„A Real American Character: The Life of Walter Brennan” (University Press of Mississippi), autorstwa Carla Rollysona

Jak aktor, który w ciągu pięciu lat zdobył trzy Oscary, może zostać zapomniany? Nadmierna ekspozycja i typowanie pod koniec kariery jako zrzędliwego lub uprzejmego dziadka ostatecznie przyćmiły ważny wkład aktora charakterystycznego Waltera Brennana w niektóre z lepszych filmów Złotej Ery Hollywood.

To Brennan jako groźny sędzia Roy Bean w „Westernerze” z 1940 roku. Proboszcz, który wita Alvina Yorka (Gary Cooper) w kościele w „Sierżancie Yorku” (1941)? Znowu Brennan. Pikanteria w dwóch najlepszych filmach Johna Wayne’a, „Red River” (1948) i „Rio Bravo” (1959), pochodzi z wysiłków Brennana. Choć rzadko występował w roli czarnego charakteru – był nemezis Henry’ego Fondy w „Mojej kochanej Klementynie” (1946) – Brennan potrafił zrobić znacznie więcej, niż tylko zagrać sympatycznego starego pryka.

Do czasu, gdy wystąpił w telewizyjnym sitcomie „The Real McCoys” (1957-1963), tak właśnie publiczność upodobała sobie Brennana – zgryźliwy z nutką dobroci. Jednak poza ekranem, ta smuga nosiła również plamę rasizmu i politycznej paranoi.

Biografia Carla Rollysona „Prawdziwy amerykański charakter: The Life of Walter Brennan” skupia się na ciężko pracującym aktorze, który znalazł swoją niszę i pozostał w niej przez pół wieku. Jego ciemniejsza strona jest pomijana niemal do końca.

Brennan (1894-1974) był aktorem samoukiem, który rozwinął talent do mimikry podczas trudnego wczesnego życia. Urodził się w Lynn, w stanie Massachusetts, zaczął pracować dorywczo w wieku 11 lat i nie znajdował zastosowania w szkole. Weteran I Wojny Światowej, Brennan przeżył atak gazem musztardowym we Francji, który pozbawił go kilku zębów – jak się okazuje, był to plus, kiedy zaczął specjalizować się w graniu starszych mężczyzn. Ostatecznie posiadał szeroką kolekcję protez, które pasowały do każdej roli.

Podczas gdy po wojnie dryfował od pracy do pracy i podróżował na zachód, Brennan zachował bystre oko na ludzi wokół siebie. Szukając pracy jako statysta filmowy, wcielał się w ich wyrazy twarzy, akcenty i manieryzmy. Dzięki czystej pracowitości zarabiał na życie swojej żony i trójki dzieci, w końcu zwracając uwagę swoją zdolnością do ożywiania małych ról.

Przełomowa rola Brennana w potboilerze Howarda Hawksa „Barbarzyńskie wybrzeże” (1935) doprowadziła do 10-letniego kontraktu z producentem Samuelem Goldwynem i coraz większych i lepszych ról – a następnie do trzech Oscarów za „Przyjdź i zdobądź” (1936), „Kentucky” (1938) i, dwa lata później, „The Westerner”.”

„Jeśli nie jesteś gwiazdą, nie ponosisz winy, jeśli to kiepski obraz” – zauważył Brennan z przebiegłością jednego ze swoich bohaterów. „Zawsze obwiniają gwiazdę. Mówią: 'Ale ten staruszek był świetny!'. W ten sposób wciąż się rozwijam.”

Rollyson nie ma problemów z chwaleniem Brennana jako aktora, ale niemal milczy, gdy przychodzi do oceny skrajnych poglądów politycznych i postaw rasowych swojego rozmówcy. Rollyson sugeruje, że nagła otwartość Brennan w latach 60. była reakcją na to, że stała się gwiazdą telewizji, której opinii szukano w ówczesnych sprawach. Brennanowi nie podobały się zmiany, które widział w Hollywood i reszcie kraju, i mówił o tym.

Autor opisuje „zaciekły sprzeciw Brennana wobec bezbożnego komunizmu” i donosi, że nazywał ludzi komunistami, jeśli, na przykład, popierali Johna F. Kennedy’ego na prezydenta lub nie głosowali na Richarda Nixona na gubernatora. Lubił towarzystwo segregacjonistów i członków John Birch Society. Będąc rzymskim katolikiem, publicznie ubolewał nad tym, co postrzegał jako odejście kultury od religii i patriotyzmu.

Człowiek, którego kiedyś mianowano dziadkiem narodu, używał również innych etnicznych obelg, według Rollysona, i uważał, że zamieszki w Watts można było powstrzymać „karabinem maszynowym”. Uważał, że „wszystkie te kłopoty z Murzynami są spowodowane przez zaledwie kilku z nich”, a później wyraził satysfakcję z zamordowania Martina Luthera Kinga Jr. Tymczasem w domu Brennana znajdował się bunkier zaopatrzony w broń i żywność w oczekiwaniu na sowiecką inwazję.

Ta strona Brennana nie pojawia się w książce Rollysona aż do jej zakończenia, ale trudno uwierzyć, że aktor doszedł do takich poglądów pod koniec życia. Próby kontekstu podejmowane przez jego biografa – Brennan nie był jedynym konserwatystą, nie był jedynym religijnie przestrzegającym aktorem, nie był jedynym antykomunistą w Hollywood – brzmią zbyt mocno jak wymówki.

Prawdziwy amerykański bohater? Podtytuł Rollysona niesie ze sobą więcej niż nutkę ironii. Na szczęście najlepsze występy Waltera Brennana przetrwały jego polityczną personę, najmniej atrakcyjną z jego wielu twarzy.

Douglass K. Daniel jest autorem książki „Tough as Nails: The Life and Films of Richard Brooks” (University of Wisconsin Press).

Online:

https://www.carlrollyson.com/

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *