcjonizm pozostaje silny.

Przez większość XX wieku, gdy USA stopniowo rozszerzały swoją potęgę w stosunku do każdego innego państwa, traktowały instytucje multilateralne z celowymi ograniczeniami. W różnych momentach pod koniec XX wieku, kiedy USA widziały niewielki pożytek z ONZ, stawała ona w obliczu niepewnych momentów. Dziś przetrwanie ONZ może nie jest wątpliwe, ale jej istnienie jest w stanie ułomnym. Bez względu na nasze pobożne życzenia dotyczące świata współpracy i stworzenia organu globalnego zarządzania, multilateralizm w rozumieniu Ruggiego wymaga, aby państwa poświęciły znaczny poziom elastyczności w podejmowaniu decyzji i oparły się krótkoterminowym pokusom na rzecz długoterminowych korzyści. Osłabienie ONZ ułatwiłoby nieco USA prowadzenie jednostronnej polityki zagranicznej i działanie w pojedynkę, gdy odczuwają taką potrzebę. Oczekiwanie, że USA nie będą traktować priorytetowo własnego interesu i podporządkują się czystemu multilateralizmowi jest nieco nierealistyczne. Jednak, jak wspomniał Ian, jest mało prawdopodobne, aby multilateralizm i instytucjonalizm całkowicie zniknęły z polityki zagranicznej USA. Ambiwalentny stosunek USA do ONZ odzwierciedla niestabilną naturę instytucjonalnych negocjacji, ale relacja ta jest bardziej trwała niż się wydaje. ONZ jest w końcu uosobieniem wartości i zasad, które Stany Zjednoczone Ameryki uosabiają i przewidują dla świata. ONZ jest dla USA dobrym miejscem do wykorzystania i rozszerzenia swojego znacznego rezerwuaru „miękkiej siły”. Wartość ONZ dla USA i ograniczenia, jakie nakłada, są produktem ubocznym roli tej organizacji w kultywowaniu i wdrażaniu norm poprzez proces dyskursywny, w kształtowaniu którego USA odegrały znaczącą rolę.

Referencje

1. Amerykański exceptionalism: a realist view.

http://walt.foreignpolicy.com/posts/2010/12/06/american_exceptionalism_a_realist_view. Dostęp 9 lutego 2011

2. http://www1.umn.edu/humanrts/peace/docs/scres660.html. Dostęp z dnia 11 lutego 2011

3. wojna w Iraku nielegalna, mówi Annan .http://news.bbc.co.uk/2/hi/middle_east/3661134.stm. Dostęp 9 lutego 2011

4. Johnstone, Ian. Stosunki USA-USA po Iraku: The End of World (Order) As We Know It? EJIL (2004). Vol. 15. 4, 818-838

5. Mahbubani, Kishore. The United States and the United Nations'. in David Malone and Yeun Foong Khong (eds) Unilateralism and US Foreign Policy. Boulder CO: Lynn Reinner, 2006

6. Malone, David and Yeun Foong Khong 'Unilateralism and U.S Foreign Policy: International Perspective', in David Malone and Yeun Foong Khong (eds) Unilateralism and US Foreign Policy. Boulder CO: Lynn Reinner, 2006

7. Mearsheimer, John J. The tragedy of Great Power politics. (2001). New York : Norton

8. Mowle, Thomas S. Worldviews in Foreign Policy: Realism, Liberalism, and External Conflict. Political Psychology, Vol. 24, No. 3 (Sep., 2003), pp. 561-592

9. Reisman, W. Michael. The United States and International Institues”. w G. John Ikenberry (red.) American Foreign Policy: Theoretical Essays, New York: Longman, 2002, s. 40-58.

10. Ruggie, John G. The United States and the United Nations: Toward a New Realisn. International Organization, Vol.39. No. 2 (Spring, 1985), pp. 343-356

11. Ruggie, John G. Multilateralism: The Anatomy of an Institution. International Organization, MIT Press, vol. 46(3). (1992). Pg. 561-98.

12. Scheb, John M., and John M. Scheb II (2002). Wprowadzenie do amerykańskiego systemu prawnego. Florence, KY: Delmar, s. 6.

13. Stephen G. Brooks i William C. Wohlforth. International Relations Theory and the Case against Unilateralism. Perspectives on Politics, Vol. 3, No. 3 (Sep., 2005), pp. 509-524

14. Stewart, Patrick. 'Multilateralism and its Discontents: The Causes and Consequences of US Ambivalence', in P. Stewart and S. Forman (eds) Multilateralism and US Foreign Policy: Ambivalent Engagement. Boulder CO: Lynn Reinner, 2002

15. Thakur, Ramesh. 'UN Peace Operations and U.S. Unilaterlism and Multilaterlis', in David Malone and Yeun Foong Khong (eds) Unilateralism and US Foreign Policy. Boulder CO: Lynn Reinner, 2006

