Pozwól, że zadam Ci pytanie. Czego najbardziej boisz się stracić? Czy boisz się śmierci bardziej niż czegokolwiek innego? A może chodzi o coś innego? Jaka jest ta jedna rzecz, której utraty nie wyobrażasz sobie? Czy jest to twoja żona? Twój mąż? Twoje jedyne dziecko? Czy kiedykolwiek obawiasz się, że nikt nie będzie o Tobie pamiętał, gdy odejdziesz? W tym krótkim wpisie oraz w serii kolejnych wpisów podzielę się z Tobą tym, co odkryłem podczas badań nad moją pracą doktorską. Możecie mi odpisać i podzielić się tym, do jakich wniosków doszlibyście na moim miejscu. W tym tygodniu zajmiemy się irracjonalnym lękiem przed stratą. Ponieważ pewnego dnia wszyscy z nas stracą wszystko, co kochamy.
Irracjonalny strach przed utratą
Kluczową zasadą, która wyróżniała się z moich badań, było stwierdzenie, że nasz gatunek martwi się o dziwne rzeczy. Martwimy się o utratę rzeczy, które i tak wszyscy z nas stracą. Jesteśmy tak zmartwieni ich utratą, że zrobilibyśmy absolutnie wszystko, aby ich nie stracić. W rzeczywistości poświęcilibyśmy wszystko, co kochamy – jeśli to konieczne – tylko po to, by uniknąć myśli o „utracie wszystkiego, co kochamy” (Meinecke, 2017). Czy to jest racjonalne? 'Irracjonalny' strach przed pająkami czy samolotami ma sens. Możemy ich uniknąć i przeżyć. Ale 'racjonalny' strach przed śmiercią nie ma żadnego sensu. To nie jest tak, że możemy uniknąć śmierci. A kiedy umrzemy, to, co tak bardzo obawialiśmy się stracić, nie będzie już naszym zmartwieniem.
Radzenie sobie ze strachem przed utratą
Po pierwsze, istnieje teoria na temat strachu przed utratą wszystkiego (mamy teorię na wszystko). Nazywa się ona Teorią Zarządzania Terrorem (Biernat & Danaher, 2013). W tej teorii tak fundamentalnie boimy się myśli o utracie wszystkiego (śmierci), że jesteśmy zdeterminowani, by o tym nie myśleć (co czyni ją jeszcze bardziej natrętną myślą). To, jak często myślimy o umieraniu (lub nie), też jest badane (Hayes, Schimel, Ardnt, & Faucher, 2010). Co ciekawe, próba niezauważenia czegoś jest zwykle nazywana zaprzeczeniem, zachowaniem unikającym lub jakimś innym niepożądanym nawykiem. Co jeszcze dziwniejsze, zdajemy się ignorować przemijającą naturę Życia tak samo, jak ignorujemy podłużną naturę śmierci (wolimy bezpiecznie czytać o niej, studiować ją lub oglądać filmy o niej – lepiej przedłużać to, czego krótkości unikamy). W każdym razie i tak martwimy się o utratę życia, a ten nieustanny konflikt jest jak stały niepokój na naszych peryferiach. Zaprzeczanie śmierci jest jak berbecia mającego tantrum, kiedy jest czas na drzemkę – ponieważ ten nowo aktywowany umysł nie chce spać. I zabawne jest to, że ten umysł (który wydaje się nie starzeć) często czuje się uwięziony w tym towarzyszącym mu ciele (które nie może uniknąć starzenia się). Tak więc ludzki umysł często próbuje uniknąć tego dokuczliwego mentalnego terroru poprzez wymianę fizycznych części ciała – używając żywych części pochodzących od osób, które nie miały tyle szczęścia (których umysły najwyraźniej przedwcześnie opuściły swoje ciała). Robimy to przede wszystkim po to, by utrzymać przy życiu wiekowy umysł – mimo że to ciało (nie ten umysł) kwitnie i zanika jak blask w trawie. A kiedy w końcu ta świątynia ginie, bardzo nam jej brakuje. To jest to, co odkryłem podczas mojej pracy doktorskiej, a my właściwie mamy statystyki teraz – do badania tej interesującej ironii (Meinecke, 2017).
