Przez ostatnie 40 lat politycy, firmy naftowe, ekolodzy i rdzenni mieszkańcy ścierali się o to, czy Arctic National Wildlife Refuge (ANWR) – największy odcinek nienaruszonej dzikiej przyrody w Stanach Zjednoczonych – powinien zostać otwarty dla wierceń. Teraz ta bitwa wreszcie dobiega końca, donosi Joel K. Bourne, Jr. dla National Geographic.
Arctic National Wildlife Refuge (ANWR) znajduje się w obrębie koła podbiegunowego w północno-wschodnim rogu Alaski. Jest domem dla obfitości dzikich zwierząt, takich jak niedźwiedzie polarne i karibu, na których polegają i które są święte dla rdzennych społeczności tego regionu. Ale miliardy baryłek ropy naftowej mogą czaić się pod lodową powierzchnią, czyniąc schronienie celem dla firm naftowych i polityków pro-przemysłowych, donosi Emily Holden dla Guardiana.
„Jeśli nie można narysować linii na tundrze i trzymać ten jeden obszar Arktyki poza granicami, to pytanie brzmi, gdzie można narysować linię i jaka chroniona część lub ostoja dzikiej przyrody w Stanach Zjednoczonych pozostanie poza granicami?” Adam Kolton, dyrektor wykonawczy ekologicznej Alaska Wilderness League, mówi Guardianowi.
Prezydent-elekt Joe Biden ogłosił, że będzie chronił schronienie przed eksploatacją, a administracja Trumpa ściga się, aby przypieczętować umowę i zlicytować części schronienia przed końcem kadencji Trumpa 20 stycznia, donosi Andy McGlashen dla Audubon.
Kumulacja oczekiwań i niepokoju narastała, gdy obecna administracja próbowała sprzedać na aukcji dzierżawy 6 stycznia, co przypieczętowałoby losy ostoi. Administracja początkowo twierdziła, że sprzedaż mogłaby przynieść 900 milionów dolarów, ale w pewnym momencie okazało się, że sprzedaż okazała się zbyt mała. Bardzo krótką. Przyciągnęła tylko trzech oferentów, a jednym z nich był sam stan Alaska, donoszą Tegan Hanlon i Nathaniel Herz dla Alaska Public Media.
„Posiadali dzierżawę w ANWR – to jest tworzenie historii”, Larry Persily, były federalny urzędnik ds. linii gazowych na Alasce, mówi Alaska Public Media. „Zostanie to zapisane w podręcznikach historii i ludzie będą o tym mówić. Ale nikt się nie pojawił.”
Aukcja przyniosła w sumie 14 milionów dolarów za 11 działek ziemi, które obejmują około 600 000 akrów, donosi Guardian. Brak zainteresowania był prawdopodobnie napędzany przez fakt, że ropa jest w tak niski popyt w tej chwili i że społeczeństwo stało się bardziej krytyczne wobec wiercenia ze względu na jego wpływ na środowisko i klimat, raporty Audubon.
Persily mówi Alaska Public Media, że niektórzy politycy byli gunning dla wiercenia w Arktyce od lat, ale firmy nie cenią go jak kiedyś. Jednak pro-oil politycy kontynuowali push, twierdząc, że ruch pomoże USA stać się niezależnym od ropy naftowej i pobudzić gospodarkę Alaski, raporty Alex DeMarban dla Anchorage Daily News.
„Po latach obiecywania przychodów i miejsc pracy bonanza zakończył się rzucając imprezę dla siebie, z państwa jest jednym z jedynych oferentów,” Kolton mówi w oświadczeniu. „Od dawna wiemy, że Amerykanie nie chcą wierceń w Arctic Refuge, ludzie Gwich’in tego nie chcą, a teraz wiemy, że przemysł naftowy też tego nie chce.”
Mimo kilku ofert, ekolodzy nie świętują. Teraz, kiedy nawet kilka dzierżaw zostało sprzedanych, zatrzymanie rozwoju będzie jeszcze trudniejsze, mówi Alaska Public Media Nauri Toler, kobieta rasy Iñupiaq i działaczka ekologiczna zorganizowana dla Native Movement.
„Ciężko jest wrócić po sprzedaży dzierżaw – to zupełnie inna gra po tym, jak to się stanie”, powiedziała podczas protestu w środę, donosi Alaska Public Media. „Jest to dość bolesne dla serca.