16. The Air Force in Facts and Figures (Armed Forces Manpower Trends, End Strength in Thousands)”. Air Force Magazine. Maj 2009. http://www.airforce-magazine.com/MagazineArchive/Magazine%20Documents/2009/May%202009/0509facts_fig.pdf. Dostęp 11 lutego 2011

17. War by Other Means.

http://www.foreignpolicy.com/articles/2010/09/27/war_by_other_means. Dostęp 11 lutego 2011

18. Wilcox, Francis. The United States and the United Nations (Stany Zjednoczone i Organizacja Narodów Zjednoczonych). Annals of the American Academy of Political and Social Science, Vol. 336, Is International Communism Winning? (Jul., 1961), pp. 114-126

Ruggie, John G. The United States and the United Nations: Toward a New Realisn. International Organization, Vol.39. No. 2 (Spring, 1985), pp. 343-356

Stewart, Patrick. Multilateralism and its Discontents: The Causes and Consequences of US Ambivalence, w P. Stewart i S. Forman (eds) Multilateralism and US Foreign Policy: Ambivalent Engagement. Boulder CO: Lynn Reinner, 2002

Stewart, Patrick. Multilateralism and its Discontents: The Causes and Consequences of US Ambivalence, w P. Stewart i S. Forman (eds) Multilateralism and US Foreign Policy: Ambivalent Engagement. Boulder CO: Lynn Reinner, 2002

Thakur, Ramesh. UN Peace Operations and U.S. Unilaterlism and Multilaterlis, w: David Malone and Yeun Foong Khong (eds) Unilateralism and US Foreign Policy. Boulder CO: Lynn Reinner, 2006

Scheb, John M., and John M. Scheb II (2002). An Introduction to the American Legal System (Wprowadzenie do amerykańskiego systemu prawnego). Florence, KY: Delmar, s. 6.

Ruggie, John G. The United States and the United Nations: Toward a New Realisn. International Organization, Vol.39. No. 2 (Spring, 1985), pp. 343-356

Stephen G. Brooks i William C. Wohlforth. International Relations Theory and the Case against Unilateralism. Perspectives on Politics, Vol. 3, No. 3 (Sep., 2005), pp. 509-524

Johnstone, Ian. Stosunki USA-USA po Iraku: The End of World (Order) As We Know It? EJIL (2004). Vol. 15. 4, 818-838

Malone, David i Yeun Foong Khong „Unilateralizm i polityka zagraniczna USA: International Perspective”, w David Malone i Yeun Foong Khong (eds) Unilateralism and US Foreign Policy. Boulder CO: Lynn Reinner, 2006

Stephen G. Brooks i William C. Wohlforth. International Relations Theory and the Case against Unilateralism. Perspectives on Politics, Vol. 3, No. 3 (Sep., 2005), pp. 509-524

Reisman, W. Michael. The United States and International Institues. w G. John Ikenberry (red.) American Foreign Policy: Theoretical Essays, New York: Longman, 2002, s. 40-58.

http://www1.umn.edu/humanrts/peace/docs/scres660.html. Dostęp 11 lutego 2011

Wojna w Iraku nielegalna, mówi Annan .http://news.bbc.co.uk/2/hi/middle_east/3661134.stm. Dostęp 9 lutego 2011

Mearsheimer, John J. Tragedia polityki wielkich mocarstw. (2001). New York : Norton

Amerykański exceptionalism: a realist view http://walt.foreignpolicy.com/posts/2010/12/06/american_exceptionalism_a_realist_view. Dostęp 9 lutego 2011

Wilcox, Francis. The United States and the United Nations. Annals of the American Academy of Political and Social Science, Vol. 336, IsInternational Communism Winning? (Jul., 1961), pp. 114-126

Thakur, Ramesh. 'UN Peace Operations and U.S. Unilaterlism and Multilaterlis', in David Malone and Yeun Foong Khong (eds) Unilateralism and US Foreign Policy. Boulder CO: Lynn Reinner, 2006

Mahbubani, Kishore. The United States and the United Nations'. in David Malone and Yeun Foong Khong (eds) Unilateralism and US Foreign Policy. Boulder CO: Lynn Reinner, 2006

Ruggie, John G. Multilateralism: The Anatomy of an Institution. International Organization, MIT Press, vol. 46(3). (1992). Pg. 561-98.

Johnstone, Ian. US -USA Relations after Iraq: The End of World (Order) As We Know It? EJIL (2004). Vol. 15. 4, 818-838

Written by: Zaara Zain Hussain
Written at: RSIS Nanyang Technological University
Written for: Profesor Ralf Emmers
Data napisania: February 2011

Further Reading on E-International Relations

  • Is the Security Dilemma an Inescapable Reality or Self-Fulfilling Prophecy?
  • The BRICS: Rhetoric or Reality?
  • Perpetuating the Single Reality – the Culture of Rwanda’s Genocide Memorials
  • Intermestic Realism: Domestic Considerations in International Relations
  • How Useful is Europeanisation in Explaining EU and Member State Relations?
  • Overcoming Empire’s Seduction: Dekolonizacja stosunków międzynarodowych

.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *