The Civil Rights Act of 1957 został wprowadzony w czasie prezydentury Eisenhowera i był aktem, który zapoczątkował program legislacyjny dotyczący praw obywatelskich, który miał obejmować 1964 Civil Rights Act i 1965 Voting Rights Act. Eisenhower nie był znany ze swojego poparcia dla ruchu praw obywatelskich. Zamiast przewodzić krajowi w tej kwestii, musiał raczej reagować na problemy takie jak w Little Rock. Nigdy publicznie nie udzielił poparcia ruchowi praw obywatelskich, wierząc, że nie można zmusić ludzi do zmiany przekonań; takie zmiany muszą wypływać z serca ludzi, których dotyczą, a nie być wynikiem ustawodawstwa z Waszyngtonu.
Jednakże w czasie swojej prezydentury przeforsował Ustawę o prawach obywatelskich z 1957 roku. Cynicy stwierdzili, że chodziło po prostu o zdobycie „głosów czarnych”. Do 1957 roku, i z różnych powodów, tylko 20% Afroamerykanów zarejestrowało się do głosowania. W Wielkiej Brytanii rząd przejmuje inicjatywę, wysyłając formularze do rejestracji wyborców, które osoby fizyczne muszą zwrócić. W Ameryce to każda osoba musi wziąć na siebie odpowiedzialność za zarejestrowanie swojego głosu. Na Południu zwykłe zastraszanie oraz urzędowa apatia i przeszkody oznaczały, że bardzo niewielu Afroamerykanów zarejestrowało się do głosowania. Te, które nie zdyskwalifikowały się z głosowania.
W 1957 roku ustawa o prawach obywatelskich miała na celu zapewnienie, że wszyscy Afroamerykanie mogą korzystać ze swojego prawa do głosowania. Chciała ona, aby w federalnym Departamencie Sprawiedliwości powstał nowy wydział, który monitorowałby nadużycia praw obywatelskich, oraz aby przedstawiciele obu głównych partii politycznych (Demokratów i Republikanów) sporządzili wspólny raport na temat stosunków rasowych.
Eisenhower, być może wstrząśnięty wiadomościami z Little Rock, publicznie poparł ustawę (to w końcu jego prokurator generalny ją przygotował). Jednak akt końcowy stał się bardzo rozwodnioną sprawą z powodu braku poparcia wśród Demokratów. Przywódca Senatu, Lyndon Baines Johnson, był Demokratą i zdawał sobie sprawę, że ustawa i jej podróż przez Kongres może rozerwać jego partię, ponieważ znajdowali się w niej prawicowi senatorowie z Południa i liberalni z Zachodniego Wybrzeża.
Zgodnie z procedurą Kongresu, Johnson wysłał ustawę do komisji sądowniczej, która miała zbadać ją pod kątem wad, kontrowersyjnych i niekonstytucyjnych punktów itp. Na czele tej komisji stanął senator James Eastland – senator z Missisipi. Szefowie komisji mają wielką władzę w zmienianiu projektów ustaw i zmienianiu ich niemal nie do poznania. Eastland zrobił to właśnie po tym, jak senator Richard Russell z Georgii publicznie stwierdził, że jest to przykład tego, że rząd federalny chce narzucić swoje prawa stanom, osłabiając w ten sposób bardzo chronione prawa stanów do samorządu, zapisane w Konstytucji. Był on najbardziej krytyczny wobec nowego wydziału, który miał powstać w Departamencie Sprawiedliwości
Johnson miał inne powody, aby zająć swoje stanowisko. Żadna ustawa o prawach obywatelskich nie została wprowadzona w Ameryce od 82 lat. Jeśli ta przeszłaby pomyślnie i miałaby poparcie obu partii, zrobiłoby to jego pozycję w szeregach Demokratów bardzo dobrze, ponieważ w 1957 roku planował zostać przyszłym kandydatem tej partii na prezydenta. Jeśli mógłby uzyskać uznanie za utrzymanie jedności partyjnej i uzyskać poparcie Demokratów z Południa dla „zabicia ustawy”, to jego pozycja byłaby bardzo zaawansowana. Jeśli był postrzegany jako forsujący pierwszą ustawę o prawach obywatelskich od 82 lat, miał nadzieję uzyskać poparcie bardziej liberalnych senatorów Demokratów z zachodniego i wschodniego wybrzeża.
Ustawa o prawach obywatelskich z 1957 r. utrzymała nastrój ustawy – miała na celu zwiększenie liczby zarejestrowanych czarnych wyborców i określiła swoje poparcie dla takiego posunięcia. Jednakże każda osoba uznana za winną utrudniania komuś prawa do rejestracji ledwo stawała przed perspektywą kary, jako że proces przed ławą przysięgłych na Południu oznaczał, że oskarżony musiał stawić czoła całkowicie białej ławie przysięgłych, jako że tylko biali mogli być członkami ławy przysięgłych.
Poparcie polityczne i publiczne zaufanie do ustawy zostało nadszarpnięte, gdy Eisenhower publicznie przyznał, że nie rozumie jej części.
Społeczność afroamerykańska była podzielona w kwestii ustawy. Profesor uniwersytecki, Ralph Bunche, uznał ustawę za fikcję i stwierdził, że wolałby nie mieć ustawy w ogóle niż ustawę z 1957 roku. Bayard Rustin z CORE uważał jednak, że była ona ważna ze względu na swoją symbolikę – pierwsza ustawa o prawach obywatelskich od 82 lat. Zdawał sobie sprawę, że mogło być lepiej, ale prawie na pewno był to tylko pierwszy z takich aktów i że będzie się na nim opierać.
-
Ustawa o prawach obywatelskich z 1960 roku narodziła się pod koniec 1958 roku. Po ustawie o prawach obywatelskich z 1957 r., Eisenhower wprowadził kolejną ustawę o prawach obywatelskich w…