W zeszłym miesiącu – jak wielu ludzi, prawdopodobnie – czułem się zestresowany. Wiadomość była szczególnie wywołująca panikę. Musiałam znaleźć nowe mieszkanie w ciągu dwóch tygodni. Mój laptop przestał działać przed ważnym terminem. Moje saldo bankowe zamieniało się w nicość. I wszystkie te rzeczy narastały stopniowo, jak wolno gotowany kawałek mięsa, ale z naprawdę okropną marynatą.
Radziłam sobie z tym w typowy sposób: paląc nałogowo, przeglądając Instagram zamiast rozmawiać, gapiąc się przez okno mojej sypialni jak nastolatka, która właśnie pokłóciła się z rodzicami. Ale potem spróbowałem czegoś innego, po rekomendacji od przyjaciela. Częstotliwości lecznicze. Na YouTube. Są ich setki i setki. Każda z nich twierdzi, że przynosi różne niejasne, ale pozytywnie brzmiące korzyści, od „naprawy DNA” do „oczyszczania infekcji” do czegoś, co nazywa się „cudownym tonem”.”
Jeśli nigdy nie studiowałeś muzyki, ani nie zaglądałeś głęboko w te rzeczy online, częstotliwość jest w zasadzie tempem na sekundę wibracji tworzącej falę dźwiękową. Mierzymy te fale dźwiękowe w „hercach” (lub Hz). Częstotliwości uzdrawiania, a następnie, są specyficzną skalę herców, które były najwyraźniej używane przez mnichów w czasach gregoriańskich podczas medytacji. Jaden Smith stworzył cały album wokół tej koncepcji. Nie musisz czytać o tym teraz chociaż. Musisz tylko wiedzieć, że istnieje pewna muzyka online, która ma cię uzdrowić.
I tak, pewnego wieczoru, położyłem się na moim łóżku, pod miękkim blaskiem różowej himalajskiej lampy solnej, i słuchałem tych uzdrawiających częstotliwości przez godzinę lub dwie bez przerwy w nadziei, że może sprawią, że poczuję się lepiej (zacząłem od tego 432Hz „cudownego tonu”, oczywiście, bo kto nie chce cudów). Na początku czułem się niespokojny, opierając się chęci sprawdzenia mojego telefonu lub wstać i zrobić tosty. Ale po pewnym czasie poddałem się miękkiemu, hojnemu wyciszeniu. Stopniowo, cały niepokój z ostatnich kilku dni zaczął być mniej dotkliwy. A kiedy wstałam z łóżka, z kończynami jak spaghetti, prawie w ogóle go nie było.
Ale „czuć się mniej zestresowanym” to nie to samo, co „zdrowieć”, prawda? I być może to nie uzdrawiające częstotliwości sprawiły, że poczułem się lepiej, a raczej akt poświęcenia czasu dla siebie i zwolnienia choć raz. To powiedziawszy, koncepcja, że muzyka – lub dźwięk – może nas uzdrowić, nie jest tak odległa lub new age’owo hipisowska, jak się wydaje. Jest to jednak złożona kwestia, która wykracza daleko poza uzdrawiające częstotliwości i nad którą ludzie wciąż debatują na polu nauki, psychologii i terapii. Nie pomaga fakt, że wielu ma różne pomysły na to, co „uzdrawianie” właściwie oznacza w pierwszej kolejności.
Shanna Lee, która pracuje jako trener życia w Kalifornii, uważa, że „częstotliwości” są fundamentalne dla sposobu, w jaki żyjemy, a wykorzystanie dźwięku może do tego dotrzeć. „Jesteśmy energią w naszym rdzeniu. Mamy energetyczne interakcje zachodzące w naszych ciałach. I jeśli chcemy zrozumieć, jak poprawić zdrowie, musimy zrozumieć, jak jesteśmy w interakcji z częstotliwościami”, mówi przez FaceTime. „Istnieją dwie częstotliwości, z którymi ciało rezonuje bardzo dobrze, jedna to 432Hz, a druga 444Hz, i harmonizują one wzorce naszych ciał. Istnieją również pewne dostrojenia – 396, 417, 528, 639, 741, 852 – które robią różne rzeczy. Tak więc, 396 pracuje dużo z emocjonalną równiną i z żalem. 639 może wpływać na nasze połączenia z innymi, i tak dalej.”
