Niesamowita historia kryjąca się za zdjęciem, które wszyscy widzieliśmy setki razy, prawdopodobnie najczęściej reprodukowanym zdjęciem w historii

cool-space-picture-5.jpg

To ikoniczne zdjęcie, które wszyscy widzieliśmy setki razy, być może tysiące, i prawdopodobnie najczęściej reprodukowane zdjęcie w historii. Ponieważ jest w domenie publicznej, zostało użyte do wszystkiego, od reklamy samochodu po flagę Dnia Ziemi, wydrukowane na koszulkach, znaczkach pocztowych, billboardach, okładkach książek, podkładkach pod mysz – na większości powierzchni, na których można drukować. Ma nawet swoją własną stronę na Facebooku. W archiwum NASA jego formalne oznaczenie to AS17-148-22727, ale powszechnie znane jest jako Zdjęcie Błękitnego Marmuru, a czterdzieści lat później wciąż nie jesteśmy pewni, kto je zrobił.

SpaceflightBug.jpg

To było pierwsze zdjęcie całej okrągłej Ziemi i jedyne kiedykolwiek zrobione przez człowieka. Nie można zobaczyć Ziemi jako globu, jeśli nie jest się od niej oddalonym o co najmniej dwadzieścia tysięcy mil, a tylko 24 ludzi kiedykolwiek poleciało tak daleko w kosmos. Były to trzyosobowe załogi dziewięciu misji Apollo, które wyruszyły na Księżyc w latach 1968-1972, z których sześć wylądowało tam z powodzeniem (trzech ludzi wyruszyło dwukrotnie). Ale tylko trzy ostatnie widziały pełną Ziemię.

Aby zobaczyć naszą planetę jako w pełni oświetlony glob, musisz przejść przez punkt pomiędzy nią a Słońcem, co jest węższym oknem, niż mogłoby się wydawać, jeśli podróżujesz z prędkością 20 000 mil na godzinę. Większość ludzi, którzy lecieli na misje księżycowe, nie widziała ani Ziemi w pełni, ani Księżyca w pełni; oba ciała niebieskie były częściowo w cieniu – cienie dopełniające, jak kochankowie przechodzący obok latarni ulicznej – przez cały lot. Ich trajektorie były wyznaczane przez miejsca lądowania, do których dążyli, a te znajdowały się głównie na wschodniej stronie Księżyca widzianej z Ziemi.

Jeśli byłeś za sterami statku kosmicznego próbującego wylądować na Księżycu, chciałeś, aby słońce znajdowało się za tobą pod kątem od siedmiu do dwunastu stopni nad horyzontem, więc rzucało długie cienie na głazy, których inaczej mógłbyś nie zobaczyć. Oznacza to, że byłeś wycelowany w półksiężyc, kiedy startowałeś z Ziemi trzy dni wcześniej. Pierwsze lądowanie Apollo 11, na przykład, wystrzeliło w kierunku nowiu ćwierćksiężyca, a załoga zobaczyła nie więcej niż trzy czwarte Ziemi.

Więcej Historii

Nie było aż do ostatniej misji Apollo, NASA wycelowała w miejsce lądowania na dalekiej zachodniej stronie Księżyca: rumpletna Dolina Taurus Littrow, która ziemscy geolodzy myśleli, że może być najmniej zakłócona, a więc pierwotna z możliwych miejsc lądowania. Oznaczało to start w kierunku prawie pełnego księżyca, co z kolei oznaczało odlot z Florydy w nocy. Był to jedyny nocny start potężnego Saturna V, najbardziej zdumiewającej rakiety, jaką kiedykolwiek zbudowano, i miał miejsce 7 grudnia 1972 roku.

nightlaunch.jpg

Start rakiety Saturn V 7 grudnia 1972 roku. NASA.

Trzech mężczyzn na szczycie rakiety to Eugene Cernan, dowódca Apollo 17; Harrison „Jack” Schmitt, pilot Modułu Księżycowego, który towarzyszył Cernanowi w zejściu na powierzchnię, jeśli wszystko pójdzie dobrze; oraz Ron Evans, pilot Modułu Dowodzenia, który pozostanie na orbicie księżycowej, utrzymując statek powrotny na chodzie, podczas gdy jego koledzy z załogi zajmą się wspaniałą eksploracją. Wszyscy trzej twierdzą, że wykonali słynny Blue Marble Shot.

Na pięciu poprzednich misjach Apollo dowódcy, wszyscy weterani kosmosu, mogli wybrać, kto wyląduje z nimi na obcym świecie. Wszyscy wybrali żółtodziobów, lojalnych pomocników, z którymi czuli się dobrze i byli pewni siebie. Do Apollo 17 Cernan wybrał Joe Engle’a, byłego pilota X-15, i obaj trenowali przez miesiące jako rezerwowi do Apollo 14. Następnie, zgodnie z polityką NASA, obrócili się razem do statusu głównej załogi na Apollo 17.

Ale wtedy Kongres anulował finansowanie dla Apollo 18, który również miał załogę, która trenowała razem przez miesiące. Pilotem Modułu Księżycowego w tej załodze był Jack Schmitt, wyszkolony na Harvardzie geolog, który był naukowcem-astronautą. Sześciu z nich zostało wybranych wśród wielkich fanfar w 1965 roku, ale żaden nie został przydzielony do misji, dopóki Schmitt nie dostał miejsca w ostatnim zaplanowanym locie. Byli ogólnie uważani za głupków przez pilotów astronautów, Right Stuff bravos jak Cernan i Engle, którzy między nimi latali setką różnych samolotów, od helikopterów do samolotów rakietowych, lądując na wszystkim, od falujących lotniskowców do pustych pustyń. Kiedy presja polityczna sprawiła, że Engle został zastąpiony przez Schmitta na Apollo 17, bardzo dziwna para została wysłana na Księżyc.

Byli zajęci jak diabli przez pierwsze sześć godzin. Misje księżycowe wykonały tylko dwie orbity wokół Ziemi, trzy godziny gorączkowych przygotowań przed rozpędzeniem go do prędkości ucieczki. Zbliżali się do dziennej strony po raz trzeci, kiedy ostatni booster wystrzelił na sześć minut, by odrzucić ich od ludzkiej planety. Czekało ich tysiąc krytycznych rzeczy do zrobienia: oddzielenie się od ostatniego boostera, wykonanie delikatnego manewru dokowania z modułem serwisowym, przeorientowanie i ustabilizowanie nowego, połączonego statku kosmicznego, sprawdzenie wszystkich systemów i obliczenie trajektorii oraz wyciągnięcie się z niewygodnych skafandrów, które mieli na sobie od momentu startu.

Nie mieli robić zdjęć. Sesje zdjęciowe były zaplanowanymi wydarzeniami w rygorystycznym planie lotu, w którym wyszczególniono każdy krok niezbędny do osiągnięcia sukcesu. Film był ściśle reglamentowany, jak wszystko inne podczas tych niebezpiecznych lotów; na pokładzie znajdowały się 23 magazynki do aparatów Hasselblad 70 mm, dwanaście kolorowych i jedenaście czarno-białych, wszystkie przeznaczone do poważnych celów dokumentacyjnych. Nie powinni byli też patrzeć przez okno.

Ale nic na to nie poradzili, żaden z nich. Jeśli porozmawiasz dziś z którymś z księżycowych podróżników – osiemnastu z nich wciąż żyje – opowiedzą oni najwięcej i najlepiej zapamiętają skradzione chwile patrzenia, jak ich ojczysty świat kurczy się za nimi. Była to niebiesko-zielona latarnia w ogromnym, czarnym kosmosie, przyciągająca ich na poziomie komórkowym, malejąca z minuty na minutę. Czterdzieści lat później podróż, która żyje dla nich najintensywniej, polegała bardziej na opuszczeniu Ziemi niż na udaniu się na Księżyc.

Pięć godzin i kilka minut lotu Apollo 17 jeden z członków załogi wyjrzał przez okno. To, co zobaczył, zainspirowało go do chwycenia jedynego Hasselblada, który nie był schowany, i zrobienia zdjęcia – a właściwie czterech zdjęć, w odstępie nie dłuższym niż minuta, zmieniając ekspozycję po pierwszym. Drugie pstryknięcie dało ostrzejszy obraz, który stał się sławny, więc w grę wchodziła minuta uwagi. Ale ktokolwiek to zrobił, nie powiedział o tym ani przez radio, ani kolegom z załogi. Możliwe, że zrobili to instynktownie, ledwie się nad tym zastanawiając, bo nikt z nich nie pomyślał, by o tym wspomnieć przez kilka tygodni.

Dopiero gdy lot powrócił bezpiecznie dziesięć dni później, a film został przetworzony w laboratorium fotograficznym w Budynku 8 Johnson Space Center, technik filmowy nazwiskiem Dick Underwood zdał sobie sprawę, na co patrzy: na pierwsze zdjęcie całej, w pełni oświetlonej, zdumiewająco pięknej Ziemi. Wywołało ono natychmiastową sensację, wydrukowane na pierwszej stronie prawie każdej gazety na naszej planecie, obraz naszego świata, jakiego nigdy wcześniej nie widzieliśmy.

Ziemia zbliżała się do przesilenia zimowego w tym czasie, więc biegun południowy był przechylony w stronę słońca, zamykając planetę w czystej, białej misce. Białe chmury kłębią się na północ nad głębokimi, błękitnymi oceanami i zielonym środkiem kontynentu afrykańskiego, a następnie opalony łuk przykrywa obraz suchych ziem Arabii. Wokół tego idealnego kolorowego kręgu rozciąga się czerń tak gęsta, że definiuje nieskończoność. Jest to niewątpliwy portret żywego świata, który przykuwa uwagę.

(Prawdziwy obraz z kamery jest odwrócony do góry nogami według ziemskich standardów, pokazując biegun południowy na szczycie globu, ponieważ aparat był trzymany przez nieważkiego człowieka, który nie wiedział, że dół to góra. Większość reprodukcji odwraca go, aby dostosować się do naszych oczekiwań.)

Większość ludzi, którzy wyjrzeli przez okno i zobaczyli coś takiego, byłaby rozproszona, bez względu na to, jak bardzo byli zajęci. Tak właśnie było w przypadku Apollo 17, gdy statek kosmiczny znajdował się około 28 000 mil od Ziemi i przecinał drogę między nią a Słońcem. Wszyscy trzej mężczyźni na pokładzie mieli wtedy do wykonania zadania o krytycznym znaczeniu dla misji, zadania, które symulowali setki razy na ziemi. Zadania, które mogli wykonywać niemal automatycznie. I nie byli odporni na zdumienie.

Po tym jak zdjęcie stało się sławne, wszyscy trzej pamiętali, że widzieli ten niezwykły widok i każdy z nich był całkiem pewny, że to oni zrobili zdjęcie. Polityka NASA polega na uznaniu całej załogi za wszystkie zdjęcia z misji, więc nie ma oficjalnego stanowiska. Ron Evans zmarł w 1990 roku nie zrzekając się swoich roszczeń, a czterdzieści lat później wciąż trwa spór między Cernanem i Schmittem o to, kto zrobił zdjęcie Błękitnego Marmuru. Te cztery dekady pokazały, że jest to najbardziej znacząca rzecz, jaką przywieźli ze swojej wyprawy, o wiele bardziej znacząca niż skały księżycowe, które zebrali, więc ma to dla nich znaczenie. Bardzo.

cernan i schmitt.jpg

Eugene Cernan (z lewej) i Harrison „Jack” Schmitt. NASA.

W 30. rocznicę ich lotu, w 2002 roku, filmowiec James Cameron zorganizował w Los Angeles uroczyste spotkanie. Wśród wydarzeń była wystawna kolacja w hollywoodzkiej rezydencji. Limuzyna została wysłana po Cernana i Schmitta z ich hotelu. Schmitt złapał ją pierwszy i kazał kierowcy ruszać, zostawiając Cernana i jego żonę na pastwę losu. Po kolacji Cernan odwzajemnił zniewagę, zatrzymując Schmitta i jego żonę. Nie będą nawet jeździć w tej samej limuzynie razem.

Niezależni entuzjaści kosmosu, którzy mają obsesję na punkcie takich spraw jak ta, generalnie dali kredyt na strzał Schmittowi, ponieważ miał mniej do zrobienia w tym momencie misji. Jako dowódca Cernan powinien był skupić się na kluczowych operacjach przewidzianych w planie lotu. Miał do pilotowania statek kosmiczny. Również Schmitt był naukowcem, wyszkolonym obserwatorem bardziej skłonnym, przypuszczalnie, do dokumentowania swoich obserwacji. Hence he’s been given the benefit of the doubt.

I’m not convinced. Wracając do lat 80-tych przeprowadziłem kilka wywiadów z obydwoma mężczyznami, osobno i razem, pierwotnie na potrzeby filmu dokumentalnego, ale od tego czasu, ponieważ pozostaję zafascynowany ich pozaziemską przygodą. Spędziłem jednak więcej czasu z Cernanem, ponieważ jest on znacznie lepszym rozmówcą. Przez wiele lat był komentatorem w sieci podczas lotów wahadłowców, sprawdzonym gadułą, podczas gdy Schmitt został senatorem Stanów Zjednoczonych, który był zbyt pedantyczny, by zostać ponownie wybranym. To dobry człowiek, ale fatalny mówca publiczny.

Podczas pierwszego półdniowego lotu Schmitt spędził więcej czasu przy oknach niż pozostali dwaj razem wzięci, ale nigdy nie powiedział ani słowa o zobaczeniu całej Ziemi. Zamiast tego wygłaszał rozwlekłe raporty pogodowe, raz przez pół godziny opowiadając o burzach rozwijających się na południowej półkuli. Jest całkiem możliwe, że studiował drzewa i nie dostrzegł lasu.

Z drugiej strony, oto Cernan na temat patrzenia przez okno: „Musisz dosłownie po prostu uszczypnąć się i zadać sobie pytanie, po cichu: Czy wiesz, gdzie jesteś w tym momencie w czasie i przestrzeni, w rzeczywistości i w istnieniu, kiedy możesz wyjrzeć przez okno i patrzysz na najpiękniejszą gwiazdę na niebie — najpiękniejszą, bo to ta, którą rozumiemy i znamy, to dom, to ludzie, rodzina, miłość, życie — a poza tym jest piękna. Można je zobaczyć od bieguna do bieguna, przez oceany i kontynenty, i można patrzeć, jak się obraca, i nie ma żadnych sznurków trzymających je w górze, i porusza się w czerni, która jest prawie poza pojęciem.”

Obaj mężczyźni są pewni, że pstryknęli The Blue Marble Shot i nie mogą uwierzyć, że drugi nie chce się do tego przyznać. Potrafią być dość pyskaci w tej kwestii, a szkoda. Każdy z nich zasługuje na to, by być lepiej zapamiętanym za swoje niekwestionowane momenty. Schmitt odkrył skały wulkaniczne, które okazały się być najstarszymi próbkami zwróconymi z Księżyca, podczas gdy Cernan był ostatnim człowiekiem, który tam stąpał, wyjściem, które przyjął z pokorą i wdziękiem, z którego wszyscy możemy być dumni. Nie jest szczególnie ważne, kto zrobił to zdjęcie, dopóki je mamy.

cernanschmitt.jpg

Zdjęcie Cernana z Schmittem w pobliżu formacji skalnej na Księżycu. NASA.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *