W The Number Ones, przeglądam każdy pojedynczy singiel #1 w historii Billboard Hot 100, zaczynając od początku listy przebojów, w 1958 roku, i pracując w górę aż do teraźniejszości.
„Nieznośna ingerencja.” Tak Paul McCartney opisał to, co Phil Spector zrobił z jego piosenką „The Long And Winding Road”. McCartney użył tego sformułowania, gdy złożył pozew przeciwko pozostałym trzem Beatlesom w 1971 roku. McCartney chciał rozwiązać partnerstwo Beatlesów. Podał sześć powodów swojej sprawy, a jednym z nich była ostateczna wersja „The Long And Winding Road” – utworu zainspirowanego rozpadem Beatlesów, który stał się również ostatnim amerykańskim numerem jeden.
McCartney napisał „The Long And Winding Road” w 1968 roku, siedząc przy pianinie na swojej farmie na szkockiej wsi. Powiedział, że kiedy to pisał, czuł się „odjechany i poturbowany”, co jest lepszym zwrotem niż wszystko, co napisał w tej piosence. Na papierze jest to piosenka o rozpadającym się romantycznym związku. I może po części właśnie to skłoniło McCartneya do napisania tej piosenki; w końcu kończył jeden związek i zaczynał drugi. Ale meta-tekst – historia, którą każdy musiał zrozumieć, kiedy usłyszał piosenkę – jest taki, że Beatlesi oddalali się od siebie, a piosenka była reakcją McCartneya na to, co się działo.
McCartney początkowo zaoferował piosenkę Tomowi Jonesowi, mówiąc, że Jones może ją mieć pod warunkiem, że zrobi z niej swój kolejny singiel. Ale Jones miał już potencjalny hit w komorze, więc z żalem odmówił, a McCartney zabrał go do Beatlesów. W styczniu 1969 roku nagrali zgrzebną wersję piosenki z Johnem Lennonem grającym na basie (Lennon popełnił błędy w piosence, co doprowadziło niektórych do zastanowienia, czy celowo nie sabotował piosenki McCartneya). Następnie, kiedy Phil Spector zremiksował utwory na albumie Let It Be, całkowicie przerobił „The Long And Winding Road”, dodając do niego smyczki i chórzystów. A McCartney tego nienawidził.
McCartney podobno początkowo podpisał się pod wersją Spectora na albumie. Ale szybko zniechęcił się do reimaginacji Spectora. Spector pieprzył się z wieloma piosenkami McCartneya, w tym z „Let It Be”. Ale w przypadku „The Long And Winding Road”, Spector zmienił ją w coś zupełnie innego. Piosenka w wykonaniu Spectora to w zasadzie orkiestrowa piosenka soulowa. Smyczki wznoszą się i pęcznieją, zagłuszając większość muzyki Beatlesów, a nawet, do pewnego stopnia, wokal McCartneya. McCartney napisał do menadżera Allena Kleina, domagając się, by ten wprowadził ogromne zmiany w wersji piosenki Spectora. Ale Lennon i George Harrison pozostali przy wersji Spectora, a Klein w końcu wydał ją taką, jaka była.
Po rozpadzie Beatlesów Spector wyprodukował pierwsze solowe albumy Lennona i Harrisona, a Lennon bronił tego, co Spector zrobił z Let It Be: „Phil dostał najbardziej gówniany ładunek źle nagranego gówna z kiepskim feelingiem, a on coś z tego zrobił.” A sam Spector powiedział: „Jeśli Paul chce się o to wkurzać, to pomylił mnie z kimś, kto ma to w dupie.”
Jest coś tak doskonale symetrycznego w pomyśle, że McCartney próbuje napisać szczery hymn o próbie utrzymania zespołu razem, podczas gdy jego koledzy z zespołu spiskują, by zmienić piosenkę w samoświadomy, glutowaty szmelc. I właśnie słuchając „The Long And Winding Road” można usłyszeć te wszystkie przeciwności losu w pracy. Nikt nie wykonuje swojej najlepszej pracy i nikt nie wydaje się tym specjalnie podekscytowany. Wokal McCartneya jest czysty i kompetentny, ale nie ma w nim zbyt wiele pasji czy pilności. Jego melodia wokalna jest wystarczająco ładna, ale jest to również maudlinowy meander. (Spośród 20 piosenek Beatlesów, które dotarły do #1, „The Long And Winding Road” jest prawdopodobnie najtrudniejszą do nucenia). Wkład pozostałych Beatlesów jest znikomy. Harrisona nie ma nawet na ostatecznej wersji utworu, nie ma też oryginalnej ścieżki perkusyjnej Ringo Starra, choć Starr wrócił, by zagrać na perkusji przy overdubach Spectora. A sam Spector praktycznie parodiuje swój własny znak firmowy – orkiestrową pompę.
Lata później, na zremiksowanym albumie Let It Be… Naked, McCartney w końcu doczekał się wersji piosenki, która nie zawierała żadnych bajerów Spectora. I to jest fajne, choć też doskonale niezapomniane. Prawdopodobnie jest nieco lepsza niż wersja, która trafiła na #1. Ale na tej oficjalnej wersji, orkiestracje Spectora są chyba najbardziej imponującą rzeczą, jaka się dzieje. Te orkiestrowe rozkminy są przytłaczające, ale są majestatycznie przytłaczające, i prawie oszukują cię w myśleniu, że może, w jakimś wszechświecie, ten ostatni Beatlesowski #1 jest czymś większym niż jest.
(Technicznie rzecz biorąc, „The Long And Winding Road” trafił na #1 jako podwójna strona A z napisanym przez George’a Harrisona akustycznym country-bluesowym skowronkiem „For You Blue”, kolejną absolutnie zapomnianą i nieistotną piosenką. Ta byłaby na 4.)
OCENA: 5/10
BONUS BEATS: Oto George Michael śpiewający „The Long And Winding Road” w londyńskim Royal Albert Hall w 2002 roku:
Wykonawca: George Michael.