Wszystko to brzmi bardzo atrakcyjnie, i jak coś, w co mogłabym prawdopodobnie się zagłębić, gdy moja obsesja na punkcie kart tarota wyczerpie się, ale czuję się również sceptycznie nastawiona. Pytam Shannę czy jest jakaś nauka na poparcie tych twierdzeń. „Społeczność naukowa naprawdę zaczyna się tym zajmować,” mówi. „We wrześniu 2013 roku przeprowadzono badania nad 'nieaudytywnymi' komórkami w organizmie, na które wpływa muzyka. Kiedyś uważano, że muzyka wywołuje emocje i że te emocje wywołują zmiany w strukturze komórkowej. Ale to, co odkryto w badaniu, to fakt, że komórki niesłyszące w zasadzie zmieniały ciśnienie płynu w oparciu o te fale dźwiękowe. Był to więc przełomowy moment z naukowego punktu widzenia.”
Proponenci badań, które przytacza Shanna, zasadniczo twierdzą, że ponieważ dźwięk jest falą mechaniczną, powoduje perturbacje w medium (innymi słowy: wpływa na rzeczy fizyczne). Woda, szczególnie, jest dobrym przewodnikiem dźwięku. A ponieważ woda jest głównym składnikiem komórek i płynów ustrojowych, jesteśmy również prawdopodobne, aby być dotknięte przez dźwięk, fizycznie. „W czerwcu 2016 roku przeprowadzono kolejne badanie”, kontynuuje Shanna, „w którym sprawdzano, jak muzyka zmienia żywotność i ruchliwość komórek w komórkach niesłyszących. To, co zrobili, to przyjrzeli się zarówno śmierci komórek, jak i ich wzrostowi. I fascynujące jest to, że 'dysonansowe' dźwięki mogą powodować śmierć komórek, a 'rezonujące' dźwięki, takie jak 432 Hz, mogą mieć pozytywny wpływ na nasze komórki.”
Ale nie wszyscy, którzy pracują z dźwiękiem w charakterze 'terapeutycznym' lub 'leczniczym' zgadzają się z poglądami Shanny na temat umysłu i ciała. Lyz Cooper, która od prawie 25 lat prowadzi Brytyjską Akademię Terapii Dźwiękiem, powiedziała mi, że jeszcze sześć lub siedem lat temu również wykorzystywała uzdrawiające częstotliwości, aby pomóc klientom. Jednak stopniowo odchodziła od tej metodologii, czując, że opiera się ona na chwiejnym gruncie. „Obecnie nie ma zbyt wielu dowodów na to, że pewne częstotliwości są szczególnie uzdrawiające” – mówi Lyz przez telefon. „To, co możemy udowodnić, to sposób, w jaki nasz umysł, ciało i emocje reagują na dźwięk. Wtedy właśnie nasze badania odeszły od medycyny energetycznej, a zajęły się psychologią dźwięku.”
Ale czy psychologia dźwięku różni się aż tak bardzo od innych dziedzin? Dla mnie, sceptycznego obserwatora z zewnątrz, niektóre z tych pojęć są podobnie niejasne. Poprosiłem Lyza o rozwinięcie. „Niskie dźwięki nas relaksują, a wysokie pobudzają” – mówi, wyjaśniając, że w akademii używa się szerokiego wachlarza instrumentów i technik. „Jeśli pracujesz nad kimś z niepokojem, używasz pewnych instrumentów i grasz pewne dźwięki, aby pomóc mu się zrelaksować. To, jak to działa, opiera się na sposobie, w jaki ewoluowaliśmy, by reagować na dźwięk na różne sposoby. Powodem, dla którego wyższe dźwięki dodają nam energii jest to, że zwracają naszą uwagę. Jest to oparte na nawoływaniach zwierząt. Na przykład, kiedy uderzysz się w palec u nogi, usłyszysz „ała!”. Więc używamy tego starożytnego, pierwotnego programowania.”