Mental Reverence (Dealing With Physical Loss)
Nasz gatunek jest niezwykły dla jego walki do modyfikacji naturalnych wyników (często z katastrofalnymi skutkami ubocznymi). Tak więc, aby uniknąć ciągłego uświadamiania sobie, że wszystkie żywe istoty muszą w końcu umrzeć, trzymamy się (i intensywnie identyfikujemy) rzeczy, które wydają się przetrwać fizyczną śmierć – w nadziei, że część nas będzie kontynuowana jako „Idea”. Ale wszystkie te piękne żywe rzeczy, które kochaliśmy tak długo i tak dobrze, nie mogą trwać wiecznie. Albo ty (albo wszystko, co kochasz) musicie najpierw zwiędnąć, a kiedy jedno z was umrze, drugie będzie się smucić (Kübler-Ross & Kessler, 2005). To, czego naprawdę potrzebujesz, to zakochać się w czymś, co nie może umrzeć – w trwałym symbolu tego, za czym będziesz tęsknić, kiedy odejdziesz (lub co będzie tęsknić za tobą). Wtedy możesz zająć się upewnianiem się, że twój symbol nie umrze (nawet jeśli symbol nie może tak naprawdę „umrzeć”, chyba że stanie się osobą, więc możemy za nim tęsknić, kiedy odejdzie).
Wydaje się, że istnieje naturalna granica tego, co możemy zawsze cenić, ale nigdy nie stracić, ponieważ to, czego nie można stracić, nie zakłada żadnego ryzyka… i dlatego, nigdy nie martwiąc się o jego utratę, nie możemy tworzyć z nim ciągłych więzi po rozstaniu po raz ostatni (Klass, 1993). Częściej jednak to, czego tak bardzo obawialiśmy się stracić, nie było zagrożone utratą – przynajmniej nie w taki sposób, w jaki ty i ja jesteśmy w ciągłym niebezpieczeństwie utraty siebie nawzajem. Widzisz, symbole nie umierają, a symbole nie tęsknią za nami, kiedy umieramy. Ale ludzie umierają, a ludzie tęsknią za nami, kiedy umieramy. A jednak jesteśmy gotowi poświęcić wszystko, co kochamy, wszystkich, na których nam zależy, aby nasze wzajemnie ukochane symbole nigdy nie umarły. Ale w jakiś sposób, kiedy zatrzymujemy się, by zastanowić się dlaczego, pamiętamy, że to dzięki tym ukochanym symbolom pamiętaliśmy, by tęsknić za sobą nawzajem – nie tęsknić za symbolami naszej miłości (Meinecke, 2017).
PODSTAWY
- Co to jest strach?
- Znajdź terapeutę, aby zwalczyć strach i lęk
Zwykliśmy odczuwać respekt i prostą cześć dla wzajemnego czasu i śmiertelności, a także dla tego świata i wszystkich jego przemijających stworzeń – jeszcze nie dla naszych osiągnięć lub naszej nietrwałej reputacji (Curry & Gordon, 2017; Meyer & Bergel, 2012). Ale w dzisiejszych czasach jesteśmy bardziej zaniepokojeni śmiercią psychiczną niż fizyczną i zachowujemy się tak, jakby żywe rzeczy były martwe na długo przed tym, jak fizycznie umrą. Jesteśmy o wiele bardziej zaniepokojeni tym, jak ludzie będą nas traktować długo po tym, jak nas już nie będzie, a nie jak traktujemy siebie nawzajem, podczas gdy każdy z nas jest krótko tutaj (Meinecke, 2017).
Irracjonalne przywiązania (Nietrwali partnerzy)
Ale próbując nie myśleć o umieraniu, jak to jest jakiś rodzaj mentalnego tabu (kiedy wszyscy umierają), jest strasznie dziwną rzeczą dla myślącego gatunku do zrobienia. Naukowcy twierdzą, że ludzie stojący w obliczu nieuleczalnej choroby są w rzeczywistości bardziej spokojni o perspektywę odejścia z tego życia niż wielu z nas (Brown, 2017). Martwienie się o utratę pomysłu jest bardziej podobne do paniki, bo nagle nie możesz znaleźć swojej komórki – kiedy żadne z was nie tonie ani nic takiego. Twoja komórka nie jest w niebezpieczeństwie jak zaginione dziecko i nie będzie „źle traktowana” tylko dlatego, że nie ma cię przy niej, by dbać o jej dobro. Podobnie jak przekonanie, które jest ci droższe niż inni ludzie, twoja komórka nie jest żywa i obojgu wam będzie dobrze, nawet jeśli zostaniecie rozdzieleni na zawsze – tak długo, jak ktoś nadal będzie cenił każdego z was (Weller, Shackleford, Dieckmann, & Slovic, 2013).
Ten wniosek (martwienie się o ciągłość więzi mentalnych zamiast fizycznych) stał się podstawą moich badań. Przykuło ono moje zainteresowanie, ponieważ większość moich ustaleń sugerowała, że tak naprawdę nie boimy się, że nie będziemy o sobie nawzajem pamiętać. Możemy to zrobić, po prostu nie widząc się za życia. (Wtedy wspomnienie tego, co chcielibyśmy zobaczyć, natychmiast zastąpi to, za czym tęsknimy). Odkryłem, że za każdym razem, gdy tracimy to, co kochamy, wspomnienie zajmuje jego miejsce, jak efekt kończyny fantomowej (Ramachandran, Rogers-Ramachandran, & Cobb, 1995). Ale nie kochamy pamięci, ponieważ tak naprawdę kochamy żywą istotę, którą ona reprezentuje – tak jak nie czujemy fantomowej kończyny, czujemy kończynę, którą straciliśmy.
Niezbędne Lektury Strachu
Ale mimo że to jest to, czego najbardziej boimy się stracić (ten czas razem, a nie te wspomnienia o sobie nawzajem), często spędzamy nasze życie osobno … tylko po to, abyśmy mogli pozwolić sobie na bycie razem od czasu do czasu (i kończymy ceniąc pragnienie bycia razem, zamiast faktycznie być razem). Czy znasz to uczucie? Często spędzamy więcej czasu myśląc o sobie (lub rozmawiając ze sobą), niż desperacko trzymając się nawzajem. Wierzę jednak, że po śmierci naszych bliskich będziemy mieli mnóstwo czasu, by o nich myśleć lub z nimi rozmawiać. W tej chwili powinniśmy ich po prostu trzymać i nigdy nie puszczać. Czy czasem szepczesz coś tym, których chciałbyś, żeby jeszcze tu byli? Wielu z nas robi.
Giving Up What We Loved Most (Before We Need To)
Więc, choć powinniśmy wiedzieć lepiej, celowo unikamy czasu z tymi, o których myśleliśmy, że nigdy nie przegapimy ani minuty – bezowocna walka o utrzymanie ich w naszych myślach zamiast w naszych ramionach. Jak na ironię, poświęcamy ten krótki czas, który mieliśmy razem, rozumując, że (jeśli będziemy się mniej widywać) będziemy za sobą bardziej tęsknić. W ten sposób pamięć o tym, że zrezygnowaliśmy z tego, co kochaliśmy najbardziej, staje się symbolem naszego trwałego uczucia do siebie nawzajem. A przez cały ten czas wystarczyło tylko szeptać, jak bardzo ceniliśmy sobie ten wspólny czas, i zapewniać się nawzajem, gdy oboje byliśmy tu krótko.