Czy wierzysz w uzdrawiające częstotliwości, czy w starożytne pierwotne programowanie mózgu, nie ma znaczenia – jeśli coś sprawia, że czujesz się lepiej, to sprawia, że czujesz się lepiej, niezależnie od tego, czy rygorystyczne i niepodważalne dowody oparte na badaniach to potwierdzają. Wiele twierdzeń może nie mieć danych naukowych, ale to nie oznacza, że należy je odrzucić. Jedno spojrzenie na brak badań nad PMDD czy antykoncepcją dla mężczyzn, jako przypadkowy przykład, pokazuje nam, że nie zawsze powinniśmy spoglądać w stronę społeczności naukowej w poszukiwaniu odpowiedzi i wyników – ale nie powinniśmy też jej ignorować. Lyz ładnie to podsumowuje: „Jest tam wiele pseudonauki. Ale ważne jest, aby mieć różne podejścia i być otwartym, ale także mieć solidne podstawy.”
Możemy, w tym mrocznym świecie dźwięku i uzdrawiania, wskazać z pewnością na korzyści płynące z używania muzyki jako narzędzia terapeutycznego. Grace Meadows jest starszym muzykoterapeutą w szpitalu Chelsea i Westminster, a także dyrektorem programowym Music for Dementia 2020, kampanii mającej na celu zapewnienie dostępu do muzyki wszystkim osobom cierpiącym na demencję. Mówi, że choć muzyka nie jest w stanie wyleczyć ludzi, korzyści z niej płynące są niezaprzeczalne. „Nie można wyleczyć porażenia mózgowego muzyką, to jest niepełnosprawność” – mówi mi przez telefon. „Ale to, co możesz zrobić, to pracować z tą osobą emocjonalnie, społecznie, fizycznie, aby wesprzeć ją w osiągnięciu lepszej jakości życia. Może ona wtedy lepiej funkcjonować motorycznie, mieć większą pewność siebie i silniejsze poczucie własnej wartości, więc jest bardziej odporna emocjonalnie.”
W przeciwieństwie do pracy Lyza i Shanny, Chelsea skupia się w mniejszym stopniu na bezpośrednim, fizycznym efekcie muzyki, a bardziej na tym, jak muzykowanie może przynieść ludziom wiele korzyści. „Ludzie często mówią o muzykoterapii jako o niewerbalnym odpowiedniku terapii słownej dla osób, dla których słowa to za dużo, za mało lub nie są dostępne” – kontynuuje Grace. „Muzykoterapia pracuje z całą gamą instrumentów, od głosu i ciała, poprzez perkusję, instrumenty ręczne, sprzęt cyfrowy… wykorzystuje więc całe spektrum możliwości muzykowania.”
W kwestii pozytywnych rezultatów, Grace mówi, że zależy to od celów i potrzeb danej osoby, ale że muzykoterapia może być bardzo skuteczną alternatywą dla innych terapii. „Na przykład, w przypadku dziecka niepełnosprawnego, może chodzić o pomoc dla jego umiejętności motorycznych z fizjoterapeutą, a oni stworzą ustrukturyzowany program, w którym będą pracować z określonymi ruchami i muzyką, która pomoże im ćwiczyć te ćwiczenia”, mówi. „W przypadku osób z demencją zauważamy, że postęp choroby ma drastyczny wpływ na komunikację. To, co daje muzyka, to kolejny sposób, w jaki ludzie mogą się komunikować za pomocą środków niewerbalnych.”
Więc na pytanie, czy muzyka może nas uzdrowić, odpowiedź brzmi… tak, nie i może. Byłoby nieodpowiedzialne twierdzić, że odtwarzanie filmu z YouTube zatytułowanego „Naprawa DNA” z masywnych głośników odwróci diagnozę nieuleczalnego raka. Ale efekt, jaki muzyka może mieć na ciało – czy to w zdolności medytacyjnej, czy poprzez muzykoterapię – jest wyraźnie pozytywny na wiele sprawdzonych sposobów. I chociaż niekoniecznie wierzę w ideę, że uzdrawiające częstotliwości fundamentalnie zmieniają komórki mojego ciała, nie wierzę w to również. I jeśli będę się czuł jak gówno w najbliższym czasie, prawdopodobnie znajdziesz mnie włączającego jakiś cudowny ton w mojej sypialni, bo dlaczego nie? Nigdy nie wiadomo.
Możesz śledzić Daisy na Twitterze.